Moi najlepsi przyjaciele || H...

By Martyna0123

268K 21.2K 4.8K

Rosallie nie trzeba tłumaczyć czym jest samotność, smutek czy ból. Ona zna te trzy słowa bardzo dobrze. Od za... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
12 faktów o mnie
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Tysiąc gwiazdek?!
Special
Rozdział 38
#Challenge Start Wattpad
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Wow! 10 tysięcy wyświetleń!?
Special nr 2
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
L. A.
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozadział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60 (maraton)
Rozdział 61 (maraton)
Rozdział 62 (maraton)
Rozdział 63 (maraton)
Rozdział 64 (maraton)
Bardzo ważne info
Rozdział 65
Życzonka :D
Rozdział 66
Rozdział 67
Epilog
Nowa książka :D
Info ^^
Druga część!

Rozdział 10

4.6K 350 113
By Martyna0123

Nerwowo chodziłam po pokoju. Nie wiedziałam co mogłam zrobić. 

   — Jak on wszedł do domu? Może nie zamknęłam drzwi? — zapytałam samą siebie. Byłam wystraszona i zestresowana. Nadal nie wiedziałam o co chodziło w słowach Jeffa – "będziesz piękna". Włączyłam telefon i wpisałam w Google'u "historia Jeffa the Killera". 

Po przeczytaniu jego historii zaczęłam rozmyślać.

   — Czyli Jeff chciał mnie oblać alkoholem i wybielaczem, po czym podpalić. Następnie miał wyciąć mi wielki, krwawy uśmiech tak jak u niego, a na koniec chciał mi wypalić powieki — powiedziałam na jednym wdechu. —  A Sebastiana chciał po prostu zabić — dodałam po chwili. Nie mogłam uwierzyć, że na świecie mógł istnieć ktoś tak okrutny i przerażający jak Jeff. Ten jego szeroki uśmiech, biała skóra, czarne, długie włosy i brak powiek. Na samą myśl dostawałam nieprzyjemnych dreszczy na całym ciele. Chociaż szczerze, mówiąc, zaciekawiła mnie historia Jeffa. Zabił swoich rodziców, brata, największego wroga Randy'ego i brutalnie pobił dwóch chłopaków z paczki swojego nieprzyjaciela, ponieważ ogarnęło go dziwne, mroczne uczucie. Co to mogło być za uczucie? Dlaczego Jeff poczuł je dopiero po przeprowadzce? Może była to po prostu jakaś choroba psychiczna? A może za tym kryło się coś większego?

   — Dlaczego Jeff zabił swojego brata? Przecież tak bardzo go kochał. — Nie mogłam zrozumieć tego, iż czarnowłosy zabił własnego brata. Przecież to było niewybaczalne.  

Z zamyślenia wyrwał mnie wujek, który wszedł nagle do pokoju, bez jakiejkolwiek zapowiedzi swojego pojawienia się, w postaci chociażby zapukania w drzwi.

   — Ubieraj się — powiedział, patrząc na mnie uważnie. W jego wzroku dostrzegłam zdziwienie i... Rozczarowanie?

   — Po co? — zapytałam, przechylając głowę w bok. Musiałam przyznać, że jego nagłe przyjście, zdziwiło mnie nieco. 

   — Idziemy na cmentarz. — Przez chwilę nie wiedziałam o co mu chodziło, lecz po kilku sekundach oprzytomniałam.

   — O kurcze, na śmierć zapomniałam — powiedziałam i zaczęłam się ubierać.
   Ja razem a z wujkiem, co miesiąc jeździmy na cmentarz pomodlić się za moich rodziców. 

   — Nic dziwnego, że zapomniałaś. — Tym razem w jego oczach zobaczyłam zrozumienie. Uśmiechnął się pokrzepiająco, lecz nie poczułam się usprawiedliwiona.

   — Właśnie to jest bardzo dziwne, że zapomniałam, nigdy o tym nie zapominam. — Ogarnął mnie wstyd. Jak mogłam zapomnieć o własnych rodzicach?

   — Miałaś prawo o tym zapomnieć w końcu chory psychicznie morderca prawie zabił ciebie i twojego przyjaciela — odparł.

   — I tak źle zrobiłam, zapominając — pomyślałam. Wzięłam torebkę, do której schowałam telefon i słuchawki, po czym wyszłam z domu. Szybko wsiadłam z wujkiem do samochodu, po czym. W drodze na cmentarz słuchałam muzyki, chociaż i tak słyszałam jedynie głośnie bicie mojego serca. Aby tam dojechać, trzeba niestety jechać przez las.

Modliłam się żeby wujek nie stracił kontroli na samochodem. Z całych sił próbowałam nie patrzeć za okno, ale nie mogłam się powstrzymać. Z sercem, bijącym szybciej, od galopującego konia, spojrzałam za szybę prawie krzyknęłam. Rozszerzyłam powieki w szoku. Moja broda zaczęła drżeć. W lesie, we mgle, unoszącej się między drzewami stał Slenderman z trzema postaciami u boku. Jak się domyślam, byli to Hoodie, Masky i Ticci-Toby. Każdy z nich miał ubrania we krwi. Mimo tego, iż widziałam ich tylko przez ułamek sekundy i tak ogromnie się bałam, a lęk przejął kontrolę nad moim wewnętrznym "ja".

   — Co się stało? — zapytał zaniepokojony wujek. Spojrzałam w jego stronę. Z czoła spływały mi kropelki potu, a mój oddech był szybki i nierówny. Jego twarz była oazą spokoju, który powoli przechodził na mnie, za co byłam wdzięczna Henry'emu. Swoje usta wyginał w niewielkim uśmiechu, a oczami uważnie obserwował drogę przed sobą.

   — Nic się nie stało — odparłam nieco nerwowo i odwróciłam głowę w stronę okna. Przez resztę drogi nie zauważyłam już niczego dziwnego.

   — Jesteśmy — powiedział wujek, a ja ściągnęłam słuchawki i wyszłam z samochodu. Momentalnie moje płuca, wypełnione zostały wilgotnym, orzeźwiającym powietrzem.

Kupiliśmy dwa czerwone znicze i weszliśmy na cmentarz. Przez pięć minut chodziliśmy pomiędzy nagrobkami, poszukując tego odpowiedniego. Po chwili doszliśmy do nagrobka, na którym napisane było "Świętej pamięci Madie i Peter Morgan".

Położyłam znicze i razem z wujkiem zaczęłam się modlić. Nagle do wujka ktoś zadzwonił. Gdy on z kimś rozmawiał, ja postanowiłam pooglądać porozglądać się po okolicy. Nagrobków wokół mnie było mnóstwo, od całych obładowanych kolorowymi zniczami oraz kwiatami po brudne i zapomniane przez ludzi. Niektóre naprawdę mnie zaciekawiły. Jednym z nich był był szary nagrobek z czerwonym zniczem oraz białymi kwiatami.

Kiedy przeczytałam do kogo należał, pomyślałam, że gały mi wyskoczą.

   — Liu Woods?! — Moje zdziwienie było tak ogromne, że nie mogłam wykrztusić żadnych innych słów.

   — Słyszałem o tym chłopcu. On oraz jego rodzice zostali zamordowani przez najstarszego syna — powiedział wujek tuż za moimi plecami. Przez chwilę myślałam, że na zawał zejdę.

   — Wujku nie strasz mnie tak. — Henry na widok mojej miny zaśmiał się.

   — Chodźmy już do domu — dodał po chwili. W pewnym momencie zobaczyłam jakąś postać odwróconą tyłem. Miałam ona w białą bluzę i kaptur naciągnięty na głowę.

   — Czy to Jeff? — Przeszło mi przez myśl. Bicie mojego serca momentalnie przyspieszyło. Czy to naprawdę był on? Jeśli tak, to nie głupio z jego strony, że stał sobie w tak widocznym miejscu? Gdybym ja była mordercą, schowałabym się gdzieś i nie wychodziła wcześniej niż zachód słońca, ale co ja tam mogłam wiedzieć o życiu czarnowłosego? 

   — Okej — powiedziałam na głos i poszłam z wujkiem do samochodu. 

Gdy wracaliśmy do domu nawet nie spoglądałam za okno. Myślami byłam zupełnie gdzie indziej.

   — Jak to możliwe, że grób Liu znajduje się akurat na tym cmentarzu i akurat w tym mieście? —Zapytałam w myślach. Dziwne było także to, że grób Liu był zadbany i na pewno ktoś go odwiedzał.

   — Czy Jeff przychodzi zmienić znicze i kwiaty na grobie Liu? — zapytałam po raz kolejny w myślach. — Przecież Jeff sam go zabił. Dlaczego przychodzi teraz na cmentarz? Może on żałuje tego co zrobił? Może chciałby, żeby jego brat nadal żył? — mówiłam w myślach. Przez całą te sprawę straciłam poczucie czasu, a rzeczywistość stanęła w miejscu.

   — Rosallie, masz zamiar nocować w tym aucie? — zapytał wujek, przywracając mnie do porządku.

   — Już wysiadam — powiedziałam wybudzona z transu, po czym wyszłam z samochodu.

Weszłam do domu, zdjęłam trampki i kurtkę, po czym poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, włączyłam telefon i napisałam wiadomość do Sebastiana.

Ja: Co robisz?

Po około dziesięciu minutach odpisał.

Sebastian: Gram w Majora's Mask. Ta gra jest naprawdę dziwna.

Ja: Jak to...? Dziwna? W jakim sensie?

Sebastian: Postacie dziwnie się zachowują, a na dodatek łazi za mną jakaś statua. Trochę to przerażające.

Ja: W takim razie nie graj w tą grę.

Sebastian: Właśnie ją wyłączam, a ty co robisz?

Ja: Nic nie robię.

Sebastian: Musisz coś robić.

Westchnęłam z politowaniem. 

Ja: Ej... Mam takie pytanie. Czy słyszałeś może o Liu Woods?

Sebastian: No... Coś tam słyszałem. Został chyba zabity przez brata czy coś takiego, a czemu pytasz?

Ja: A jakoś tak.

Sebastian: Muszę już kończyć, rodzice mnie wołają. Narka.

Ja: Pa.

Wyłączyłam telefon i poszłam się umyć. Po dwudziestu minutach odprężającej kąpieli w wannie wróciłam do pokoju ubrana w piżamę, po czym usiadłam przy biurku, opierając brodę na dłoniach.

   — Kurde, nawet Sebastian wiedział coś o Liu. — Byłam załamana tym, że nic nie wiedziałam w tej sprawie. Spojrzałam na kalendarz i westchnęłam głośno. Westchnienie to wypełnione było po brzegi bólem i zirytowaniem. — No super, jeszcze na dodatek jutro jest poniedziałek i muszę iść do szkoły — dodałam.

Marudziłam tak jeszcze z pół godziny aż w końcu położyłam się na łóżku, przytuliłam do poduszki i zapadłam w sen.

Continue Reading

You'll Also Like

61.8K 4.6K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
27K 1.1K 28
Marco Diaz typowy Bad Boy który niczym i nikim się nie przejmuję traci głowę dla nowej uczennicy Star Butterfly co z tego wyniknie...? - Rozpoczęte...
24.1K 1.5K 39
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
26.9K 1.4K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...