Cassandra nie żyje

916 29 12
                                    

Rozdział jest dość dziwny i zawiera scenę 18+. Nie musicie go czytać bo nie wnosi nic wielkiego do naszej akcji. Czytasz na własną odpowiedzialność!

Pov. Dylan

Wszedłem do swojego apartamentu, gdzie już czekała na mnie reszta mojej ekipy. Ruszyłem w stronę barku i nalałem sobie whisky, którą wypiłem jednym łykiem. Wszyscy w pomieszczeniu milczeli, prawdopodobnie czekając aż ja zacznę. Spotkanie z Lorenzo odbyło się bez żadnych nieprzewidzianych incydentów, co mnie naprawdę cieszyło. Musiałem mieć pewność, że szatynce nie zagraża niebezpieczeństwo z jego strony. Mógł ją trochę postraszyć, ale nie miał prawa zrobić jej większej krzywdy. Cassandra była kurwa moja, chociaż sama nie zdawała sobie jeszcze z tego sprawy. Zadziwiało mnie to jaka nieustraszona była, zwłaszcza, że wiedziałem co przeszła. Początkowy plan co do tej dziewczyny był trochę inny, ale wszystko się zmieniło, gdy ją poznałem. Zapragnąłem jej i wiedziałem, że jeżeli nie będzie moja, to nie będzie kurwa niczyja. Jeszcze ten jebany Nicholas, który jakimś cudem ją tak oczarował. Najchętniej bym się go pozbył jak najszybciej, ale wiedziałem, że to musiało jeszcze trochę poczekać.

-Hayes wie, że to my na nich napadliśmy i zajebaliśmy towar i kasę, będzie chciał się zemścić.- wzruszyłem ramionami na słowa Petera, jednego z moich najbardziej zaufanych ludzi. Miał on mądre pomysły, jednak był trochę zbyt tchórzliwy.

-Chuja mnie to obchodzi. Jak tylko zrobi coś co w jakiś sposób mi zaszkodzi, to go rozpierdolę na kawałki.- rzuciłem w ich stronę, a oni się spięli na mój ton głosu. Podobało mi się to, że nawet właśni ludzi się mnie boją. Pewnie to dlatego, że już nie raz pokazałem im jak bezwzględny jestem i jakie kary mogą ich spotkać, jeżeli któryś ośmieli się mnie zdradzić.

-A co z dziewczyną?- na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech, gdy pomyślałem o tej szatynce. Być może nie ubierała się jakoś kobieco, ale wiedziałem, że pod tym wszystkim kryje się zajebiste ciało. Marzyłem o tym momencie gdy w końcu znajdzie się w moim łóżku.- Niezła z niej dupa. Mogłaby być dla nas dobrą rozrywką. Nie chłopaki?- wszyscy zgodnie pokiwali głową na słowa Luisa, który chyba nie zdawał sobie sprawy z tego co mówi. Szybko podszedłem w jego stronę i złapałem go mocno za gardło, przez co ten idiota nie mógł wziąć oddechu.

-Ona jest moja! Pomyśle o oddaniu wam jej, ale dopiero wtedy go to mi znudzi się jej ciało.- wzmocniłem uścisk, a wszyscy w pomieszczeniu, pokiwali głową na moje słowa, nawet trzymany w moim uścisku brunet próbował to zrobić. W końcu go puściłem, przez co ten upadł na podłogę i zaczął brać głębokie oddechy.- Teraz wypierdalać!- wszyscy jak jeden mąż ruszyli w stronę wyjścia, a ja nalałem sobie kolejną dawkę trunku.

Zająłem miejsce w fotelu, a w moich myślach pojawiła się ta zadziorna dziewczyna. Wyobrażałem sobie, jak dotykam jej pięknego, delikatnego, zupełnie nagiego ciała, przez co poczułem jak mój przyjaciel w spodniach budzi się do życia. Wystarczyło tylko jej wyobrażenie, a ja już czułem podniecenie, ciekawe co by było jakbym rzeczywiście miał ją nagą pod sobą. Miałem szczerą nadzieję, że nie będę musiał na to długo czekać. Wkurzało mnie to, że jebany Hayes się tyle koło niej kręci. Widziałem, że coś ich do siebie ciągnęło, ale modliłem się by to były tylko moje wyobrażenia. Dobrze zdawałem sobie sprawę, że jeżeli jemu rzeczywiście zacznie na niej zależeć, to mój plan będzie o wiele trudniejszy. Nicholas potrafił być skurwielem, gdy mu na czymś zależało, a ja liczyłem na to, że sam odda mi dziewczynę. W końcu nie warto ryzykować swojego życia dla jakiejś pieprzonej panienki, może i Cassandra miała w sobie coś wyjątkowego, ale wciąż była tylko jedną z pośród tych wszystkich nic nie znaczących kobiet, które należało przelecieć i zostawić.

Hell will come for us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz