EPILOG: „NIENAWIDZĘ CIĘ"

64 7 1
                                    


Kolejny dzień w szpitalu. Yaku już zaczynało się nudzić. Oczywiście wiedział, że jak wyjdzie teraz ze szpitala to będzie tego żałował. Morfina jednak pozwalała na normalne funkcjonowanie. Czuł się już na tyle dobrze, że lekarze pozwolili Canisowi wrócić do chłopaka. Nie leżał też nagi tylko w białej koszulce i głównie czytał książki. Dużo ludzi go odwiedzało, najczęściej oczywiście rodzice i przyjaciele. Livid nieco rzadziej, ale nie miał jej tego za złe. Nawet się cieszył, że jej nie ma, bo nie uśmiechało mu się tłumaczenie mamie po raz któryś, że Livid jest jego dziewczyną i nigdzie się nie wybiera. Będą mieli mnóstwo czasu na nadrobienie wspólnej rozłąki, gdy już wyjdzie ze szpitala.
Cieszył się, że odzyskał wspomnienia, choć nie wszystko jeszcze rozumiał. Nie rozumiał, czemu miał dziurę w prawym sercu. Musiało się stać coś strasznego, ale Yaku nic nie pamiętał. Pamiętał za to, co przeżył na stole operacyjnym, jednak nie oznaczało to, że potrafił to opisać. Nawet we własnej głowie to, co widział było jakieś takie zamazane niewyraźnie i niemożliwe. Gdzieś był to pewne. Wpierw zobaczył swoje ciało jak leży na stole operacyjnym, po czym przeniósł się do swojego pałacu. Była tam też Livid i jedyne co zapamiętał z tej wizyty to jakiś wirus, którym ponoć jest zarażony oraz wszech obezwładniająca miłość, jaką darzyła go Livid. Aż kręciło mu się w głowę, gdy przypominał sobie ten moment, gdy ją zobaczył. Nie Livid, a jej miłość. Była żywa, świetlista i taka niedopisania. Miał wrażenie, że nigdy w życiu nie kochał nikogo nawet swoich rodziców tak jak ona kochała jego. Jej miłość była ogromna, jakby starała się przekazać całemu wszechświatowi, że go kocha. Livid krzyczała całą swoją istotą, każdą komórką swojego ciała: Kocham cię Yaku.
Najdziwniejsze było dla niego to, że nie dostrzegł w tej miłości potrzeby odwzajemnienia. Ona go kochała bezwarunkowo i nie zmieniało to nic czy on ją kochał, czy nie. Yaku na ten moment nie potrafił sobie tego wytłumaczyć, zwłaszcza że czuł w środku lekkie poczucie winny, no bo przecież był z inną, gdy powinien być przez ten czas z Livid. To niewygodnie uczucie szczypało go w serce prawie zawsze, gdy o niej myślał, ale uciekało gdzieś, gdy przychodziła. W jej oczach była miłość ich obojga i to wystarczyło.
Yaku wrócił do swojej książki po chwilowej ucieczce myśli i ponownie zagłębił się w lekturę. Minutę później, gdy odchylił książkę, by przewrócić stronę, serce podeszło mi nieprzyjemnie do gardła, bo dostrzegł niską postać stojącą w nogach jego łóżka. To było dziecko. Nie opierało się o ramę łóżka tylko stało i gapiło się na Yaku. Chłopak opuścił książkę i zmarszczył brwi. Może się zgubiło?
Chłopiec mniej więcej w wieku czterech pięciu lat ubrany w białą koszulkę bardzo podobną do tej, jaką miał na sobie Yaku. Włosy miał czarne sięgające lekko za ucho, oczy skośne więc był to zdecydowanie Koreańczyk. Może się zgubił, przyszedł z innego oddziału.
— Hej, zgubiłeś się? — zagadnął Yaku przekręcając głowę. Chłopiec milczał chwilę stojąc jak zaklęty, po czym powiedział:
— Nienawidzę cię.
Yaku wcięło. To jakiś głupi żart? Nagle dostrzegł jak chłopcu zaczyna lecieć krew z nosa. Yaku usiadł na łóżku i chciał wołać pielęgniarkę by mu pomogła, ale na próżno, chłopiec ponownie krzyknął „NIENAWIDZĘ CIĘ!" i dosłownie rozpłynął się w powietrzu pozostawiając Yaku w kompletnym szoku. 

______

Zapraszam na moje social media:

Jeśli chcesz mnie wesprzeć kup moje książki, linki w bio na Wattpadzie

Oups ! Cette image n'est pas conforme à nos directives de contenu. Afin de continuer la publication, veuillez la retirer ou télécharger une autre image.

Jeśli chcesz mnie wesprzeć kup moje książki, linki w bio na Wattpadzie. 

Vous avez atteint le dernier des chapitres publiés.

⏰ Dernière mise à jour : Aug 26, 2022 ⏰

Ajoutez cette histoire à votre Bibliothèque pour être informé des nouveaux chapitres !

*TOM III* UCIELEŚNIONE EMOCJE CETUS UNIVERSUSOù les histoires vivent. Découvrez maintenant