XVII.

12.5K 465 1.5K
                                    

Tej nocy nie miałem już koszmarów. Innych snów też nie.

Następny dzień zaczął się całkiem nieźle. Mimo kiepskiej nocy wyspałem się, zjadłem śniadanie i posiedziałem trochę w pokoju. W końcu odważyłem się wyjść. Pan nie zamykał mnie w pokoju na klucz, więc mogłem to zrobić. Czasem pomagałem pani Sarah ze sprzątaniem. Ucieczka i tak nie była możliwa, zresztą wolałem nie ryzykować. Wiedziałem, że ochroniarze tylko czekają na jakiś powód, by dobrać mi się do skóry.

Postanowiłem się trochę przejść, ale szybko okazało się, że to nie był najlepszy pomysł. Gdy tylko zobaczył mnie jeden z ochroniarzy, od razu ruszył w moją stronę, a ja wiedziałem, że to nie wróży niczego dobrego. Mój pokój był dość daleko, poza tym oni umieli się tam włamać, dlatego otworzyłem pierwsze lepsze drzwi i wszedłem do środka.

Jak się okazało, kiepsko trafiłem. W środku był pan, siedział za biurkiem i właśnie czytał jakiś dokument. Ups, to był chyba jego gabinet.

- Hej, panie. Jak leci? - odezwałem się, nim zdążyłem to przemyśleć.

Mężczyzna spojrzał na mnie gniewnie.

- Nie powinieneś wchodzić do mojego gabinetu bez pozwolenia - oświadczył chłodno.

- Nie wiedziałem, że to twój gabinet - powiedziałem, zdałem sobie sprawę, że nie jest to najlepsza odpowiedź. Muszę skupić się na tym, żeby mu się przypodobać, a nie podpaść. - To znaczy... Tak, panie. Przepraszam, panie.

Chyba zdał sobie sprawę, że coś jest nie w porządku, bo odłożył dokumenty na bok i gestem nakazał mi podejść do siebie. Niepewnie zbliżyłem się do biurka.

- Coś się stało? - zapytał.

- Nie, skąd - odparłem od razu i dodałem szybko: - Panie.

Rozejrzałem się. Musiałem szybko zmienić temat, nie chciałem, żeby mnie stąd wygonił, bo nie zamierzałem wpaść prosto w łapy jego ochrony.

- Może mógłbym się czymś zająć? - zaproponowałem nieśmiało. - Wyznaczysz mi jakieś zadanie?

- Co ty tak nagle?

- Nudzi mi się - skłamałem, wzruszając ramionami. - Więc pomyślałem, że może chciałbyś, żebym coś dla ciebie zrobił?

Oczywiście wiedziałem jakie mogą być tego konsekwencję, ale liczyłem się z nimi. Zresztą i tak muszę znaleźć sposób, żeby mu się przypodobać.

- Jeśli już koniecznie chcesz coś robić, to mógłbyś pomóc pani Sarah ze sprzątaniem - powiedział, tylko wracając do przeglądania papierów.

- Jasne - odparłem chętnie - mogę posprzątać twój gabinet, panie.

- Pewnie jeszcze w stroju pokojówki, co? - spytał sarkastycznie.

Raczej nie brał tych słów na poważnie, ale ja dostrzegłem w tym ciekawą szansę. W ośrodku byliśmy upokarzani na różne sposoby, niekiedy musieliśmy zaprezentować się klientom w różnych strojach.

To nie była najgorsza rzecz jaka mogła mnie spotkać. 

- Czemu nie? - odparłem. - Jeśli cię to zadowoli... A masz w ogóle strój pokojówki?

Spojrzał na mnie wyraźnie zaskoczony.

- A ty naprawdę chcesz go założyć?

- N-no mogę... - zająknąłem się. Nie przejmowałem się tym aż tak, ale pod ciężarem jego spojrzenia zaczynałem tracić pewność siebie.

Nie wiem, czy spodobał mu się ten pomysł, ale wstał z krzesła i ruszył w stronę wyjścia.

- Czekaj. Coś znajdę - powiedział, opuszczając gabinet.

To Tylko Zabawka *Yaoi*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz