XLVII.

8.4K 453 493
                                    

Tę noc spędziliśmy razem, a rano mój pan wyjechał. Znowu zostałem sam. Nie wiedziałem, co mam zrobić, jeśli coś się stanie, to nikt mi nie pomoże. W dodatku moje przypuszczenia zostały potwierdzone, ochroniarze zadbają o to, aby po kolejnym ataku nie został żaden ślad w postaci nagrania. Więc mój pan o tym też się nie dowie.

Poważnie zastanawiałem się nad tym, czy w ogóle wychodzić z sypialni, ale głód w końcu zwyciężył. Musiałem wyjść, ale słysząc, że ktoś właśnie przechodzi przez korytarz postanowiłem poczekać jeszcze chwilę, uznając, że któryś z ochroniarzy właśnie robi obchód, a wolałbym na niego nie wpaść.

Odczekałem jeszcze kilka minut i dopiero potem skierowałem się do kuchni. Zrobiłem sobie szybkie śniadanie z zamiarem jeszcze szybszego powrócenia z nim do pokoju. Wtedy usłyszałem kroki. Zorientowałem się, że ktoś wszedł do pomieszczenia.

W pierwszej chwili w ogóle się nie poruszyłem. Bałem się kogo mogę zobaczyć. Mój pan dopiero co wyjechał, nie chciałem, by jego ochroniarze od razu mnie dopadli i zaczęli swoją ''zabawę''.

Nadal nie odwracając się w tamtą stronę, sięgnąłem dłonią po nóż, który leżał niedaleko. Ostatnio nie udało mi się obronić, ale jeśli istnieje jakakolwiek szansa, żeby się od nich uwolnić, to... ja...

- Matt. - Nie zdążyłem złapać broni, zamarłem na dźwięk tego głosu.

To nie byli ochroniarze.

- Pani Sarah! - Od razu się odwróciłem, podbiegłem do niej i mocno przytuliłem.

Prawie zwaliłem ją z nóg. Było mi okropnie głupio, że przerwałem jej urlop, ale tak bardzo cieszyłem się, że wróciła.

- Co za powitanie - zachichotała, obejmując mnie.

Chyba zaskoczyła ją moja reakcja, siebie też zaskoczyłem, ale tak mi ulżyło, że nie mogłem się powstrzymać. Zwykle nie robię takich rzeczy. Odsunąłem się lekko zakłopotany.

- Wróciła pani - powiedziałem, starając się ukryć zażenowanie.

- No pewnie, że tak - stwierdziła z uśmiechem. - Pan Rick powiedział, że panikujesz, bo ma wyjechać.

Panikuję, to mało powiedziane...

- Przepraszam, że tak nagle przerwałem pani urlop, ale ja naprawdę...

- Nic się nie stało. - Objęła mnie ramieniem i uścisnęła jeszcze raz. - Rozumiem sytuację. Poza tym było okropnie nudno, z tobą jest dużo ciekawiej.

Przy niej nie bałem się tak bardzo. Ochroniarze nie zaatakują, kiedy ona jest w pobliżu, mimo to dopadły mnie wyrzuty sumienia.

- Jeszcze raz przepraszam. Zasłużyła pani na przerwę od pracy. Nie chciałem pani przeszkadzać, ale...

- Jest dobrze - zapewniła mnie. - Przecież to rozumiem.

Podeszła do blatu i spojrzała z dezaprobatą na dwie skromne kanapki, które sobie przygotowałem.

- Och, tylko mi nie mów, że to całe twoje śniadanie. - Chwyciła za fartuch powieszony na uchwycie szafki i sprawnie go sobie założyła. - Masz na coś ochotę? Co byś zjadł?

- Nie musi pani...

- Oj, przestań. - Machnęła lekceważąco ręką. - Gotowanie to dla mnie czysta przyjemność. A może ugotujemy coś razem?

Bardzo ucieszyła mnie ta propozycja.

- Chętnie, muszę nauczyć się gotować - zgodziłem się z entuzjazmem.

Przez cały dzień próbowałem trzymać się jak najbliżej pani Sarah, byleby tylko nie natrafić na ochroniarzy. Na szczęście jej to nie przeszkadzało, a przynajmniej mogłem jej trochę pomóc. Pokazała mi też to nad czym powinienem popracować, jeśli to ja miałbym zajmować się rezydencją. Krótko mówiąc, pokazała mi to, co dotychczas robiłem źle.

To Tylko Zabawka *Yaoi*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz