Zostałem kupiony już po raz trzeci, a stresowałem się, jakby to był ten pierwszy. Z doświadczenia wiedziałem, jakie rzeczy mogą mnie spotkać w nowym ''domu'' i nie byłem tym zbytnio zachwycony.
Mój pierwszy właściciel był sadystą, który kupił mnie w zasadzie, tylko do znęcania się, ale od czasu do czasu przypominało mu się, że nadaję się też do seksu. Najczęściej przychodziło mu to do głowy, kiedy był pijany. Drugi wziął mnie z powodu niskiej ceny, za którą mogłem podziękować blizną po moim pierwszym panu. Na początku był całkiem miły, a przynajmniej było u niego lepiej niż w ośrodku, ale szybko okazało się, że jest seksoholikiem.
Na kogo trafię tym razem?
- Paul, zadzwoń do Sarah - powiedział mój pan, siedzący za kierownicą. - Niech przygotuje pokój.
Mężczyzna siedzący obok mnie na tylnym siedzeniu, bez słowa wyciągnął telefon i wybrał numer.
Nie miałem pojęcia, kim jest Sarah, ale nie podobało mi się to, że ma ''przygotować pokój''. Ciekawe co chciał ze mną zrobić, skoro potrzebuje przygotowań, to na pewno będzie coś nieprzyjemnego.
Kobieta w końcu odebrała.
- Rick przyjedzie z... nowa zabawką - przeszedł od razu do konkretów - przygotuj, proszę, pokój.
Spojrzał na mnie krytycznie, a ja szczelniej zakryłem się płaszczem pana, który był teraz moim jedynym okryciem.
- I jakieś ubrania - dodał z niesmakiem. Przysłuchiwał się chwilę odpowiedzi, która padła w słuchawce, po czym się uśmiechnął. - Świetnie, do zobaczenia.
Rozłączył się i schował urządzenie do kieszeni.
Przez chwilę jechaliśmy w milczeniu. Nie zwracałem zbytniej uwagi na mężczyznę siedzącego obok mnie, to nie on był moim panem. W zasadzie to nie wiem, kim on był.
Przyglądałem się temu, co było za oknem. Ulice, budynki, ludzie nie mający takich codziennych problemów, jak to by nie podpaść swojemu panu, albo zadowolić go, by dał ci jedzenie. Tęsknie za normalnym życiem.
- Często cię karali? - głos mężczyzny obok wyrwał mnie z zamyślenia.
Odwróciłem się w jego stronę. Wiedziałem, że nie podobało mu się to, że jego towarzysz postanowił mnie kupić. Zdecydowanie był niezadowolony z mojej obecności, zresztą mój pan podobnie nie wyglądał na zachwyconego. W końcu usiadł z przodu i zostawił mnie z tyłu ze swoim kolegą.
Nie patrzyłem mu w oczu, bo wolałem nie ryzykować, w końcu może być kimś ważnym dla mojego właściciela. Nie odezwałem się jednak. Po części dla tego, że nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć. Widział blizny po poparzeniu i cięciach na mojej twarzy, i rozmawiał z moim opiekunek, więc na pewno wiedział, że mam ich więcej. Po części też dlatego, że mój pan nie pozwolił mi z nim rozmawiać, więc wolałem zachować milczenie.
- Jesteś aż tak nieposłuszny? - drążył temat, przyglądając się moim bliznom, ale ja nadal nic nie powiedziałem.
To chyba zaczęło go już drażnić, bo chwycił mnie mocno za ramie i szarpnął, przyciągając do siebie. Syknąłem głośno, miałem całe posiniaczone ręce, ale on nic sobie z tego nie robił.
- Odpowiedz - warknął wrogo.
Popatrzyłem w stronę kierowcy i byłem pewien, że mój właściciel rzuca mi spojrzenie w lusterku. Ale mimo to nic nie powiedział.
Spuściłem wzrok. Mężczyzna siedzący obok chyba zauważył, że to nic nie da, bo puścił mnie, skrzyżował ręce i zwrócił się do kierowcy.
- Rick, mogę załatwić dobrego tresera - oświadczył obojętnie. - Chcesz?

CZYTASZ
To Tylko Zabawka *Yaoi*
Romance*Uwaga! Opowiadanie zawiera wątki homoseksualne, niewolnictwa oraz uprzedmiotowienia człowieka. Nie lubisz, nie czytaj* Mathew nie potrafi pogodzić się z tym, że trafił do ośrodka dla niewolników i jest szkolony na zabawkę, by zadowolić jakieś bogac...