Do zobaczenia Cassandro

904 30 3
                                    

Większość kobiet uwielbia chodzić na zakupy. Oglądać, przymierzać rzeczy i zapełniać nimi swoją garderobę. Znajdą się i takie dziewczyny, które kupują coś tylko dla samej frajdy i polepszenia sobie humoru, a nie dlatego, że realnie czegoś potrzebują. Kiedyś byłam właśnie jedną z takich osób. Spędzałam godziny w centrach handlowych, a najwięcej czasu w butikach. Zakup nowej pary obuwia, bez względu na to czy były to lśniące szpilki czy tylko trampki, zawsze potrafił poprawić mój nastrój. Teraz z perspektywy czasu wydaje mi się to po prostu głupie. Powiększenie swojej kolekcji o kolejną parę butów, nie wymazywało żadnego z moich problemów, ani nie sprawiało, że były one mniejsze. Tak naprawdę było to tylko wyrzucenie naprawdę sporej ilości pieniędzy wręcz w błoto. Miałam masę ubrań, a w części praktycznie w ogóle nie chodziłam. Kupowałam coś bo było piękne i chwilowo mi się podobało. Jednak mijał tydzień, a moje uwielbienie do tej rzeczy całkowicie znikało albo okazywało się, że nabyłam coś zupełnie niepraktycznego. Można było śmiało powiedzieć, że byłam wręcz zakupoholiczką. Mój nastrój polepszał się dzięki temu, ale zaledwie na pieprzone kilka minut, a potem znowu wracały wszystkie zmartwienia. Zakupy na poprawę humoru same w sobie nie są niczym złym, stają się  takie dopiero w momencie gdy zaczniemy to robić zbyt często, aż w końcu całkowicie się w tym zatracimy.

Poniedziałkowego popołudnia Vanessa zabrała mnie do oddalonej od rezydencji o jakieś piętnaście kilometrów galerii. Nie wiedziałam czy blondynka rzeczywiście potrzebuje coś kupić, czy to tylko w ramach przeproszenia i zapomnienia o sobotnim wieczorze. Jeżeli chodziło o to drugie, to niestety z góry wiedziałam, że to nie pomoże, ta faza w moim życiu już po prostu minęła. W końcu miałam tak wiele problemów i zero wolnego czasu, że głupie zakupy nic nie dawały. Nie chciałam niszczyć dziewczynie planów, dlatego też się zgodziłam na jej pomysł. W jednym musiałam przyznać jej rację, zbyt wiele czasu spędzałam sama, zamknięta w pokoju w tamtym budynku. Ostatnie dwa tygodnie wychodziłam jedynie na uczelnię, a tak to wiecznie byłam w przydzielonej mi sypialni. Jedynie w sobotę udało im się mnie wyciągnąć, a to miało zdecydowanie negatywne zakończenie. Dodatkowo musiałam zaznaczyć, że Van zdecydowanie była osobą, która nie przyjmuje odmowy i umie przekonać wręcz do wszystkiego. Kojarzyła mi się z kimś o kim wolałam zapomnieć, z dawną mną. Jednak blondynka oprócz tej swojej siły miała też dobre serce. Ja byłam za bardzo skupiona na sobie i pokazywaniu swojej pewności siebie, przez co zapomniałam o tym, że nie jestem sama na tym świecie, są inni ludzie, którym należy się szacunek.

Wsiadłyśmy do mojego samochodu, który dzisiaj rano przywiozłam na posesję. Rozmawiałam z Nicholasem i udało mi się go przekonać, że skoro ja tam mieszkałam to moje ukochane autko też powinno. Niestety wciąż nie pozwolił mi samej jeździć na zajęcia, co było frustrujące i powoli zaczynało mnie już męczyć. Zawsze tam gdzie byłam ja, był też Michael jak jakiś mój cień. Polubiłam tego chłopaka i jakoś szczególnie jego towarzystwo mi nie przeszkadzało, bardziej chodziło o to, że cały czas czułam się pilnowana i obserwowana, jakbym nie była w stanie sama sobie poradzić. Rozmawiałam przynajmniej raz dziennie z Nickiem na ten temat, ale on był jeszcze bardziej uparty niż Van. Gdy się dowiedział, że wybieramy się na zakupy, standardowo chciał wysłać z nami któregoś z chłopaków i nie miałam pojęcia co takiego powiedziała mu Vanessa, że zrezygnował z tego pomysłu.

Po wpisaniu kodu do bramy ta się otwarła, a my nareszcie mogłyśmy opuścić posesję. Pierwszy raz od pieprzonych dwóch tygodni czułam się po prostu wolna. Tylko ja i moja przyjaciółka, bez nie potrzebnych osób. Założyłam czarne okulary przeciwsłoneczne na nos, gdyż pogoda była wręcz idealna. Było wyjątkowo ciepło, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Czułam się... Po prostu dobrze. 

Po jakiś dziecięciu minutach wjeżdżałam już na parking. Na szczęście nie było dużego ruchu, a ulice były praktycznie puste więc mogłam sobie pozwolić na trochę szybszą jazdę. Wysiadłyśmy z pojazdu, po czym obie ruszyłyśmy do centrum handlowego.

Hell will come for us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz