Około południa zadzwonił dzwonek do drzwi. Raczej nie spodziewaliśmy się gości i nie byłem pewien, czy w ogóle powinienem wpuszczać kogokolwiek do środka pod nieobecność pana. Mimo to postanowiłem otworzyć.

- Kira? - zapytałem zaskoczony.

- Hej - powiedziała tylko, wymijając mnie w przejściu i weszła do środka.

Z zaciekawieniem wyjrzałem na zewnątrz, nie mogąc uwierzyć, że ojciec puścił ją tu samą. Ale na to właśnie wyglądało. Na podjeździe stało tylko krzywo zaparkowane auto bez lusterka po jednej stronie i z obdrapanym lakierem.

- Masz może czas w przyszłą sobotę? - zapytała radośnie, rozglądając się po korytarzu, jakby nie mogła uwierzyć, że jej wujka naprawdę nie ma.

Jak dla mnie zachowywała się zbyt beztrosko jak na kogoś, kto zapewne niedługo rozbije trzeci samochód. Po co ona w ogóle tu przyszła? Chce zobaczyć jak sobie radzę bez mojego pana?

- Nie wiem, musiałbym zapytać...

- Wiem, że macie czas - przerwała mi. - Gadałam już z wujkiem, ciebie pytam tylko dla formalności.

Jak miło, że o mnie pomyślałaś...

Więc wyglądało na to, że nie mam innego wyboru niż tylko przystać na to, co ona planuje. Skoro pan się zgodził, to ja nie mam tu już nic do gadania.

- A co jest w przyszłą sobotę? - zapytałem.

- Chciałam was zaprosić do nas na kolację - oświadczyła tajemniczo.

''Kolacja''? Czyli szykuje się jakaś okazja.

- Jakieś święto? - próbowałem zgadnąć. - Czy twój tata będzie chciał uczcić podpisanie jakiegoś kontraktu?

- Nie. Mam urodziny - odparła, co trochę mnie zaskoczyło. - Ale nie lubię imprez. Co roku zapraszam po prostu wujka Ricka i Paula, a skoro jesteś z wujkiem Rickiem, to teraz również ciebie.

Miałem nadzieję, że moja twarz nie zrobiła się czerwona na ten komentarz. Obróciłem głowę, by nie widziała mojej miny.

- Przecież my nie jesteśmy razem - sprostowałem.

- Pomyślmy... - udawała, że się nad czymś zastanawia, po czym zaczęła mi wymieniać na palcach: - mieszkasz z nim, uprawiacie seks, wujek dba o ciebie, martwi się, a ty przejmujesz się wszystkim co powie. I założę się, że cały czas o nim myślisz.

To prawda, ciągle o nim myślę, ale nie w takich kategoriach, jakie ona przedstawia. Kupił mnie, jest moim właścicielem, nic więcej. To chyba normalne, że ciągle muszę myśleć o tym, czego ode mnie chce, co mam dla niego zrobić i jak mu nie podpaść.

- Bo on jest... moim panem... - wyjaśniłem niemrawo.

- Jak tam sobie chcesz. - Wzruszyła ramionami, ale od razu wiedziałem, że mi nie uwierzyła. - Mam nadzieję, że przyjdziesz.

Obdarzyła mnie jednym z tych swoich promiennych uśmiechów, któremu nawet gdybym chciał, to trudno byłoby mi odmówić.

- Przyjdę - odparłem z rezygnacją, nie zamierzając pokazywać po sobie najmniejszych chęci.

Kira nie została na długo. Jak sama powiedziała, ''musiała szybko wrócić do domu, nim ojciec zauważy, że jej nie ma''. To znaczyło, że prawdopodobnie nie wiedział, że ja również pojawię się na urodzinowej kolacji jego córki. No cóż, będzie mieć niespodziankę.

Wieczorem pomogłem posprzątać po kolacji. Nie natrafiłem na ochroniarzy przez cały dzień, co cieszyło mnie, ale jednocześnie niepokoiło, bo bałem się, że mogą mnie w każdej chwili zaatakować. Szczególnie wieczorem lub w nocy.

To Tylko Zabawka *Yaoi*Where stories live. Discover now