RODZIAŁ 10. UCIESZKA

25 8 1
                                    


Kiedyś w dzieciństwie podobał mi się jeden chłopak na obozie konnym. Byłam bardzo nieśmiałym dzieckiem i nigdy nie trzymałam się z chłopakami, ale ten wyjątkowo robił na mnie wrażenie. Oczywiście nie miała odwagi do niego podejść i zagadać, ale ostatniego wieczoru przed powrotem, poszłam pohuśtać się na huśtawce. Były dwie i aż mi serce stanęło, gdy kątem oka go zobaczyłam, jak siada obok. Zdjęta przerażeniem, starałam się na gwałt wymyślić jakiś temat, ale oczywiście żaden nie wydawał mi się interesujący. To on pierwszy zagadał, ale ja byłam tak przerażona, że bąknęłam coś pod nosem. W następnej chwili na plac zabaw przyszły dwie dziewczyny, które zawsze mi dokuczały. Zaczęły krzyczeć:
— Zakochana para! Zakochana para!
A jedna z nich spytała:
— A wiedziałeś, że Livid się w tobie kocha?
Myślałam wtedy, że popłacze się ze wstydu. Nie miałam odwagi spojrzeć na niego, ale poczułam tylko, jak zeskoczył z huśtawki i odszedł. Widziałam go potem ostatni raz, nie odważyłam się pojechać tam w następne lato. Tej nocy płakałam pod kołdrą cichuteńko, tak by nie obudzić tych, które zniszczyły mi wtedy młode życie. Sądziłam, że w życiu nie będzie mi dane przeżyć gorszej sytuacji od tamtej, ale jak teraz tak leżałam w objęciach mojego smoka i wspominałam dzieciństwo, doszłam do wniosku, że jednak mamy zwycięzcę.
Tak, Careula wysunęła się na prowadzenie. Było to tydzień temu, a ja nadal nie potrafiłam się pozbierać. Wegetowałam w swojej katedrze i nie chciałam z nikim gadać. Nad miejscem, gdzie sypiał Vivid powiesiłam hamak i leżałam w nim całymi godzinami, analizując, jak bardzo żenująca była ta sytuacja. Nie docierało do mnie, że przecież oboje mnie nie pamiętają ani co się wydarzyło. Vivid, gdy nie spał, bujał mnie końcem swojego ogona, ale też się nie odzywał. 
Codziennie pojawiała się tu Maru, czasem z Koto, ale nawet nie zaszczycałam ich spojrzeniem, byłam martwa emocjonalnie.
Dzisiaj też przyszli, ale tym razem mieli ze sobą mój komputer. Gdy tylko weszli do katedry, Vivid ryknął potężnie tak, że zadrżały szyby w witrażach, ale robił to za każdym razem, gdy ktoś się tu pojawiał, więc nawet nie zareagowałam.
— Livid musisz wstać! — krzyknęła Maru stojąc przed Vividem, który nadal warczał wściekle odsłaniając zęby. Ja nadal leżałam w hamaku, bujając się leniwie.
— Nic nie muszę. — powiedziałam bez emocji.
— Czemu nic nie powiedziałaś, że opisałaś wszystkie wydarzenia sprzed zapomnienia? — spytał Namukoto, a ja wychyliłam się zza krawędzi hamaku, marszcząc czoło.
— Grzebaliście mi w mieszkaniu?
— Tak, bo i tak wszystko masz gdzieś. — burknęła Maru machając laptopem w moim kierunku. — więc uznaliśmy, że może to cię zmotywuje. Koto ma plan.
— Fascynujące. — mruknęłam, ponownie się kładąc i zamykając oczy.
— Chcemy pokazać reszcie to, co napisałaś. — zaczął — bardzo dużo jest tam szczegółów i może pomoże im to przywrócić pamięć.
Milczałam chwile, udając, że nic mnie nie obchodzi ich plan, ale kilka chwili później przyłapałam się na tym, jak oczami wyobraźni widzę Yaku zaczytanego w mojej książce. Westchnęłam i wstałam.
— Chcecie im to dać? Tam są przecież nasze imiona i wszystko. — powiedziałam zsuwając się na grzbiet Vivida i zeszłam na ziemie.
— Imiona można zmienić. Możemy powiedzieć, że wydajesz książkę i potrzebujesz informacji zwrotnej od na razie przypuśćmy Zemiego. Niczym tak naprawdę nie ryzykujesz. — Namukoto popatrzył się na mnie z nadzieją, ale też z lekką obawą, że znów odejdę bez podjęcia szansy na odzyskanie pamięci innych.
— Posłuchaj Livid, wiem, że zabolała cię ta sytuacja, ale nie możesz leżeć i nic nie robić. Należy im się tak jak nam odzyskanie wspomnień. — Namukoto starał się mnie przekonać po dobroci, ale to Maru wpędziła mnie stan gotowości do walki.
— Serio, pozwolisz by ta pindzia śliniła się z twoim Yaku? — spytała trochę od niechcenia, ale mnie aż zakręciło się w głowie. Na policzkach pojawiły się czerwone plamy, a Vivid znów zaczął warczeć.
— Masz wielkiego smoka, który może ją wciągnąć nosem, a najlepiej spalić, a boisz się jej tylko dlatego, że przypadkiem jest z Yaku? Oni nie pasują do siebie, widziałaś, jak ona wygląda?
— Jak sucz. — wycedziłam przez zęby, widząc w wyobraźni scenę, jak robiła aferę o brudne spodnie.
— I tak musisz jej odkupić spodnie. — powiedział Namukoto. — więc spotkanie cię nie minie.
Westchnęłam, ale nic nie odpowiedziałam.
— Więc chcecie przerobić to tak by mogli to przeczytać tak? — spytałam jednak po chwili.
— No tak. Mówię ci Livid, to naprawdę dobry plan. — Koto uśmiechnął się promiennie, jakby chciał przekonać mnie samym swoim urokiem. Prychnęłam.
— Dobra niech wam będzie. — fuknęłam zeskakując z hamaka. — Ale beze mnie, ja nie chcę nawet tego czytać. — dodałam i wyszłam z katedry, by wrócić dopiero wieczorem.
— Skończyliście? — mruknęłam zagadując ich, gdy wróciłam. Siedzieli oparci o kamienną ścianę i z głowami pochylonymi nad laptopem stukali w klawiaturę. 
— Powoli kończymy, jak chcesz nazwać Vivida? — Koto spojrzał na mnie, a ja zmarszczyłam czoło.

*TOM III* UCIELEŚNIONE EMOCJE CETUS UNIVERSUSTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang