Żegnaj Huntsfield

774 36 7
                                    

Wkładałam resztę swoich rzeczy do kolejnej walizki, będąc już całkowicie pewna swojej decyzji. W końcu wracałam do siebie i znowu wszystko miało być jak dawniej. Szczerze, jak przybyłam do tego domu nie spodziewałam się, że się tak do niego przywiążę i to w zaledwie cztery tygodnie. Nigdy w tak krótkim czasie nikomu nie zaufałam i z nikim się nie zaprzyjaźniłam, jedynym wyjątkiem była Megan, bo ją można by powiedzieć, że polubiłam od pierwszego wyjrzenia. Zwłaszcza po wszystkim co przeszłam i po moich problemach z zaufaniem, nigdy bym o czymś takim nie pomyślała. Jak już wspominałam byłam wielką fanką książek, ale zawsze się dziwiłam jak główne bohaterki tak szybko mogą komuś zaufać, zwłaszcza jeśli tym kimś był niby ich oprawca. Nicholas niby mnie porwał, ale w rzeczywistości mogłam normalnie opuszczać dom, tylko że z ochroną, nikt nie traktował mnie tam jak ich ofiary, a on sam był dla mnie najlepszą wersją samego siebie. Nie skrzywdził mnie, a wręcz przeciwnie, bronił mnie przed innymi. Nie był moim oprawcą ani katem, tylko wybawicielem, a nawet aniołem stróżem.

Zasunęłam walizkę w momencie gdy to mojej sypialni weszli Mike i Vanessa. Oboje mieli smutne wyrazy twarzy, co spowodowało, że ja również straciłam dobry humor. Wiedziałam o co im chodzi i ich rozumiałam. Zależało im na mnie, a mi na nich i to było widoczne gołym okiem. Ta dwójka zdecydowanie była moimi ulubieńcami w tym domu i cholernie się cieszyłam, że dane mi było ich poznać. Nawet jeśli wpieprzyłam się w kłopoty i groziło mi niebezpieczeństwo, to i tak nic bym nie zmieniła, nie cofnęła czasu, bo dzięki temu poznałam tych wspaniałych ludzi.

- Naprawdę musisz wracać do siebie? - rzuciła blondynka i zrezygnowana zajęła miejsce na moim łóżku. Siadłam obok niej, a po mojej drugiej stronie chłopak.

- Tak. Nie mogę i nie chcę dłużej was wykorzystywać i przecież po to mam mieszkanie, by w nim mieszkać. To nie jest koniec świata i o każdej porze dnia i nocy możecie mnie odwiedzać. - obydwoje mnie objęli, a ja poczułam rozlewające się na moim sercu ciepło.

- W takim razie wbijamy do ciebie w piątek i robimy mała imprezkę tylko dla nas. Najchętniej zrobiłabym to jeszcze jutro, ale Mike mnie przekonał, że ty jako wzorowa studentka nie zgodzisz się na imprezę w środku tygodnia. - pokiwałam głową na jej słowa, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Już w tą sobotę miała przylecieć Megan z Tylerem i nareszcie miałam mieć wszystkich swoich przyjaciół obok. Nie potrafiłam się z tego powodu nie cieszyć i już nie mogłam się doczekać, aż się poznają w realu, byłam pewna, że się polubią. Moje życie w końcu zmierzało w dobrym kierunku, a ja czułam się szczęśliwa.

Mike wziął moje walizki, po czym zostawili mnie samą, co miało mi pomóc jeszcze w jakiś przemyśleniach i pożegnaniu się z tym miejscem. Stanęłam w progu dokładnie skanując wzrokiem pomieszczenie. Przez ten niecały miesiąc to właśnie ten pokój był moim azylem. Czułam w nim spokój i bezpieczeństwo, a jego wygląd bardzo mi się kojarzył z pokojem w moim rodzinnym domu. Cała ta sytuacja była tak bardzo podobno do dnia mojej wyprowadzki z Springwood, różniło się tylko to, że tu miałam więcej osób, na których mi zależało. Ta myśl niespodziewanie przywołała w mojej głowie wspomnienia z tamtego dnia.

Spoglądnęłam jeszcze raz na te same ściany, meble, przedmioty, które przez rok co noc słuchały mojego płaczu. Pokój pełen cierpienia, jednak to właśnie ono czyniło go wyjątkowym. Odzawsze był mój i tylko mój. Podeszłam do jasnej komody, na której stało moje ukochane zdjęcie. Ja i Cole. Miałam wtedy jakieś dziesięć lat i nasza opiekunka zabrała nas do zoo i przy okazji na lody. Do dziś pamiętam jak płakałam gdy mój przysmak spotkał się z asfaltem, byłam straszną ofermą. Wtedy na ratunek przyszedł mój brat, który oddał mi swoją porcję. Na tym właśnie zdjęciu, ja stoję uśmiechnięta od ucha do ucha z lodami w ręce, a Cole mnie przytula. On zawsze był wspaniałym bratem, najlepszy, a ja zupełnie na niego nie zasługiwałam. Wzięłam do ręki drewnianą ramkę i schowałam do wiszącej na ramieniu torebki.

- Gotowa? - do moich uszu dociera głos rodzicielki, która przekroczyła próg pokoju.

Hell will come for us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz