— Pomożesz mi? — spytałam, gdy wraz z Alex skończyłyśmy śniadanie.
— We wszystkim. — mruknęła nadal blada na twarzy.
— Alex, błagam nie miej takie miny. Wiem, że jest ci głupio, ale skąd miałaś wiedzieć co robisz? Zostawmy już to.
— Ja jestem przerażona tym, co zrobiłam, sam fakt, że mogłam być tak bezczelna mnie paraliżuje, a jeszcze dodatkowo zrobiłam to tobie. To straszne.
— Alex... — burknął Vivid nad jej głową. Blondynka drgnęła i spojrzała na smoka.
— Dobrze, już przestaje. W czym mam wam pomóc?
— Dziś wieczorem Wapi opuści ciało, by odnaleźć wspomnienia pozostałych. Mam nadzieje, że będzie to Yaku. Potrzebuje ciebie byś była ze mną. Boje się, że coś pójdzie nie tak, a ty już przez to przeszłaś, poza tym... — urwałam go dotknęła mojej dłoni. Spojrzałam na nią pytająco, ale gdy posłała mi delikatny uśmiech sama się rozluźniłam i kiwnęłam głową.
— Dzięki. — powiedziałam na wydechu.
— To nie jest takie straszne, głównie dlatego, że śpisz i nic nie czujesz. Wapi musiał się wiele nacierpieć robiąc to na żywca.
O tym nie pomyślałam. Faktycznie chłopak dla mnie bez nikogo kto by mu pomógł w razie komplikacji, podjął się tak niebezpiecznego czynu. Był albo skrajnie odważny, albo skrajnie głupi.
— Pamiętasz Maru? — zagadnęłam nagle, gdy rogata zawitała mi w głowie. Alex kiwnęła głową.
— Wiem kim jest i znów mi głupio, że taka byłam. — Alex zarumieniła się. — zupełnie obca osoba.
— To przeszłość, mówiłam ci, żebyś się tym nie przejmowała.
— Myślisz, że to łatwe? Cały czas siedzi mi w głowie, co robiłam i kolejne sceny przelatują mi przed oczami. Zupełnie inaczej to wygląda z twojej strony, ale z mojej to jest okropne. Wiem, że to moja wina, ja to zrobiłam i nic tego nie zmieni. Możesz mówić co chcesz, ale nadal czuje się winna.
— Już dobrze, Alex spokojnie — przerwałam jej nie chcąc słuchać jej poczucia winy. Wstałam od stołu kończąc śniadanie i skinęłam na przyjaciółkę by ze mną poszła. Chciałam zmierzyć ją z Maru, więc od razu skierowałam się do jej domu. Zapukałam i po kilku chwilach w drzwiach stanęła zaspana Maru, a tuż za nią tak samo zaspany Koto.
— O co chodzi? — mruknęła Maru ziewając. Namukoto za jej plecami przeczesał włosy palcami i przetarł twarz.
— Miałem nadzieje, że chociaż tutaj się wyśpię — jęknął chłopak, odchodząc od nas.
— Alex pamięta. — powiedziałam z radością obserwując jak Namukoto wraca, a Maru wytrzeszcza oczy. Oboje spojrzeli na blondynkę za moimi plecami.
— Pamiętam Livid, kim jest, co zrobiła, Maru też pamiętam i pamiętam ciebie Koto, tylko nie wiedziałam, że jesteś z Maru znaczy wiedziałam, ale... — zacięła się, a w tym czasie Maru wpuściła nas do środka.
— Siadajcie — wskazała na krzesła przy stole. — i od początku.
— Wolno. — dodał Namukoto ziewając — jest za wcześnie.
Opowiedziałam im wszystko to, czego dowiedziałam się od Wapiego, po czym Alex powiedziała od siebie jak wyglądało to z jej perspektywy.
— Nadal nie rozumiem, czemu mnie się udało odczarować Namukoto od razu, a taki sposób jak opuszczenie ciała i odwiedzenie Kronik Osobliwości nie jest kompletny.
— Też tego nie rozumiem, ale na ten moment nie chcę się nad tym zastanawiać. Sposób jest dobry i działa, nawet jeśli miałabym oddawać im po wspomnieniu jest to więcej niż dotychczas mi się udało osiągnąć.
— Racja. — skwitował Namukoto — też bym się skupił na reszcie, zamiast zastanawiać się, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Dobrze cię znów widzieć Alex. — Koto posłał jej przyjazny uśmiech, a Alex odpowiedziała mu oblewając się rumieńcem.
— To, co teraz? — zagadnęła Maru patrząc się na mnie.
— Dziś wieczorem jak wszystko dobrze pójdzie, odzyskam Yaku. — powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko. Maru również się uśmiechnęła chwytając mnie za rękę, a Namukoto zaczął klaskać.
— Nasza paczka znów w akcji!
— Dobra, dobra, poczekaj aż reszta wróci. — Maru spojrzała na swojego chłopaka osądzającym wzrokiem.
Cieszyłam się ogromnie widząc ich razem, bo byli w tym momencie najszczęśliwszą parą z nas wszystkich. Okazało się, że nie tylko ja to zauważyłam, bo gdy wyszłyśmy z domu Maru, Alex zagadnęła:
— Nie taką Maru zapamiętałam. Oni długo tak ze sobą są?
— Długo, wydaje mi się, że dla nich obojga jest to duży krok.
— Myślisz, że sypiają ze sobą?
Spojrzałam na nią ciężko.
— No co? Ciekawa jestem.
Parsknęłam śmiechem obejmując ją ramieniem rada, że wróciła stara Alex.
— Tęskniłam za tobą. — powiedziałam kierując się do katedry.
W końcu wieczór przyszedł, a ja będąc tak podniecona i zdenerwowana jednocześnie drżałam na całym ciele. Wraz z Alex poszłyśmy do lasu gdzie mieszkał Wapi ze swoją paczką w świeżo wybudowanym domu. Nie musiałyśmy pukać, bo wyszedł nam na spotkanie uśmiechając się.
— Coś czułem, że przyjdziesz wcześniej.
— Gdzie będzie dobrze?
— Nie ma to większego znaczenia. Chodzie do ogniska, tam będzie cieplej.
Wapi poprowadził nas do wesoło trzaskającego ogniska i wskazał nam pieńki.
— Ostrzegam, że będziecie się nudzić, może to trwać wiele godzin. — powiedział kładąc się przy ogniu na gołej ziemi. Ves wyszła z cienia drzew wprawiając Alex o szybsze bicie serca. Żadna z nas nic nie mówiła obserwując to, co robił Wapi. Chłopak tylko ułożył się wygodnie i zamknął oczy, resztą jak się okazało zajęła się Ves. Uniosła swój gruby ogon nastroszyła kolce, które po chwili zaczęły drżeć, obijać się o siebie i wydawać dźwięki jak u grzechotnika. Trwało to może z minutę po czym, vepus ułożyła się obok Wapiego zwijając w kłębek. Zaległa cisza i jedynym źródłem dźwięku był trzask płomieni i szelest liści na drzewach.
Faktycznie musiałyśmy się uzbroić w cierpliwość, bo chłopak odpłynął na bardzo długo. Ostatecznie zajęłam się ostrzeniem i czyszczeniem broni rozmawiając przyciszonym głosem z Alex, a po dwóch godzinach Alex oparła głowę o sosnę i przysnęła. Ja nie czułam się senna więc po prostu czekałam cierpliwie.
Zaczęło świtać, gdy Ves drgnęła unosząc głowę. Ziewnęła, wstała przeciągając się i rozkładając skrzydła, po czym odeszła kawałek dalej. Chwilę potem Wapi stęknął, wyciągając się usiadł drapiąc się po głowie i rozglądając dookoła z wesołą miną.
— Ale mi się dobrze spało. — powiedział, a mnie podniosło się ciśnienie.
— Miałeś robić co innego. — fuknęłam.
— Doskonale wiem co miałem robić, złota spokojnie. — rzekł wstając.
— Więc? — uniosłam brwi.
— Nie udało mi się znaleźć wspomnień Yaku...
— Co? Jak to? — przerwałam mu.
— ...ale, mam wspomnienia kogoś, kto nazywa się Enif.
Zamarłam. Uczucia ambiwalentne zaatakowały mnie chyba z każdej strony. Byłam wściekła i załamana, że nie był to Yaku, ale z drugiej strony cieszyłam się, że przynajmniej Enif odzyska wspomnienia.
— Alex! — potrząsnęłam jej ramieniem. Dziewczyna podniosła się błądząc po nas nieprzytomnym wzrokiem.
— Hm?
— Mamy wspomnienia Enifa.
— Wszystkie?
— Nie. Żeby zebrać wszystkie, musiałbym tam chyba tydzień spędzić. Mam wspomnienia o Livid i jego dziewczynie.
— Co? — krzyknęłyśmy jednocześnie z Alex — jakiej jego dziewczynie?
— No taka ruda, Gari.
— To nie jego dziewczyna. — parsknęłam.
— Ja nie mam pojęcia, o czym wy mówicie.
— No nie wiem, czy jego dziewczyna, czy nie, ale widziałem wyraźnie jak się całowali. — rzekł Wapi ignorując wypowiedź Alex. Ja zamarłam wybałuszając oczy. Enif ewidentnie nam czegoś nie powiedział.
— No cóż, możemy się tylko cieszyć. — powiedziałam wracając troszeczkę do pionu.
— To, co teraz?
— Najtrudniejsze zadanie. — jęknął Wapi wyjmując zza pazuchy flakonik z robakiem. Westchnął odkorkowując go i popatrzył na nas.
— Módlcie się by nie zeżarł mi mózgu.
Wyjął robaka wziął głęboki oddech i wpakował sobie go do ucha zamykając szczelnie oczy. Na jego twarzy zawitał grymas obrzydzenia i bólu. Oddychał szybciej i płycej. Robak zniknął w uchu wijąc się i przeciskając, a Wapi nadal zaciskał oczy. Wyglądało to naprawdę przerażająco i obrzydliwie. Alex zatkała sobie usta dłonią i jakby lekko pozieleniała.
Widać było, że Wapi cierpi, kręcił głową trzepał włosami i próbował pozbyć się pasożyta czym prędzej.
— Livid... — szepnął.
— Tak? — spytałam sądząc, że mnie woła, ale okazało się, że mnie nie słyszy.
— Livid, Eltanin, bogowie. Gari. — mamrotał pod nosem. — pocałunek, kocha ją? Przyjaźń? Białowłosa. Equs. Poziomki! — krzyknął otwierając gwałtownie oczy. Stęknął chwytając się za prawe ucho i wyciągnął robaka. Gdy tylko spoczął na jego dłoni zaczął pęcznieć i rozszerzać się, aż stał się wielka nabrzmiałą białą larwą.
— Mamy około dwóch godzin, by bezpiecznie przenieść wspomnienia do głowy Enifa.
— Co? Tylko dwie godziny? — krzyknęłam zrywając się na nogi. — trzeba było mówić wcześniej to bym się przygotowała!
— Na szczęście ja jestem przygotowany. — powiedział spokojnie wyjmując fajkę z kieszeni. — teraz otwieraj przejście na Ziemię.
— Czekajcie! Maru też chciała przy tym być. — zawołała Alex biegnąc do jej domu.
— Tylko się pospiesz! — krzyknęłam za nią.
— Jest jedna uwaga, Livid. — szepnął Wapi spokojnie, zerknęłam na niego pytająco, dostrzegając smutek w jego oczach. — nie wiem jak to przyjmiesz, ale Gari nie żyje.
Parsknęłam śmiechem sądząc, że dalej robi sobie jaja.
— Przykro mi.
— Żartujesz teraz, tak? — spojrzałam na niego ostrzegawczo. — bo jeśli tak, to najgorszy żart, jaki słyszałam.
— Na temat straty i śmierci nigdy nie żartuję. Widziałem jej istotę wyraźniej niż innych, tak widać tylko istoty, które przeszły dalej. Jej dusza do mnie przemówiła, Livid ona naprawdę nie żyje.
W oczach stanęły mi zły. Widziałam teraz w wyrazie twarzy Wapiego, że nie żartuje.
— A on się teraz o tym dowie. — jęknęłam przykładając sobie dłoń do ust. Wapi pokręcił głową.
— Nie, tę informację zataiłem. Jej dusza mnie o to poprosiła.
— Co przez to rozumiesz?
— Naprawdę trudno jest przekazać wszystkie odczucia osobie, która nigdy tego nie doświadczyła. Można to porównać do rozmawiania w myślach. Przekazała mi, że jeszcze kiedyś się spotkają, ale on sam musi ją odszukać.
— Niby jak, skoro ona nie żyje?
— Nie mam pojęcia, ja tylko przekazuje czego się dowiedziałem. Uszanuj jej wolę i nie mów nikomu tego, co ci powiedziałem.
Kiwnęłam głową. W gardle czułam łzy i wściekłość na świat. To było takie cholernie niesprawiedliwe, ale musiałam się szybko ogarnąć, bo właśnie wróciła Alex z Maru.
— Udało się wam? — spytała szczerze zdziwiona. Zapewne nadal nie ufała Wapiemu i dziwiła się, że jest taki pomocny.
— Tak, nie marnujmy czasu. — rzekłam sucho i otworzyłam portal. Na Ziemi był środek nocy, więc spokojnie mogliśmy wejść do środka za pomocą doświadczonej Maru. Cicha jak cień otworzyła okno i zniknęła wewnątrz. Czas dłużył się niemiłosiernie, ale w końcu wróciła w towarzystwie Namukoto, który otworzył im balkon by nie narobili zbyt dużo hałasu.
— Poznajcie się. — powiedziałam dokonując prezentacji — Namukoto, Wapi. Wapi Namukoto.
— Podałbym ci rękę, ale sam widzisz. — rzekł Wapi pokazując dłoń, na której spoczywał wielki robal. Namukoto skinął głową z miną wyrażającą, że szczerze się z tym zgadza.
Weszli w głąb domu idąc najciszej jak się dało. Koto poprowadził ich do pokoju Enifa i cicho otworzył drzwi.
— Jest też Alti, więc musicie być cicho. — szepnął chłopak, przepuszczając nas w drzwiach.
— Spokojna głowa. — Wapi wsadził fajkę w zęby i skinął na mnie. Załapałam aluzję i podpaliłam jego suszone grzyby.
— Nie wdychajcie dymu. — wycedził z fajką w zębach i zaciągnął się kilka razy. Mając usta pełne dymu nachylił nad Altim i dmuchnął mu w twarz. Chłopak nie drgnął ani nawet nie mruknął, spał dalej jak zabity.
Wapi zrobił to samo z Nifim, po czym schował fajkę i zabrał się za wprowadzanie robaka do prawego ucha Enifa. Pasożyt był obślizgły i trudno było nim manewrować, zwłaszcza że był taki gruby, ale gdy Wapi wetknął go do ucha, zaczął się wić i kręcić, wydłużając i malejąc, tak by zmieścić do kanału usznego. Gdy robak zniknął Wapi wyprostował twarz chłopaka i trzymał nieruchomo by nie zaczął się miotać.
— Jutro będzie długo spał, pozwólcie mu na to. — powiedział Wapi jak lekarz, który przepisuje wytyczne jak się opiekować chorym — a i ktoś powinien być przy nim jak się ocknie. Ktoś, kto też pamięta, oczywiście.
— Ja jestem tu cały czas. — powiedział Namukoto obserwując poczynania Wapiego. Nikt nie odpowiedział, bo nie bardzo wiedzieliśmy co mamy mówić. Ja byłam jeszcze bardziej markotna, bo w głowie kołatała mi się jedna myśl. Gari nie żyje. Enif, gdy sobie przypomni zapewne będzie chciał wiedzieć co się z nią stało, a nawet ją odnaleźć. Nie wyobrażałam sobie momentu, w którym będę musiała mu powiedzieć, że jego — wyglądało na to ukochana — nie żyje.
Potrząsnęłam głową wracając na ziemię akurat w momencie, gdy Wapi wyjął robaka z drugiego ucha Enifa.
— Zrobione, teraz niech się wyśpi. — powiedział wstając. Poczułam obezwładniającą wdzięczność do Wapiego, że tak mi pomaga. Ruszyłam za nim zostawiając Enifa i po kilku krokach znalazłam się na tarasie.
— Dam znać jak się ocknie. Livid nie martw się, nic mu nie będzie — Koto spojrzał mi w twarz zapewne widząc smutek. Kiwnęłam głową nie mając siły się uśmiechnąć. Pożegnaliśmy się z Koto i otworzyłam portal by cała nasza czwórka mogła wrócić na Aurum.
ВЫ ЧИТАЕТЕ
*TOM III* UCIELEŚNIONE EMOCJE CETUS UNIVERSUS
ФэнтезиMinęło półtora roku od wydarzeń w części drugiej. Livid została zupełnie sama. Nikt jej nie pamięta. Szuka rozwiązania jak przywrócić przyjaciołom to co im odebrała. Nigdy nie sądziła, że taki akt odwagi prawi, że będzie taka samotna. Okazuje się t...