Noc zwierzeń

866 31 4
                                    

Wcale nie byłam zdziwiona gdy trzy godziny przed umówionym wyjściem do klubu, do mojego pokoju wpadła Vanessa z torbą pełną rzeczy. Dziewczyna wykręciła mi włosy, a swoje wyprostowała, a ja oczywiście zrobiłam makijaż nam obu. Blondynki składał się głównie z ładnie rozblendowanych bordowych cieni i czarnej kreski eyelinerem oraz ciemnej szminki, ja standardowo miałam trochę lżejszy i poszłam w brązowo-złotą kolorystykę. Van postanowiła wykorzystać na tą okazję kupioną niedawno sukienkę i chciała by makijaż pasował pod nią kolorystycznie. Ja nie wiem jakim cudem dałam się namówić również na ubranie sukienki i postanowiłam ubrać tą butelkowozieloną, nie pokazywała ona zbyt wiele i była z fajnego luźnego materiału. Gdy już byłyśmy prawie gotowe blondynka wyszła gdzieś na chwilę i wróciła z parą butów w ręce. Podała mi wysokie czarne botki na złotym słupku.

- Ubieraj.- rzuciła, a ja popatrzyłam na nią jak na psychicznie chorą. Te buty były zdecydowanie zbyt wysokie jak dla mnie i po prostu nie chciałam w nich iść. Zdecydowanie bardziej wolałam swoje trampki.

- Nie ma takiej opcji.- dziewczyna wywróciła oczami na moje słowa, po czym wcisnęła mi buty do ręki.

- Udam, że tego nie słyszałam. Ubieraj te buty, bo masz dzisiaj wyglądać jak milion dolarów.- głośno wzdychnęłam na jej słowa, jednak nie chciałam się z nią dłużej kłócić i postanowiłam założyć to obuwie.

Musiałam przyznać, że buty naprawdę ładnie się prezentowały i wydłużały moje nogi. W międzyczasie gdy ja przeglądałam się w lustrze Vanessa ubrała również czarne botki jednak jej były zwyczajne proste, na bardzo cienkiej szpilce. Zarzuciłam na wierzch czarną skórzaną kurtkę, a Vanessa po chwili zrobiła to samo. Stanęła obok mnie przed dużym czarnym lustrem i dość długa chwilę obie się sobie przyglądałyśmy. Jej look był zdecydowanie bardziej seksowny, ja wciąż pozostałam w tym wszystkim bardziej niepewna, chociaż i tak wyglądałam naprawdę dobrze. Przejechałam delikatnie dłońmi po swojej sukience, zastanawiając się nad tym czy aby na pewno opuszczać rezydencję. Wyglądałam zbyt dobrze, ładnie i zbyt wesoło jak ten dzień.

- Jesteś przepiękną dziewczyną.- pokiwałam głową na słowa blondynki, bo tak naprawdę dobrze zdawałam sobie z tego sprawę.

Nigdy nie narzekałam na swój wygląda, nie twierdziłam, że jestem brzydka lub, że mi czegoś brakuje, lubiłam siebie taką jaka byłam. Wydarzenia z przeszłości pokazały mi, że wcale nie muszę się z tym obnosić. Nie chciałam pokazywać swoich atutów, wdzięków, bo nie chciałam być zauważana przez innych. Wolałam schować się cieniu i być zwykłą dziewczyną, za którą nikt się nie ogląda na ulicy. Pewne wydarzenia sprawiły, że zaczęłam się inaczej ubierać. Z obcisłych i zbyt krótkich rzeczy przeszłam na luźne jeansy i bluzy, jednak te rzeczy i tak wybierałam z głową, nie chciałam by były one brzydkie czy kiczowate, chciałam wciąż w tym wszystkim czuć się piękną, chociaż czasami to było naprawdę trudne.

Vanessa opuściła mój pokój i powiedziała bym za chwile zeszła na dół, gdzie podobno czekała nas reszta. Jak tylko dziewczyna zamknęła za sobą drzwi, ja chwyciłam za swój telefon i weszłam w galerię, gdzie znalazłam jedno ze swoich ulubionych zdjęć. Było ono zrobione w Disneylandzie, gdy miałam siedemnaście lat. Na fotografii był brunet, który trzymał mnie na barana. Oboje byliśmy uśmiechnięci od ucha do ucha, bo to był zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu.

- To wszystko dla ciebie Cole. Dla ciebie staram się być silna, każdego dnia.- wypowiedziałam wciąż patrząc na zdjęcie i z całej siły starając się powstrzymać płacz. Nie mogłam sobie pozwolić na łzy, bo wiedziałam, że moi przyjaciele od razu by się zorientowali, że coś nie gra.

Wsunęłam komórkę do kieszeni kurtki i jeszcze raz spojrzałam do lustra. Moją uwagę przykuła błyszcząca na mojej szyi biżuteria od Nicka. Nie rozumiałam, czemu ten chłopak dał mi tak wartościowy prezent, skoro znał mnie zaledwie trzy tygodnie. Dokładnie dwadzieścia dwa dni temu zamieszkałam w tym budynku, dla mnie to było bardzo krótko, jednak pomimo tego i tak ten szatyn zdobył już moje zaufanie. Od dwóch lat powtarzałam sobie by nie ufać ludziom, póki się ich naprawdę dobrze nie poza. Ja tak mało wiedziałam o Nicholasie, a pomimo tego to zrobiłam. Nie rozumiałam tego i nie rozumiałam siebie. Nagle rozległo się ciche pukanie, a po chwili drzwi mojego pokoju zostały otwarte.

Hell will come for us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz