Ona zniknęła

748 30 2
                                    

Pov. Nicholas

Czasami niespodziewanie w naszym życiu pojawia się pewna osoba. Wchodzi do niego bez zapowiedzi i ostrzeżenia, jak pieprzony huragan. Wywraca je o trzysta sześćdziesiąt stopni, zmieniając nas w zupełnie innych ludzi. Staje się ona powodem całkowitego chaosu i bałaganu, w naszym życiu, głowie, sercu. Do mojego życia wkroczyłaś ty. Niby nieustraszona, a wgłębi tak bardzo zniszczona. Zburzyłaś wszystkie mury, przekroczyłaś wszelkie granice, poznałaś innego mnie. Nigdy nie pomyślałbym, że staniesz się moją zgubą, sprawcą wszelkich moich problemów. Nie myślałem, że będę w stanie dla ciebie wszystko poświęcić, nawet siebie. Pamiętaj, że pomimo tego, co się stało, ja nigdy nie będę żałował swojej decyzji. Ty byłaś tego warta. Byłaś warta mojego poświęcenia. Nawet jakbym miał doszczętnie spłonąć, twoja miłość mnie uleczy.

Standardowo rano wstałem tak samo podirytowany jak zawsze. Ostatnie kilka dni było dla mnie naprawdę dziwne, pod względem uczuciowym. Prawie tydzień temu Cassandra wyprowadziła się z tego domu, wróciła do siebie i swojego dawnego życia. Musiałem przyznać, że bez niej było jakoś pusto. Nienawidziłem tego co w obecnej chwili czułem, jebane kurwa przywiązanie. Ta dziewczyna spędziła z nami miesiąc, a ja zdążyłem ją szczerze polubić, a nawet... więcej niż polubić. Nie byłem idiotą, który chowa przed wszystkimi rzeczywistość, a zwłaszcza przed samym sobą, Cassandra stała się dla mnie w jakiś sposób ważna i może to nawet lepiej, że już jej nie ma obok przez cały czas. Potrzebowałem trochę przestrzeni by wszystko ogarnąć i zrozumieć pewne rzeczy. Mój świat był trudny do przyswojenia i zaakceptowania, szatynka nie zasługiwała na to by stać się jego częścią, była na to wszystko zbyt dobra, nawet jeśli sama inaczej uważała. Nie miałem więc prawa dziwić się, że odeszła, ja też bym to zrobił gdybym tylko mógł. Cieszę się, że uciekła póki za bardzo jej to nie pochłonęło, póki ja... Nie pochłonąłem jej.

Cały swój czas zainwestowałem w nasze nielegalne interesy. Chciałem jak najszybciej zapomnieć o wszystkim, poza tym cokolwiek by się nie działo ja musiałem się w stu procentach poświęcić swojej ekipie. Skupić się na niej i na związanych z nią sprawach, nie mogłem pozwolić by coś albo ktoś zaprzątał moje myśli. Dlatego też każdego dnia wstawałem zdecydowanie zbyt wcześnie, siedziałem całe dnie w biurze przeglądając jakieś papiery, załatwiając kolejne transakcję, wieczorami brałem swoich ludzi i wkręcałem się w akcję, a noce... Kluby, imprezy, kobiety i seks. Można było powiedzieć, że wróciłem do swoich dawnych przyzwyczajeń, właśnie tak wyglądało moje życie zanim pojawiła się w nim Cassandra Montgomery.

Wziąłem szybki prysznic i założyłem pierwsze lepsze bokserki, czarne spodnie i bluzę, po czym wyszedłem na korytarz. Miałem zamiar od razu udać się do swojego gabinetu, gdyż jakoś nie byłem głodny, jednak moją ciekawość wzbudziły podniesione głosy, które było słychać z dołu. Nie dochodziło do mnie o czym była rozmowa, ale coś mnie podkusiło by się tego dowiedzieć.

- To co kurwa robimy? - Vanessa nagle zamilkła nie kontynuując swojej wypowiedzi, gdy zobaczyła moją postać na schodach. Miałem złe przeczucia, cholernie złe.

- Powiemy o wszystkim Nickowi. - wypowiedział blondyn, patrząc centralnie na mnie. Dziewczynie chyba nie spodobał się ten pomysł, bo głęboko wzdychnęła, jednak wiedziała, że już i tak muszą mi wszystko powiedzieć, bo ja nigdy nie odpuszczam.

- Co jest? - oboje zajęli miejsca na kanapie i posyłali sobie wzajemne spojrzenia, prawdopodobnie w ten sposób kłócąc się kto z nich ma zacząć.

- Chodzi o Cassie. - zmarszczyłem brwi na jej słowa i zająłem miejsce na drugiej kanapie. Ich wystraszone i zaniepokojone spojrzenia, tylko bardziej mnie stresowały. Bałem się co ta dziewczyna znowu mogła odwalić, ona zdecydowanie miała talent do pakowania się w kłopoty i nieodpowiednie towarzystwo, przykładem byliśmy właśnie my. - Ona zniknęła. - na słowa blondynki moje serce chyba pominęło kilka uderzeń, bo jego rytm był wręcz niemożliwie szybki. - Mieliśmy się z nią spotkać wczoraj, ale nikogo nie zastaliśmy w jej mieszkaniu. Pomyśleliśmy, że może o nas zapomniała albo wyskoczyła jej jakaś ważna sprawa. Dzwoniliśmy do niej, pisaliśmy, ale ona w ogóle się nie odzywa. Być może tylko panikuję, ale serio się o nią martwię. - dodała i wtuliła się w siedzącego obok niej Mike'a. Wiedziałem jak bliska stała się dla nich ta szatynka i rozumiałem ich obawy. W naszym świecie nikt nie znikał tak po prostu i za każdym razem się to źle kończyło.

Hell will come for us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz