159. Co się dzieje?

2.2K 128 57
                                    

Ten rozdział to kontynuacja poprzedniego.

Byliśmy już w restauracji, w której odbywała się impreza. Sala była przystrojona bardzo ładnie, a goście też już powoli się zjeżdżali.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że mnie znów zaczęły łapać mdłości i momentami było mi naprawdę niedobrze.

~~~

- Moja piękna. - powiedziała babcia Ofelia, gdy przywitała się z Janem i podeszła do mnie.

- Dobry wieczór. - przytuliłam kobietę - Jak zdrówko?

- Aktualnie nie narzekam. - zaśmiała się - A ty co taka bladziutka?

- Ah... anemie mam, to dlatego.

- Oj skarbie, ale będzie dobrze. Bierzesz żelazo, tak?

- Biorę. Dodatkowo jeszcze kwas foliowy i witaminę B12.

- I bardzo dobrze. Musisz dbać o siebie, w szczególności teraz.

Przestraszyłam się na słowa kobiety, bo skąd ona mogła wiedzieć o ciąży?

- Dlaczego teraz?

- Jesień mamy, a przy takiej pogodzie nietrudno o jakieś choróbsko.

Uff.

- No tak.

- Dobrze skarbie idę przywitać się jeszcze z resztą. - babcia przytuliła mnie i odeszła.

Ja teraz jeszcze tylko przytuliłam dziadka Janka i z powrotem usiadłam do stolika.

~~~

Była podawana właśnie przystawka. Na moje nieszczęście był to tatar, a w ciąży nie mogę jeść surowego mięsa, dlatego kopnęłam Jana pod stołem i zaczęłam mu szeptać na ucho.

- Ja tego nie zjem.

- Dlaczego?

- W ciąży nie mogę surowego mięsa.

- Aa... i co teraz?

- No nie wiem, bo tak głupio zostawić i nie dotknąć nawet, ale nie mogę tego zjeść wcale.

- To poczekaj chwilę. - chłopak wstał od stołu i poszedł do swojej mamy.

Szepnął jej coś na ucho pokazując na Filipa, a ona tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się.

Następnie razem poszli w stronę kelnerów i im też coś powiedzieli patrząc na małego Pasule.

- Co teraz? - zapytałam, gdy Janek usiadł z powrotem na swoje miejsce.

- Przyniosą Ci to samo co ma młody.

- Czyli?

- Sałatkę z krewetkami i frytki belgijskie.

- Oo... - dałam mu buziaka - Dziękuję, że poszedłeś to mamy.

- Chce mała żebyś coś w końcu zjadła.

- Uwierz mi, że ja też.

Po chwili kelner wymienił moje danie i spokojnie mogłam zacząć jeść, nie obawiając się, że zrobię krzywdę sobie lub dzidzi.

~~~

Po przystawce przeszedł czas na danie główne, które już całe szczęście można było sobie wybierać samemu spośród kilku propozycji.

Układanka || Jan-rapowanieOù les histoires vivent. Découvrez maintenant