Byłam naiwna

814 29 5
                                    

Od moich urodzin coś się zmieniło, sama nie do końca rozumiałam o co chodziło, ale za każdym razem jak widziałam Nicholasa na mojej twarzy mimowolnie pojawiał się uśmiech. Nie mogłam wyrzucić z głowy tamtej rozmowy. Niby nic wielkiego się wtedy nie wydarzyło, jednak dla mnie był to jakiś przełom w naszej relacji. Cholernie się cieszyłam, że szatyn zaufał mi i opowiedział część swojej przeszłości, może to zabrzmi głupio ale dzięki temu czułam się wyróżniona. Wciąż nie mogłam się  pozbyć tego uczucia, gdy jego dłoń ujmowała moją, albo tego jak mnie dotykał w czasie naszego tańca. Starałam się o tym zapomnieć i wyrzucić to z pamięci, ale nie umiałam. Czułam wtedy coś dotąd mi nieznanego i chyba to było zauroczenie. Byłam oczarowana jego postawą, tym, że był ze mną szczery i pokazał prawdziwego siebie. 

Tym razem obudziłam się jeszcze zanim mój telefon rozdzwonił się na całe pomieszczenie. Szybko odebrałam połączenie z znacznie większą dawką energii niż zazwyczaj.

- Nie wyglądasz jakbym właśnie cię obudziła. - rzuciła brunetka jak tylko zobaczyła mnie na ekranie.

- Jakoś się wcześniej obudziłam, akurat wyjątkowo dobrze i spokojnie mi się spało. - Megan momentalnie zmarszczyła brwi, a po chwili na jej ustach pojawił się dziwny uśmieszek. Niestety miałam przeczucie o co może jej chodzić.

- Nick... - poruszyła zabawnie brwiami, a ja się złapałam za głowę. Wiedziałam, że jak jej opowiem o sobotnim wieczorze to nie da mi później spokoju, jednak jak zawsze musiałam być z nią szczera. Życie mi już pokazało, że nie powinnam dosłownie niczego przed nią ukrywać, dlatego opowiadałam jej nawet o najmniejszych głupotach.

- Czy teraz wszystko w moim życiu będziesz wiązać z tym chłopakiem?- dziewczyna pomachała twierdząco głową, a ja wywróciłam oczami. -Wiesz, że tak nie jest? Dobrze sypiam, dlatego, że naprawdę polubiłam to miejsce i czuję się tu wyjątkowo bezpiecznie, to wszystko.

- A czy nie czujesz się tam bezpiecznie, dlatego, że wiesz, że w każdej chwili Nick przybiegnie ci na ratunek? - przez chwilę analizowałam jej słowa, aż w końcu zaprzeczyłam ruchem głowy.

- Nick nie jest na każde moje zawołanie. On ma swoje życie, którego ja nie jestem częścią i wcale nie chce być. - Megan posłała mi spojrzenia mówiące "ty tak serio", co ja postanowiłam tylko zignorować. - Chodziło mi o to, że mam w tym miejscu ludzi na których mogę polegać, przyjaciół, bo właśnie nimi się dla mnie stali. Za cztery dni, gdy Nicholas odda pieniądze Lorenzo będę miała już spokój. Wyprowadzę się stąd i wrócę do swojego normalnego, nudnego życia. - dopiero w momencie gdy to wypowiedziałam zdałam sobie sprawę z tego jak niewiele czasu w tym miejscu mi zostało. Naprawdę zdążyłam polubić to miejsce i czułam się tu jak w prawdziwym domu.

- W ogóle chcesz się stamtąd wyprowadzać? - spuściłam ponuro wzrok, postanawiając być z nią szczerą.

-  Nie. Może to dziwne, ale czuję się tu lepiej niż w swoim mieszkaniu. Nie chce znowu mieszkać zupełnie sama. Tutaj mam Van, Mike'a, Theo... Nicka.- głośno wypuściłam powietrze zatrzymując swoje myśli trochę bardziej na tym ostatnim chłopaku.- Wiesz wtedy na tym dachu czułam się po prostu dobrze, nic mnie nie ograniczało, nie przytłaczało, liczyłam się tylko ja i on siedzący obok. Przez to co mi opowiedział, poczułam, że łączy nas jakaś więź. W końcu czułam, że ktoś mnie chociaż częściowo rozumie i wie jak boli utrata ukochanej osoby.

- Mówisz to w taki sposób, jakby w tej sytuacji było coś złego. To dobrze, że znalazłaś taką osobę. Co z tego, że jest on jakimś gangsterem, liczy się to jaki jest w stosunku do ciebie. - uśmiechnęłam się na jej słowa, przyznając jej rację. Nie powinnam się czuć niekomfortowo z powodu tego, że poczułam z nim jakieś połączenie. - Za półtorej tygodnia będę już u ciebie, więc razem będziemy mogły o tym pomyśleć i ewentualnie zapijać problemy alkoholem. - zaśmiałam się, jednocześnie chcąc by ten czas nadszedł jak najszybciej. Nie wiedziałam jeszcze na jak długo moi przyjaciele mieli przyjechać, jednak zamierzałam ich o to spytać dopiero jak już będą w Filadelfii. - Dobra ja będę kończyć, bo muszę się zbierać na uczelnie. Pa i pamiętaj, że cię kocham.

Hell will come for us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz