Żale ranne, zdziwienie na śniadanie oraz kwiecista próba przeproszenia na słodko

157 9 47
                                    

*****następnego dnia rano*****

Luiza powoli obudziła się i otworzyła po chwili oczy. Jak się okazało- spała ona na kanapie, gdzie wokół niej znajdowały rozwalone rzeczy, które wczoraj potraktowała brutalnie. Fudalska powoli podniosła się i niepewnie usiadła na kanapie, a potem przeczesała dłońmi włosy, które wyszły z jej resztek warkocza. Po chwili puściła rękę i zobaczyła wtedy, że jej prawa ręka była cała w wyschniętej krwi, a na jej knykciach i wierzchu dłoni były małe i duże ranki, z których jeszcze teraz sączyła się krew.

-Cholera!- mruknęła dziewczyna, a potem z niepokojem zaczęła sprawdzać swoje palce, czy są one całe. Ostrożnie wyprostowała palce i ponownie je ścisnęła. Na szczęście palce miała całe, więc dziewczyna z ulgą wstała z kanapy i spojrzała na ścianę, w którą uderzyła. Były ślady krwi, a pani aspirant westchnęła ciężko na ten widok.

-,,No pięknie... ścianę będzie trzeba pomalować... ponownie."- pomyślała z pochmurnym wzrokiem.

Luiza próbowała sobie przypomnieć, co się wydarzyło w nocy w jej mieszkaniu- pamiętała, że dopadła ją taka furia, że zaczęła rzucać różnymi rzeczami po pokoju, potem zaczęła okładać pięściami ścianę, a potem... film jej się urwał.

Dziewczyna spojrzała na swoje ręce. Lewa ręka była bardziej cała, więc nie musiała zakładać opatrunku na dwóch rękach.

-Dobra, idę się ogarnąć- mruknęła pani aspirant. Policjantka poszła do łazienki, po drodze także omijała przeszkody, jakie były na podłodze, a potem, już będąc w pomieszczeniu, rozebrała się i wzięła dość długi i gorący prysznic, podczas którego też umyła swoje długie, blond włosy oraz je odżywiła specjalną odżywką, która także wzmacniała i tak mocno już polokowane włosy.

Pół godziny później wyszła z łazienki, ubrana w jasnofioletowy szlafrok oraz niebieski ręcznik na głowie i poszła do kuchni, gdzie z jednej z szafek wyciągnęła pudełko, które imitowało apteczkę.

-Gdzie to...- po dłuższej chwili wyciągnęła wodę utlenioną, środek sceptyczny, dwie paczki gazy oraz bandaż. To wszystko Luiza zaniosła to do zlewu, tam odkręciła korek od wody utlenionej i bez chwili wahania polała wodą na rany. Zapiekło ją, a jeszcze gorzej, jak te rany potraktowała środkiem sceptycznym. Pod koniec założyła gazę i owinęła bandażem.

-Chryste, co ja odwaliłam wczoraj w nocy?- spytała sama siebie, kiedy włączyła czajnik z wodą na kawę, a potem poszła do salonu, gdzie zaczęła sprzątać rzeczy, którymi rzucała.

-Co jest? To są jakieś skutki leczenia białaczki, czy co?- wzięła poduszki i odłożyła je na kanapie, a chwilę później ona usiadła na kanapie, schowała twarz w dłoniach i odetchnęła ciężko.

-,,Boże... czemu w moim życiu nie może choć raz normalnie"- pomyślała ze załamaniem, a na spód jej dłoni skapnęły parę łez.

Aspirant Fudalskiej wciąż było jej przykro, że Gutek nie powiedział jej o jego tragedii. Tak, jakby jej nie ufał... nawet nie wziął pod uwagi fakt, że ona starała się mu zaufać. To naprawdę ją zabolało. Jeszcze bardziej, kiedy zaczęła powoli zdawać sobie sprawę, że... zależy jej na nim. I nie miała na myśli jego przyjaźni, lecz... czegoś więcej. Wcześniej miała podejrzenie, że coś czuje do niego, ale tej nocy... tylko zapewniło ją, że to jest na poważnie.

Dźwięk wyłączającego się czajnika otrząsnął ją z przemyśleń. Luiza podniosła głowę, wydarła twarz z łez, a potem wstała z kanapy i poszła do kuchni.

*****w tym samym czasie*****

- Jowita?- spytał zdumiony Gutek, kiedy wszedł do kuchni i zastał swoją dziewczynę, która zaczęła przyrządzać śniadanie. Bielski jeszcze spał, kiedy Parial weszła do jego mieszkania i obudziła go, kiedy zaczęła hałasować w kuchni.

Stara  Miłość Nie Rdzewieje?जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें