ROZDZIAŁ 54. ZAMIANA

30 5 1
                                    


Byłam tak wściekła, że poganiałam Vivida jak tylko mogłam. Smok nie protestował. Albo zgadzał się ze mną i również wściekły miał ochotę spalić Ofelię jak tylko z powrotem będzie sobą, albo nadal adrenalina po walce buzowała mu w żyłach.
— Jak można coś takiego zrobić? Co za małpa!? — krzyczałam wymachując pięściami w powietrzu. Wiatr chłostał twarz i włosy, ale nie było mi zimno. Zjadała mnie wściekłość i zniecierpliwienie, że mamy jeszcze taki kawał do przelecenia.
Zdecydowanie podróż trwała za długo. Po kilku godzinach zmęczyłam się wściekłością, ale nie byłam w stanie zasnąć. Ostatecznie Vivid przeniósł nas na Ziemię i lecieliśmy w chmurach już nad Europą.
Masz w ogóle plan jak ją znajdziesz?
Nie, ale zamierzam przytargać ją za kłaki.
Wiesz, że to Enif, prawda? Wygląda jak dziewczyna, ale to jednak on,
 upomniał mnie Vivid i dobrze, że to zrobił, bo nie wiem jak bym zareagowała widząc ją po raz pierwszy.
Nawet nie wiem jak wygląda.
Najlepiej będzie jak to on cię znajdzie. Znaczy ona
. Vivid cmoknął zdezorientowany.
Ostatecznie wylądowaliśmy na dachu szpitala i zsiadłam z jego grzbietu cała obolała. Była noc, ale nie zostało wiele czasu do świtu.
Byłam ze smokiem jednym ciałem, dlatego żadne z nas się nie odzywało. Czym prędzej odnalazłam otwarte okno i tak jak Enif parę miesięcy temu wślizgnęłam się do wnętrza. Buty zaskrzypiały na posadzce. Przystanęłam nasłuchując czy nikogo nie zaalarmowałam hałasem i wolno ściskając sztylet w dłoni ruszyłam do przodku. Było cicho i ciemno. Ciepłe lampy nie dawały aż tyle światła, by widzieć wszystko w pełni. Nie bardzo wiedziałam gdzie iść, więc zaglądałam do każdego pokoju. Serce podchodziło mi do gardła przy każdym skrzypnięciu zawiasów. Najgorsze w tym było to, że skrzypienie było całkowicie losowe, więc musiałam być czujna cały czas. Pierwszy korytarz był oddziałem dziecięcym i po kilku salach stwierdziłam, że tam nie znajdę Ofelii. Dzieci miały maksymalnie dziesięć lat. Zeszłam piętro niżej i uważając na lekarza dyżurnego zaglądałam do wszystkich sal po kolei.
Nagle gdzieś trzasnęły drzwi i sekundę później zobaczyłam pielęgniarkę. Nie zastanawiając się dłużej dałam nura do jednego z pokojów i zamknęłam drzwi. Przylgnęłam do drzwi i przełknęłam ślinę chcąc pozbyć się przerażenia, jakie złapało mnie za gardło. Rozejrzałam się po sali. Były tylko dwa łóżka. Jedno stało zasłonięte przezroczystą kotarą, zza której widziałam zniekształcony zarys starszego mężczyzny przykrytego po szyję. Wyglądał jakby był w śpiączce. Drugie łóżko naprzeciwko pierwszego było puste, a kołdra zmiętoszona. Obok łóżka stał wieszak, na którym wisiała połowa zużytej kroplówki.

Adrenalina znów zaatakowała, gdy usłyszałam kroki po drugiej stronie drzwi. Dosłownie w ostatniej chwili przylgnęłam do ściany, gdy drzwi otworzyły się na oścież.
— Ofelia? — zapytała kobieta z francuskim akcentem. Ja zamknęłam oczy modląc się by mnie nie dostrzegła. Pielęgniarka weszła do środka i zajrzała do łazienki.
— Ofelia! — krzyknęła, a ja dosłyszałam zniecierpliwienie w jej głosie. Chyba nie pierwszy raz uciekała. Siostra wyszła z sali nie zamykając za sobą drzwi dzięki temu byłam na jakiś czas bezpieczna. Wyszłam na korytarz nie bardzo wiedząc gdzie mam iść, gdy nagle usłyszałam swoje imię. Obejrzałam się i w następnej chwili świat przesłoniła mi burza ciemnych włosów. Zamarłam opierając się o ścianę.
— Livid! Nareszcie! Myślałem, że zostanę tu na zawsze!
— Enif? — chwyciłam dziewczynę za ramiona i odsunęłam od siebie. Miała okrągłą twarz i pełne zmysłowe usta. Oczy duże okrągłe, ale nie byłam w stanie dostrzec koloru, ale zdecydowanie kryły się w nich łzy. Całą jej twarz okalała burza napuszonych brązowych włosów. Ubrana była w szpitalną piżamę.
— Tak to ja! — Ofelia kiwnęła głową. Cała drżała — Jestem... dziewczyną!
Ukryła twarz w dłoniach i łkała głośno.
— Cicho, Enif. Zaraz nas przyłapią. Pielęgniarka ciebie szuka. Znaczy... Ofelii.
— Zabierz mnie stąd, proszę. — jęknęła.
— Taki mam zamiar, chodźmy. — poprowadziłam Enifa na schody, w przeciwnym kierunku niż zniknęła pielęgniarka. Szliśmy żwawo, a ja zagadnęłam:

*TOM III* UCIELEŚNIONE EMOCJE CETUS UNIVERSUSWhere stories live. Discover now