ROZDZIAŁ 7. SPOTKANIE FANOWSKIE

31 8 1
                                    


— Przypomnij mi jeszcze raz czemu stoimy w tej kolejce? — spytałam po raz trzeci, gdy ja i Maru przesunęłyśmy się o kilka kroków do przodu. Dookoła nas był taki harmider, że trzeba było rozmawiać podniesionymi głosami. Odzwyczajenie od miejskich dźwięków nie pomagało.
— Bo idziesz się z nim zobaczysz. — oznajmiła Maru poprawiając bluzę, tak by ukryć pod spodem sztylet.
— Nie chcę tam iść, to i tak nic nie da.
— Ja się ciebie wcale nie pytam. Ja oraz Namukoto zamierzamy pomóc ci odczarować resztę, ale słuchaj musisz z nami współpracować. — Maru znów przesunęła się kilka korków i z plecaka wyjęła dwa albumy.
— Gwizdnęłaś je? — oburzyłam się.
— Koto mi wypożyczył. Dał też bilety, masz.
Prychnęłam, ale przejęłam kartonik.
— Przestań prychać i masz. Uznaj to za rekwizyt. Czas na twoją popisową rolę.
— Tak, a co to za sztuka?
— „Niezapomniana miłość"
Rzuciłam jej mordercze spojrzenie, ale Maru nawet się nie wzdrygnęła.
— Przyznaj bawisz się świetnie.
— Tylko troszkę, bawiłabym się lepiej, gdybyś chciała współpracować. No ruszaj się, wchodzimy. — popchnęła mnie ku wejściu a ja podałam kobiecie na bramce bilet wstępu. W następnej chwili tłum Koreanek pociągnął nas do sali gdzie na scenie ustawiony był długi stół. Dziewczyny zajmowały już miejsca na tłoczonych czerwonym materiałem fotelach, a my z Maru poszłyśmy do ostatniego rzędu, by wszystko mieć na oku.
— Ja nie mogę, Maru. — syknęłam do niej czując jak panika przyspiesza mi serce.
— Nie chcę tego słuchać. — ucięła krótko i zapatrzyła się na salę.
Pół godziny później, gdy cała sala była już pełna i gwarna zza kulis wyszli chłopaki. Przestawili się zaczęli jakąś gadkę, a potem dziewczyny ustawiły się w rzędzie by każdy z członków zespołu mógł się im podpisać w albumie.
— Na co czekasz? — doleciał mnie syk Maru. Wstałam posłusznie starając się unikać patrzenia na Yaku. I tak, gdy wyszedł zza kotary mój żołądek wykonał coś w stylu potrójnego salta.
Przełknęłam ślinę i wstałam i ruszyłam w dół po schodach, by stanąć w kolejce.
— Wiem Livid, że jesteś przerażona, ja też byłam. — Maru chyba starała się przemówić do mnie rozsądkiem — ale uwierz mi innej drogi nie ma.
— Łatwo ci mówić, ty już odczarowałaś tego, na którym ci zależy.
— Słuchaj, wiem, że bywałam zimna i udawałam jakby mnie nic nie obchodziło, ale ty i cała reszta to moja jedyna rodzina. Przed wojną obiecałam sobie, że jak to wszystko się skończy będę ją chronić jak powinnam to robić zawsze. Livid my naprawdę ci pomożemy.
Milczałam, bo nie wiedziałam co mam je odpowiedzieć. Rzadko miałam okazję widzieć troszczącą się Maru i było mi z tym uczuciem dziwnie.
— Nadal pamiętam ten ból utraty, gdy mnie odczarowałaś, nawet nie chcę myśleć, przez co przechodziłaś ty nie mając nikogo przez taki szmat czasu.
Przeszłyśmy kilka korków obie ściskając albumy.
— Poradzisz sobie, dziś tylko się mu przypominasz. — Maru pogładziła mnie po ramieniu co było dość dziwne.
— Powiem ci, nie przywykłam do takiej wersji Maru.
— Stara zaraz może wrócić, szepnij tylko słówko. — Maru wyprostowała się i naburmuszyła.
— Nie no skąd. Już nic nie mówię.
Przez jakiś czas żadna z nas nic nie mówiła, tylko przesuwałyśmy się, gdy kolejka się zmniejszała. Otaczało nas wiele dziewczyn, które prawie unosiły się z ekscytacji, ja niestety nie potrafiłam się tym szczęściem dzieli. Będę tam jako jedna z nich, a przecież byłam kimś więcej.
Nie będziesz zwyczajna, Yaku pamięta cię jako dziewczynę z teledysku.
Nie pomagasz.
Dobrze idź pierwsza, będę tuż za tobą. — powiedziała i pchnęła mnie w plecy tak, że aż prawie wyrżnęłam o podest sceny.
— Nic ci nie jest? — spytał Zemi, który siedział jako pierwszy.
— Nie, w porządku, cześć Zemi. — spojrzałam na niego poprawiając bluzkę i wymusiłam uśmiech. Zemi wytrzeszczył oczy i się rozpromienił.
— Livid? To ty! Ha! Namukoto mówił mi o jakiejś niespodziance, czemu nam nie powiedziałaś, że jesteś w Korei?
— By zrobić wam niespodziankę. — wzruszyłam ramionami lekko onieśmielona. Podałam mu album, a on machinalnie go otworzył i podpisał byle gdzie.
— Słuchaj, musimy się spotkać, masz czas na obiad?
— Eee...
— Tak ma. — wtrąciła się Maru przepychając się obok.
— Znacie się? — Zemi patrzył to na mnie to na Maru.
— To moja sąsiadka. — mruknęłam i wyszczerzyłam mściwie do dziewczyny.
— Wow, ale masz oczy. — Zemi jakby zapomniał o rozmowie i zajął się Maru, ja przeszłam do kolejnego chłopaka, którym był Teni.
— Cześć, pamiętasz mnie? — spytałam znów podając album.
— Livid? — wycelował na mnie palcem.
I tak było z każdym, po kolei przechodziłam od chłopaka do chłopaka, aż nie natrafiłam na Koto. Ten, gdy tylko mnie zobaczył rozpromienił się, ale inaczej niż reszta.
— Uściskałbym cię, Livid, ale nie chcę robić przypału. — powiedział nachylając się. Pokiwałam głową czując nagłe wzruszenie. Chłopak złapał mnie za rękę i zmusił bym spojrzała na niego.
— Jak się trzymasz?
— Jakoś. — wzruszyłam ramionami.
— Pomożemy ci, już nie jesteś sama.
— Dzięki. — przesunęłam się dalej czując obecność Yaku. Westchnęłam, a Namukoto poklepał mnie po ręce rozumiejąc i dodając otuchy.
— O rany, Livid! — Yaku wytrzeszczył oczy i uśmiechnął się promiennie.

Oddychaj.
— Cześć. — Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
— Dawno się nie widzieliśmy, fajnie, że przyszłaś. Powinniśmy się wszyscy spotkać.
— Zemi już mi to zaproponował. — powiedziała bez emocji.
— Będziemy w kontakcie, na długo zostajesz w Korei?
— Jakiś czas.
Yaku podpisał się na albumie i oddał mi go wyciągając rękę. Przybiłam piątkę, po czym całe spotkanie się skończyło.

Nie nadaję się na fankę, to było tak krótkie, że aż boli. Jęknęłam do Vivida opierając się o ścianę.

Wiem, ale i tak jestem z ciebie dumny.
— Hej, żyjesz? — przede mną pojawiła się twarz Maru. Westchnęłam i odkleiłam się od ściany.
— To było straszne. — jęknęłam.
— Poszło ci świetnie i mamy kolejny punkt programu. Wspólny obiad.
Nie podzielałam ekscytacji Maru, ale ruszyłam za nią wychodząc z sali. Na obiedzie może pójść nie tak cała masa różnych rzeczy.
— Poradzisz sobie sama? — Maru nagle zatrzymała się na środku korytarza. — ja jakby to powiedzieć jestem umówiona.
— Z kim? — byłam tak daleko w swoich myślach, że nawet nie domyśliłam się, z kim Maru mogła się spotykać. Dziewczyna odchrząknęła podeszła do mnie otwierając album. Nie było tam podpisu jak w moim albumie, a krótkie zdanie.
— Drugie piętro. — zaczęła tłumaczyć na angielski dotykając po kolei koreańskich słów. — sala numer 112. — wyszczerzyła się zadowolona i schowała album do torby.
— Bawcie się dobrze. — mruknęłam i odeszłam by wyjść z budynku, pozostawiając rozradowane fanki nadal w sali, które rozmawiały ze swoimi idolami.

________________

Zapraszam na moje social media

Jeśli chcesz mnie wesprzeć kup dwie pierwsze części Ucieleśnionych

Ups! Tento obrázek porušuje naše pokyny k obsahu. Před publikováním ho, prosím, buď odstraň, nebo nahraď jiným.

Jeśli chcesz mnie wesprzeć kup dwie pierwsze części Ucieleśnionych. Link w bio na Wattpadzie.

*TOM III* UCIELEŚNIONE EMOCJE CETUS UNIVERSUSKde žijí příběhy. Začni objevovat