ROZDZIAŁ 8. RAZEM

34 7 3
                                    


Maru zostawiła Livid samą i ruszyła do schodów, jakie prowadziły na drugie piętro. Nie spieszyła się znacznie, Koto zapewne gada z fanami. Miała za to czas by odnaleźć wskazany przez niego pokój i weszła do środka.
Była to szatnia, w której aktorzy przebierali się na przedstawienie. Dwie toaletki stały obok siebie z żarówkami przy lustrach. Na wieszakach wisiały jakieś płaszcze i kapelusze. Maru przeszła się po niewielkim pomieszczeniu przyglądając się rekwizytom, po czym usiadła na krześle i zapatrzyła w swoje odbicie.
Prócz radości, jaka w niej rosła z każdym dniem po odczarowaniu Koto, pojawił się też lęk. Teraz nic im nie zagrażało, byli wolni i mogli robić co chcą. Każde z nich też wiedziało o swoich uczucia, co więcej byli też razem. Maru nigdy w życiu nie była w takiej sytuacji, nie wiedziała jak to jest być czyjąś dziewczyną, to słowo nawet wydawało jej się dziwne. Nie miała okazji porozmawiać na ten temat z Koto, sama nie wiedziała jak on podchodzi to ich nowej sytuacji. Tak czy inaczej, związek wiązał się z uczuciem i dotykiem, a sama Maru nie wiedziała, czy jest do tego zdolna.
Czekała na niego prawie pół godziny. Powoli zaczynała się irytować, zanim przyszedł już w głowie miała całą laurkę przekleństw, jakimi go przywita, ale gdy ostatecznie wsunął głowę przez drzwi zapomniała każde przekleństwo i spłonęła rumieńcem.
— Hej — przywitał się miękko wślizgując do środka. Zamknął drzwi, ale nie ruszył się z miejsca. Maru dziękowała Osobliwości, że nadal był nieśmiały jak ona.
— Wybacz, że tak długo, ale się fanki rozgadały. — powiedział i w końcu ruszył z miejsca. Wziął drugie krzesło i przysunął obok by usiąść na nim tył na przód.
— W porządku.
— Jak ona się trzyma? — spytał po chwili ciszy.
— Tak jak widziałeś.
— I ona tak przez cały ten czas była sama? Nie wiem, czy bym wytrzymał.
— Beze mnie?
Spojrzał na nią uważnie, po czym uśmiechnął zadziornie.
— Właśnie, nie wiem, czy bym wytrzymał bez ciebie. — wyciągnął rękę i chwycił jej własną. Bawił się chwilę jej palcami nic nie mówiąc.
— Musimy jej pomóc. — powiedziała. — ten sposób, jaki wypróbowałam na tobie działa, może też zadziała na Yaku.
— Raczej nie zadziała.
— Czemu?
— Jakby ci to powiedzieć. Yaku jest teraz inny niż był.
— To znaczy?
— Nie uwierzyłabyś mi, gdybym ci powiedział.
— Sprawdź mnie. — powiedziała wyzywająco.
— Skupmy się najpierw na innych członkach. Musimy to rozwiązać taktycznie. Jak dla mnie naszym celem powinien być Zemi, jest liderem i każdy się go w mniejszym lub większym stopniu słucha. Pogadam z nim, by spotkać się z Livid, może wtedy przyjdzie do nas jakiś pomysł.
— Czemu zatem tak łatwo poszło mi z tobą?
— Nie mam pojęcia, może twój upór miał to coś do gadania. Maru zawsze dostaje to, czego chce, prawda?
Zmarszczyła brwi i chciała wyswobodzić rękę z jego uścisku, ale był silniejszy. Naparł na oparcie krzesła odrywając od ziemi przednie nogi i nachylił się, by skraść Maru jednego buziaka. Cmoknęła z irytacją i zakłopotaniem, gdy opadł z powrotem.
— Nie myśl sobie, że możesz mnie tym kupić. — powiedziała wstając. — i tak się dowiem co się dzieje z Yaku.
— W to nie wątpię, ale sama zobaczysz, że będziesz wolała zachować to dla siebie, a już na pewno nie podzielisz się tym z Livid.
— Tylko mi nie mów, że stał się punkiem jak Alex.
— Alex jest punkiem?! — Namukoto wytrzeszczył oczy wstając.
— Nie do końca, ale strasznie próbuje się upodobnić do mnie, stała się przez to straszną...
— Jędzą?
— Sam się prosisz o lanie. — warknęła celując w niego ostrzegawczo palcem — twierdzisz, że jestem jędzą?
— Nie twierdzę. — mruknął podchodząc i gładząc ją po ramionach. Na jego ustach czaił się ten lekko zadziorny uśmiech, był tam za każdym razem, gdy patrzył na Maru — sama to powiedziałaś, ja tylko kończę za ciebie zdania.
— Coś innego byś dokończył — szepnęła unosząc pięty, by zbliżyć się do jego ust. Nie zawahał się, od razu pocałował ją otwierając usta. Po raz pierwszy całowali się w ten sposób, a dla Maru było to jak odkrycie nowego lądu. Jakby każdy jej nerwy w głowie zabłysnął w kolorze indygo przyprawiając o dreszcz. Musiał jeść coś słodkiego, bo poczuła na języku smak czekolady, na Motus czekolada była rzadsza od złota, więc może dlatego spragniona tego smaku bezwiednie pogłębiła pocałunek, tak że aż Koto jęknął zaskoczony.
— Musiałaś się na prawdę stęsknić. — powiedział, gdy oderwali się od siebie.
— Jadłeś coś słodkiego. — powiedziała oblizując wargi.
— Czekoladę, a co? — Koto lekko skonfundowany przytknął palce do warg.
— Na Osobliwość wiesz co bym zjadła? Te cudowne migdały w miodzie, błagam powiedz, że je masz!
— W każdym sklepie spożywczym są — zaśmiał się patrząc na jej błaganie w oczach — następnym razem ci przyniosę.
— No mam nadzieje. — mruknęła udobruchana. — muszę iść, powiedziałam Alex, że się z nią spotkam.
— Alex, punk. — Koto parsknął.
— Sam się przekonasz jak ją zobaczysz.
— Nie mogę się doczekać. No dobra uciekaj, ja też idę. — chwycił jej policzek w swą szeroką dłoń i przyciągnął bliżej by pocałować na pożegnanie.
Maru wyszła z pomieszczenia patrząc ówcześnie czy nie ma nikogo na korytarzu, po czym ruszyła do schodów, by opuścić budynek lekka jak piórko.
Jednak Namukoto zaszczepił w niej krople ołowiu, która ciążyła w formie ciekawości na dnie żołądka. Co do diabła działo się z Yaku? Na evencie zdawał się całkiem normalny, więc sprawa musiała być totalną tajemnicą.
Maru pokręciła się do wieczora po okolicy włócząc się po ulicach i starając się nie ukraść paczek z migdałami, jakie leżały na wystawach sklepowych. Obiecał, że jej kupi, nie mogła mu tego zrobić i kraść. Czując jak jej burczy w brzuchu dotarła na Hannam Hill i na swym starym miejscu poczekała aż zapadnie noc.
Weszła na taras, wskoczyła na balkon i zajrzała ostrożnie przez okno do środka. Nikogo nie było w salonie, ale zapalone światło i włączony telewizor sugerowały, że zaraz ktoś się pojawi. Maru przysiadła na posadzce czekając i bawiąc się sztyletem. Zaglądała co chwilę czy ktoś nie wrócił do salonu i dopiero za piątym razem dostrzegła Yaku na kanapie.
Szok Maru był tak silny, że aż upuściła sztylet, który brzdęknął głośno o kafelki. Na szczęście przez głośno włączony film Yaku nie zareagował.
— Koto, miał racje. — szepnęła do Angulisa, który pojawił się, by również popatrzeć na to znieważenie. — Livid absolutnie nie może się o tym dowiedzieć. 

_____________________________

Zapraszam na moje social media:

Jeśli chcesz mnie wesprzeć kup dwie pierwsze części Ucieleśnionych

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jeśli chcesz mnie wesprzeć kup dwie pierwsze części Ucieleśnionych. Link w bio na Wattpadzie.

*TOM III* UCIELEŚNIONE EMOCJE CETUS UNIVERSUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz