XVI.

10.5K 420 258
                                    

Właściciel pomógł mi wstać i wspiąć się po schodach. Miałem nadzieję, że nie pochoruję się po tej nocy spędzonej w piwnicy.

Zaprowadził mnie do kuchni, gdzie zająłem miejsce przy stole. Jeszcze nigdy tu nie byłem, bo zawsze jadłem albo pokoju, albo w jadalni. Mimo to jakoś nie miałem ochoty się po niej rozglądać. Zarejestrowałem tylko, że pomieszczenie było większe, niż się spodziewałem. Było mi okropnie zimno, przynajmniej dopóki pan nie zarzucił mi kocu na ramiona.

Okryłem się nim szczelnie.

- Dzię-dziękuję... - wyjąkałem.

- Nie mogę uwierzyć, że cię tam zamknęli - powiedział, stawiając przede mną kubek ciepłej herbaty. - Co im strzeliło do głowy?

Na te słowa poczułem się jeszcze gorzej. Brzmiał jednocześnie na zmartwionego i rozzłoszczonego. A skoro przyszedł po mnie aż do piwnicy, to na pewno spotkał się wcześniej z ochroniarzami, którzy mnie tam zamknęli.

- Po-powiedzieli ci dlaczego? - zapytałem słabo.

Milczał przez chwilę, a to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że ochroniarze musieli już coś mu nagadać. W końcu musieli wymyślić jakąś wymówkę, dlaczego to zrobili.

- Powiedzieli, że próbowałeś uciec, ale nie chcieli dawać ci kary bez mojej zgody - wyjaśnił. - Dlatego zamknęli cię w piwnicy.

- To nieprawda! - oburzyłem się od razu. - Nie próbowałem uciec. Chyba im nie wierzysz?...

Nie odezwał się. A jednak było możliwe, bym poczuł się jeszcze gorzej, bo to właśnie się stało . Swoich pracowników na pewno zna dużo dłużej niż mnie. Niby dlaczego miałby uwierzyć mi?

Mimo to zabolał mnie ten fakt.

- Panie? - Spojrzałem na niego bezradnie.

- Raz już próbowałeś uciec, prawda? - zapytał, odwracając wzrok.

Równie dobrze mógłby trzasnąć mnie w twarz.

- Za twoim zezwoleniem! - krzyknąłem, tracąc nad sobą kontrolę. Natychmiast pożałowałem tego, że się uniosłem. Musiałem nad sobą panować, szczególnie teraz. - Znaczy... podpuściłeś mnie wtedy. Sprawdzałeś mnie... Ale tym razem było inaczej. Nie próbowałem uciekać.

Mężczyzna przeszedł się wzdłuż kuchni. Nie byłem pewien, czy robi to po prostu, by pozbierać myśli, czy też dlatego, by nie siedzieć ze mną przy jednym stole.

Nie mogłem tego znieść. Irytowało mnie to uczucie, normalnie miałbym gdzieś czy właściciel mi uwierzy, czy nie, bo na sto procent i tak spotkałaby mnie za to kara. Nawet jeśli nie zrobiłem nic złego. Nawet jeśli ja sam byłem ofiarą. Tutaj było inaczej, miałem szanse się wybronić i prawdopodobnie nie dostałbym niezasłużonej kary, ale teraz były dwa głosy przeciwko jednemu.

- Nie wierzysz mi, prawda? - zapytałem jeszcze raz.

On tylko usiadł przy stole tuż obok mnie.

- Nie próbowałem uciekać! - wrzasnąłem, czując, że w oczach zbierają mi się łzy.

- W porządku, nie musisz mi tego ciągle powtarzać - powiedział rozdrażniony.

- Nie wierzysz mi - oznajmiłem takim tonem, jakby to miało być oskarżenie.

- Zrobię ci coś do jedzenia, na pewno jesteś głodny. - Chciał już wstawać, ale chwyciłem go za rękę i zatrzymałem.

Spojrzał na mnie zaskoczony. Ciekawe czy pomyślał o tym, że znowu łamię zasady. Niewolnik nie ma prawa dotykać pana bez pozwolenia, ale w tym momencie miałem gdzieś zasady jak powinien zachowywać się grzeczny niewolnik, i tak nagminnie je łamałem.

To Tylko Zabawka *Yaoi*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz