ROZDZIAŁ 1. ROZMOWA KWALIFIKACYJNA

83 15 0
                                    




Drżała ze zdenerwowania, bo przed nią najważniejsza rozmowa kwalifikacyjna w życiu. Przez jeden etap przeszła, dziś miało się wszystko rozwiązać. Przygładziła włosy, poprawiła okulary i ruszyła w kierunku niewysokiego budynku. Drżącym palcem wcisnęła domofon.
— Gamjeang Entertainment, w czym mogę służyć?
— Dzień dobry. — zaczęła po koreańsku — dostałam informację, że mam stawić się na drugi etap rozmowy kwalifikacyjnej.
— Nazwisko?
— Cara Pravum
— Tak, pan Hwan czeka na panią. — Kobieta zakończyła rozmowę i dźwięk otwieranych drzwi ponownie przyprawił Carę o stan przedzawałowy. Weszła do środka i ruszyła ku windzie. Stała chwilę, przytupując z nerwów, po czym drzwi windy rozsunęły się i wkroczyła do windy wśród stukotu obcasów.
Z jednej strony jazda w górę dłużyła jej się nieznośnie, ale z drugiej strony, wcale nie chciała dojechać na szczyt. Tam czekało ją wyzwanie i sama nie wiedziała, czy jest na nie gotowa. Ciasne pomieszczenie nie pomagało, zwłaszcza gdy cierpiało się na klaustrofobię.
— Dzień dobry, pani Pravum, zapraszam do gabinetu. — Przywitał ją ten sam mężczyzna co za pierwszym razem. Wtedy też prócz niej było jeszcze trzech kandydatów. Teraz zdawała się sama.
— Witam serdecznie. — Uścisnęli sobie dłonie, a Cara skłoniła się lekko, oddając szacunek.
Nie była Koreanką, ale mieszkała w Korei już tyle czasu, że wiedziała, jakie obowiązują zasady.
Pan Hwan wprowadził Carę do gabinetu i wskazał jej krzesło.
— Cieszę się, że pani przyszła. — zaczął. — Po ostatniej naszej rozmowie jesteśmy prawie zdecydowani. Mam jednak kilka spraw, które mogą się pani wydać dość nietypowe.
— W porządku, słucham. — Cara splotła dłonie na kolanach. Serce odrobinę się uspokoiło po tym, co jej powiedział. Czy to oznaczało, że faktycznie dostanie tę pracę?
— Po pierwsze, muszę oznajmić, że po podpisaniu umowy ma pani absolutny zakaz rozgłaszania tego, co dzieje się w wewnątrz tego budynku.
— Oczywiście.
— Po drugie, umowa zobowiązuje również do żadnych związków. Absolutnie nie wyrażam zgody, by między panią a członkami zespołu doszło do czegoś więcej. Wiążą was tylko relacje zawodowe.
— Naturalnie.
— Aby mnie pani dobrze zrozumiała, jak tylko zobaczę maślane oczka, zostaje pani natychmiast zwolniona. Robię wyjątek, zatrudniając wizażystkę, która nie jest zamężna, ale naprawdę nie mam wyjścia. Wszystkie jak na komendę poszły na macierzyński.
— Do niczego nie dojdzie, daję słowo.
— Teraz najważniejsze pytanie. — ciągnął dalej, jakby Cara nic nie powiedział — Przepraszam, jeśli wyda się ono zbyt osobiste, ale z racji naszej sytuacji musimy wiedzieć takie rzeczy. — odchrząknął wyraźnie zakłopotany. - Pragnę zapytać, czy jest pani ucieleśniona?
Cara zamrugała. Kompletnie nie spodziewała się takiego pytania. Ucieleśniona? Pan Hwan dostrzegł jej zdziwienie i szybko potrząsnął głową.
— Proszę zapomnieć, o co pytałem, już wszystko wiemy.
— Jestem ucieleśniona. — odparła Cara sztywno. — przepraszam, ale jaki jest cel w zadawaniu mi tego pytania, to dość osobista sprawa.
— Oczywiście, ma pani rację, jednak musimy wszystkich naszych pracowników o to pytać. Dlaczego? Sądzę, że wkrótce się pani sama przekona. — Uśmiechnął się do niej lekko i odwrócił za siebie, by z szafki wziąć teczkę. Otworzył ją i wyjął gruby plik kartek, po czym podsunął w kierunku Cary.
— Proszę się zapoznać, a gdy nie będzie miała pani wątpliwości, na każdej stronie poproszę postawić parafkę.
Cara przeczytała umowę dwukrotnie, mimo że miała ją już w ręce poprzednim razem. Pragnęła się jednak zaznajomić z każdym punktem. Gdy przeczytała każdy punkt powoli i uważnie, wzięła leżący obok długopis i podpisała się pełnym imieniem i nazwiskiem na każdej stronie umowy. Odetchnęła głęboko, czując ulgę i podsunęła plik kartek w stronę swojego nowego szefa.
— A więc witamy w zespole. — Pan Hwan uśmiechnął się radośnie i wstał. — Wszystkie szczegóły i rozpiskę występów wyślę pani droga mailową, a teraz, jeśli pani zechcę, zapraszam, by poznała pani zespół.
Pan Hwan wskazał jej drzwi, a Cara wyszła, czując się dziwnie lekka, ale nadal poddenerwowana, choć tym razem już nie rozmową o pracę, ale tym, co ją czekało dalej.
Uspokój się, będziesz robić to, co kochasz! — upomniała się w duchu i ruszyła za managerem.
Cały zespół zastali w sali treningowej, ale żaden z nich nie ćwiczył układu. Usiedli pod ścianą przy jednym stole, jaki stał, w niewielkiej niszy i każdy siedział w swoim telefonie.
— Chłopaki, przedstawiam wam Carę, będzie waszą nową wizażystką. — Pan Hwan dokonał prezentacji, a Cara pomachała im trochę nieśmiało. Kojarzyła ich z telewizji, wszak mieszkając tutaj, nie da się ich nie kojarzyć, ale nigdy nie była tak zafiksowana, by pamiętać ich imiona.
Jeden z chłopaków wstał i podszedł do niej, ściskając jej rękę.
— Cześć, jestem Zemi. — Uśmiechnął się. Cara odpowiedziała tym samym. Reszta jakby obudziła się z transu i każdy zaczął do niej podchodzić i się witać. Trwało to chwilę, bo była ich siódemka.
— Miło was poznać, chłopaki. Nie będę wam przeszkadzać. Trzymajcie się i do zobaczenia. — Cara pomachała im i wśród radosnych pożegnań opuściła salę wraz z managerem.
— Bardzo dziękuję za tę szansę, panie Hwan, to wiele dla mnie znaczy.
— Cieszę się, że będziesz teraz częścią naszej zwariowanej rodziny. Praca jest męcząca, ale na pewno nienudna.
— Dziękuję jeszcze raz. — Cara wyciągnęła dłoń na pożegnanie. Mężczyzna ją uścisnął.
— Nie musi mnie pan odprowadzać, sama trafię do windy.
Mężczyzna odkłonił się i Cara ruszyła sama korytarzem, a jej kroki tłumiła wykładzina. Dotarła do windy i wcisnęła guzik. Przyjechała prawie natychmiast. Wkroczyła do windy, nacisnęła przycisk parter, czuła się tak szczęśliwa, że nawet nie odczuwała swojej fobii w ciasnym pomieszczeniu.
Drzwi zaczęły się zamykać, gdy czyjaś dłoń wsunęła się w szparę pomiędzy nimi, a drzwi ponownie się otworzyły. Cara zdziwiona spostrzegła, jak do środka wchodzi jeden z chłopaków z zespołu. Kurczę, jak on miał na imię?
— Wysłali mnie, bym odebrał jedzenie na dole.
— W porządku. — Cara uśmiechnęła się i przykleiła do ściany windy. Stali teraz w dwóch różnych jej rogach, tak, że między nimi były jakieś metr przestrzeni. Drzwi ostatecznie się zamknęły, widna szarpnęła i zaczęła opadać w dół.
To stało się, gdy byli między trzecim a drugim piętrem. Coś huknęło, winda zachybotała się gwałtownie, światła zamigotały i zgasły. Cara nie mogła powstrzymać się od krzyku przerażenia. Nic nie widziała, jej nogi drżały, a serce biło tak szybko, że mało go nie wypluła.
— Nic ci nie jest? — Doleciał ją w ciemności głos chłopaka.
— Chyba nie. — zaczęła po angielsku, bo szok odebrał jej racjonalne myślenie.
Zapaliło się czerwone światło i Cara mogła zobaczyć chłopaka stojącego naprzeciwko niej. Też był przestraszony, ale nie tak jak ona.
— O Boże! — jęknęła, czując przypływ paniki. Chwyciła się za głowę i zamknęła oczy. — Czemu teraz?! Czemu tu?!
Łapała gwałtownie powietrze, a zawroty głowy nie pomagały.
— Hej, hej, spokojnie, jakoś się wydostaniemy. — Chłopak podszedł do niej dwa kroki i przyjrzał się jej.
— Ja mam klaustrofobie! — krzyknęła, zakrywając twarz dłońmi. Panika przed tym chłopakiem, to była ostatnia rzecz, o jakiej marzyła, ale jej ciało nie potrafiło z nią współpracować.
— Usiądź. — Chwycił ją za ramiona i posadził na podłodze. — oddychaj głęboko. Patrz na mnie.
Cara oparła się o metalową ścianę windy i utkwiła wzrok w twarzy chłopaka, która przez czerwone światło była lekko przyćmiona.
— Wdech przed nos. — polecił. — przytrzymaj, tak jest. A teraz wydech przez usta. Super i jeszcze raz. I jak lepiej?
Cara kiwnęła głową, bo na więcej nie miała siły. Chłopak uśmiechał się i wstał z kucek.
— Nie odchodź! — jęknęła nagle. Wcale nie planowała się tak zachować, ale oczy tego chłopaka były jedyną jej kotwicą w tym momencie.
— Spokojnie, nigdzie nie idę. — zaśmiał się miękko. Podszedł do tablicy z przyciskami i wcisnął guzik wzywania pomocy. Rozległ się krzyk dzwonka, który poderwał Carę do góry.
— Masz może telefon? Ja swój zostawiłem na górze.
Cara na oślep pogrzebała w torebce i podała mu swojego iPhone'a. Chłopak podziękował i wykręcił numer do kogoś.
— Utknęliśmy w windzie, czy mógłby ktoś nas wyciągnąć? — powiedział, spokojnym głosem jakby zamawiał pizzę. — W całym budynku? — Teraz dosłyszała zdziwienie. — No dobrze, za bardzo nie mamy dokąd iść. Pospieszcie się.
Oddał telefon Carze i ponownie ukucnął przed nią.
— Ponoć zasilanie padło w całym budynku. Trzeba czekać. Dasz radę?
— Mam nadzieje. — mruknęła Cara, przełykając ślinę. Chłopak usiadł przed nią w siadzie skrzyżnym i zaczął z nią rozmawiać. Gadali o byle czym, tematy czasem się kończyły, potem znów zaczynały. Byli dla siebie obcy więc każdy temat zdawał się intrygujący, a gdy ostatecznie ich w końcu wyciągnęli jakąś godzinę później, oboje byli już inni.

***

Ogromna próba dla tych osób, które czytały tę część na Wattpadzie, aby nie zdradzały innym to, co się wydarzy. Spojlery nie są mile widziane, pozwólmy każdemu w we własnym tempie, odkrywać wszystkie tajemnice Ucieleśnionych. Z góry dziękuję.

Zapraszam też na moje social media:

Jeśli chcesz mnie wesprzeć kup dwie pierwsze części Ucieleśnionych i daj komuś w prezencie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jeśli chcesz mnie wesprzeć kup dwie pierwsze części Ucieleśnionych i daj komuś w prezencie. Ling w bio.

*TOM III* UCIELEŚNIONE EMOCJE CETUS UNIVERSUSWhere stories live. Discover now