XLIII.

7.6K 409 608
                                    

Pan obudził mnie wczesnym rankiem i szybko zjedliśmy śniadanie zamówione do pokoju. Byłem okropnie niewyspany. Na szczęście, kiedy położyłem się spać po naszej rozmowie koszmary już nie wracały.

Niecałe półgodziny później spotkaliśmy się z ochroniarzami na korytarzu.

- Wszystko masz? - zapytał mnie mój właściciel.

Prześledziłem w myślach listę rzeczy, które zabrałem ze sobą i dla pewności zajrzałem jeszcze do plecach. Na oko wszystko było.

- Tak, panie - odpowiedziałem, zamykając z powrotem plecak.

- To dobrze, bo nie będziemy się cofać - oznajmił, po czym ruszyliśmy w kierunku windy.

Miałem nadzieję, że niczego nie zapomniałem.

Zjechaliśmy nią na parter, który był okropnie zatłoczony. Przechodząc obok recepcji mój pan jeszcze raz rozejrzał się po wielkim holu.

- W sumie to całkiem fajny ten hotel. Lepszy niż ten, w którym byłem ostatnio - stwierdził, po czym zwrócił się do mnie. - Przyniesiesz mi ich wizytówkę? Pokaże Simonowi, jaki hotel ma wynająć następnym razem.

Pierwszy raz byłem w takim hotelu, nie wiedziałem nawet, że hotele rozdają swoje wizytówki. Więc kiedy właściciel poprosił mnie o przyniesienie jednej z nich poczułem się trochę zakłopotany. Widząc to, wskazał mi recepcję, każąc skierować się w tamtą stronę.

- Już idę - zapewniłem go i powoli ruszyłem w tamtą stronę, słysząc za plecami rozmowę mojego właściciela ze swoimi ochroniarzami. Niestety przez gwar, który panował w tamtej chwili, nie byłem w stanie stwierdzić o czym rozmawiali.

Jakimś cudem przepchnąłem się przez tłum i dotarłem do stanowiska recepcjonistki. Zajrzałem na blat, gdzie dostrzegłem pojemnik pełen małych karteczek, tuż obok wazonu z kwiatami. Dla pewności wolałem go nawet nie dotykać.

Sięgnąłem po jedną z wizytówek i kiedy już miałem ją złapać, popchnął mnie jakiś facet usiłujący dotrzeć do biurka. Zamknąłem oczy i poczułem tylko jak moja ręką w coś uderza.

Po chwili usłyszałem trzask, a tłum zaczął się odsuwać. Spojrzałem w dół, gdzie zobaczyłem kałuże wody i bukiet kwiatów, a także kawałki szkła będące jeszcze chwilę temu wazonem.

Nie...

Nie, nie, nie, nie, nie. To się nie dzieje naprawdę!

To jakiś nieśmieszny żart. Miałem ochotę zapaść się pod ziemnie. Zrozpaczony spojrzałem w stronę pana. Jego ochroniarze patrzeli na tę sytuację z pobłażliwością i współczuciem, natomiast mój właściciel wyglądał, jakby myślał sobie: ''Boże, co za debil''.

Mimo to szybkim krokiem skierował się do mnie. Czym prędzej zabrałem tę cholerną wizytówkę i wyszedłem mu na przeciw. Recepcjonistka coś do mnie mówiła, ale ja nie zwracałem na to uwagi.

- Steve, masz. Weź mój portfel i idź to załatwić - powiedział, podając mu przedmiot. - My zaczekamy w samochodzie.

Złapał mnie za rękę i wyprowadził z hotelu. Po chwili siedzieliśmy już na tylnej kanapie samochodu, którym przyjechaliśmy tu wczoraj. Niedługo później z przodu na miejscu pasażera usiadł też Mark.

Nikt się nie odezwał. Ta cisza była straszna. Wahałem się przez dłuższą chwilę, ale w końcu podałem mu tę hotelową wizytówkę.

Właściciel popatrzył zdziwiony najpierw na moją rękę, a potem na mnie, jednak ostatecznie ją przyjął i schował do kieszeni.

- Dzięki - powiedział chłodno.

Cisza zapadła na kolejne kilka minut. Mój pan wyjrzał przez okno, obserwując ruch uliczny. Ja zacisnąłem palce na materiale spodni i wbijałem wzrok w dłonie. Mark cały czas siedział z przodu i nie odezwał się nawet słowem.

To Tylko Zabawka *Yaoi*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz