Miej na oku Nicholasa

747 30 3
                                    


Dawno nie byłam tak zestresowana jak tamtego dnia. Już od dawna wiedziałam co oni planują, jednak dopiero wtedy uświadomiłam sobie jak niebezpieczne to było. Musiałam przyznać, że nie znałam praktycznie w ogóle Dylana, jedynie z krążących w rezydencji plotek, a właśnie z nich wyciągałam wnioski o okrucieństwie tego człowieka. Podobno był znacznie gorszy niż ja w ogóle mogłabym przypuszczać. W piątek jak tylko wstałam przywitały mnie posępne miny moich znajomych, stres i nawet strach było od nich czuć na kilometr, zwłaszcza od Vanessy. Ona w przeciwieństwie do chłopaków nie ukrywała tego, że naprawdę się boi, a ja dobrze rozumiałam co czuła. Ci ludzie byli jej najbliższą rodziną, kochała ich i nie chciała by komukolwiek, cokolwiek się stało. Prosiła ich kilka razy by się wycofali, ale oni za nic mieli jej słowa, zwłaszcza Nicholas. Był tak zawzięty w swojej decyzji, czego ja zupełnie nie rozumiałam. Nie był głupi i na pewno wiedział, że naraża nie tylko swoje życie ale też swoich ludzi. Znałam go już trochę i byłam praktycznie pewna, że w tym wszystkim największą rolę odgrywa jego duma i honor. Zapomniał jednak o tym, że one nieznaczą nic gdy w grę wchodzi ludzkie życie. Nie chciałam się wtrącać do jego decyzje i narzucać mu swojego zdania, bo wiedziałam, że nie mam nawet prawa tego robić. Była pomiędzy nami jakaś relacja, jednak nie na tyle bliska bym mogła zabronić mu czegokolwiek. Poza tym wiedziałam, że jeżeli nie posłuchał Van, która była dla niego jak siostra, to tym bardziej by nie posłuchał by mnie, przypadkowej dziewczyny, którą znał dopiero cztery tygodnie. Jednak ten krótki okres sprawił, że nie był mi on obojętny i szczerze się o niego bałam. Nie chciałam by stała się mu jakakolwiek krzywda i co do reszty ekipy też miałam takie odczucia, jednak to on i Mike byli mi najbliżsi z tych wszystkich ludzi i na nich mi najbardziej zależało, dlatego wręcz modliłam się, by cała akcja przebiegła pomyślnie.

Szatyn postanowił odwieźć mnie na uczelnię, a ja nie wiedziałam czy ta wiadomość bardziej mnie ucieszyła czy zaskoczyła. Całą drogę czułam to pieprzone napięcie, a okropna cisza wcale nie pomagała. Długo zastanawiałam się czy powinnam w ogóle zabrać głos w tym temacie, bo przecież to wcale nie były moje sprawy. Chłopak mógł się wściec o to, że się wtrącam w sprawy jego gangu. Jednak nie mogłam opuścić pojazdu bez słowa i po prostu wyjść. Chciałam by wiedział, że zależy mi na tym by wrócił cały i zdrowy. Nie powinnam wymagać od niego takiej obietnicy, ale to jedno słowo sprawiło, że moje już zestresowane serce lekko się uspokoiło. Chciałam mu w to wierzyć i chciałam trzymać się myśli, że wszystko się uda.

Gdy wróciłam z uczelni do domu nie zastałam już w nim szatyna. Michael powiedział, że miał jeszcze parę spraw do załatwienia na mieście i wyszedł wcześniej. Szczerze trochę żałowałam tego, że jeszcze raz go nie zobaczyłam, jednak musiałam się pogodzić z tą myślą i po prostu poczekać, aż cała akcja się skończy. Cała ekipa siedziała w salonie i chyba kolejny raz omawiała plan, a ja nie chciałam im przeszkadzać, więc udałam się do swojego pokoju, gdzie spędziłam dwie godziny na rozmyślaniu. Nie raz w moim życiu zdarzały już się sytuacje pełne niebezpieczeństwa i powinnam była już do nich przywyknąć, jednak myślałam, że ten etap już się zakończył. Miałam zacząć spokojne, nudne życie w Filadelfii i było tak dopóki na mojej drodze nie pojawił się Nicholas. Przez tą sytuację wrócił do mnie dawny strach o cudze życie i zdecydowanie był on jego najgorszym rodzajem. Często w swoim życiu się czegoś bałam, jednak chwile, gdy się wie, że komuś z naszych bliskich zagraża niebezpieczeństwo dla mnie osobiście były najgorsze. Straciłam już zbyt wiele osób w swoim życiu i nie chciałam stracić kolejnych, nawet jeśli ich zbyt dobrze nie znałam to i tak zdążyłam ich już polubić.

Kilkanaście minut przed ich wyjazdem zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam blondynkę po kolei ściskającą każdego z chłopaków. Widziałam, że była ona wręcz na skraju płaczu, co mnie lekko zdziwiło. Oddawna cała ich ekipa zajmowała się nielegalnymi interesami i założę się, że to nie pierwsza taka akcja w ich wykonaniu. Myślałam, że byli oni przyzwyczajeni do takich sytuacji, a podejście Vanessy zdecydowanie ukazywało co innego. Podeszłam dostojących i rozmawiających ze sobą Mike i Theo, którzy dziwnie zamilkli gdy się obok nich zjawiłam.

Hell will come for us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz