Kim Taehyung:
W poniedziałek obudziłem Jima do szkoły, już wręcz nie czułem bólu.. Na prawdę było już ze mną lepiej.. Chciałem już iść do szkoły, ale mama powiedziała, że mam nie wychodzić z domu do piątku... Ale ja na prawdę już czułem się dobrze..
Po tym jak braciszek poszedł do szkoły, ponownie porozmawiałem z mamą.
- Mamo jest już dobrze.. Na prawdę... Sądzę że minęła mi już ruja..
- Synku.. Wiem, że chcesz iść do szkoły.. Zobaczyć przyjaciół, Kooka.. Ale to niemożliwe, żeby tak szybko Ci minęła ruja.. U Omeg ruja trwa siedem dni.
- Mamo, ale na prawdę już nic nie czuję! Wszystko jest na prawdę już w porządku..
- No dobrze.. Skoro tak twierdzisz, to zadzwonię po lekarza i ten cię zbada.. Tae.. To nie tak że ci nie wierzę, może faktycznie lepiej się czujesz.. Ale możesz mieć dalej ruje, tylko już nie odczuwasz jej tak intensywnie jak wcześniej..
- Niech mnie zbada lekarz. - Powiedziałem, wiem że mama chce dla mnie dobrze, ale na prawdę już się normalnie czuje...
Poszedłem do pokoju, a mama zadzwoniła po doktora. Na szczęście tata pojechał do pracy i to mama została w domu... Jego to nigdy bym nie przekonał, że nic mi nie jest..
- Mhm... To niezwykłe..- Powiedział lekarz, kiedy skończył mnie badać.
- I jak? Nie mam rui prawda? - Zapytałem.
- Pani Park.. Na prawdę Tae nie ma już rui.. To niezwykłe.. Zwykle u Omeg kończy się ona po siedmiu dniach... A u Pani syna po trzech.. Na prawdę to dość nietypowe.. Szybko powrócił do zdrowia, jego wilcza natura zwalczyła narkotyk w jego organizmie i nawet... Jego stan psychiczny wydaje się być w normie.. Oczywiście twierdzę że "wydaje się" ponieważ Pani Kim, która była psychologiem Taehyunga dalej nie udostępniła mi jego kraty medycznej... - Mówił lekarz, a mama mu przerwała.
- I nie udostępni Panu! Pragnę przypomnieć że bada pan zdrowie Tae, a nie jest pisze jakąś pracę naukową.. Tae jest moim synem i nie chce żeby był traktowany jak jakaś zmutowana osoba! To że jest wyjątkowy, to z mężem dobrze wiemy... W końcu sami wychowaliśmy... Proszę robić to za co Panu płacimy i być lekarzem, a nie zachować się jak jakiś ciekawski dziennikarz.. - Nigdy nie widziałem mojej mamy tak zdenerwowanej, jak w obecnej chwili... Nawet tata nie doprowadzał jej do takiego stanu..
- Rozumiem.. Przepraszam Pani Park.. - Powiedział lekarz.
- Więc będę mógł iść do szkoły? - Zapytałem.
- Dla pewności radził bym jednak zostać w domu... Nie wiemy do końca czy ruja nie powróci... Dla bezpieczeństwa zostań do piątku pod kontrolą rodziców.. Jeśli ruja już nie powróci, to najwyżej tyle ona u ciebie będzie trwać... - Powiedział lekarz, a następnie pożegnał się z nami i wyszedł z domu.
- Mamo.. Widzisz...
- Synku... Proszę dla pewności zostań w domu.. Przekonam tatę aby zgodził się, aby Kook przyszedł do nas na obiad w piątek... Może być? - Zapytała.
- Tak! Myślisz że tata go polubi?
- Jestem wręcz przekonana że tata polubi Kooka.. Mam wrażenie, że dużo ich łączy... - Powiedziała i dziwnie się uśmiechnęła.
- Dużo łączy? Chyba miłość do mnie. - Powiedział w pół żarcie, w pół na serio. A mama zaczęła się śmiać.
- To ich na pewno łączy.. To ich łączy aż za bardzo... - Kiedy usłyszałem słowa mojej mamy, także przyłączyłem się do jej śmiechu.
Przez resztę południa oglądałem jakieś filmy czy seriale. Wieczorem zjadłem kolację z rodziną i w tedy powiedziałem tacie i Jimowi słowa doktora. Na koniec dnia przepisałem lekcje z dzisiaj od Seo i także powiedziałem mu o mojej "trzy dniowej rui".
I tak mi leciały dni do piątku: wstawałem, czasami budziłem Jima, oglądałem coś, jadłem wspólnie z rodziną kolację albo obiad. Następnie odrabiałem lekcje, trochę się uczyłem, gadałem z Jimem w moim pokoju, dzwoniłem do Seo i czasami pisałem z Kookiem.
Dzisiaj spotkam się z moim Alfą... Cieszyłem się z spotkania z Kookiem... Ubrałem krótką czarną połówkę i w takim samym kolorze obcisłe spodnie..
Nawet założyłem trochę biżuterii, oczywiście pierścionek od Kooka cały czas miałem na placu.
Przed wyjściem z pokoju, wpadłem do łazienki i ułożyłem włosy. Mama zaprosiła Kooka na szesnastą godzinę, więc zadowolony że się wyrobiłem przed tą godziną zszedłem na dół i usiadłem w salonie.
Czekałem z niecierpliwością aż Kook zadzwoni do domofonu, czy na mój telefon.
- Nie bój się... Będzie dobrze.. - Powiedział Jim i usiadł koło mnie.
- Czy to dziwne że się stresuje? - Zapytałem, a ten się do mnie uśmiechnął.
- Nie, w końcu zależy Ci na Kooku.. Nie martw się.. W końcu masz mnie i mamę po swojej stronie... - Powiedział, a dźwięk domofonu przerwał mu wypowiedź. Chciałem otworzyć Kookowi bramę, ale uprzedził mnie tata.
- Nie wjeżdżaj samochodem do środka. - Powiedział przez domofon i otworzył mu przyciskiem bramę.
- Tato, ale na nogach jest trochę drogi... - Mówiłem, a tata mi przerwał.
- Jak kocha, to da sobie radę... - Nie wierzyłem, w to co przed chwilą usłyszałem... Popatrzyłem na mamę zrezygnowany, a ta przesłała mi uśmiech.
- Tae daj tacie trochę czasu... Niech się oswoi z myślą, że masz Alfę... - Powiedziała moja mama. Biedy Kook... Musi iść taki kawał drogi.. Po około siedmiu minutach Kook zadzwonił do drzwi. Otwarłem je, a przed moimi oczami bukiet pięknym białych róż.
- Tae... To dla ciebie. - Powiedział Kook i podarował mi bukiet. Położyłem go na półce, potem włożę go do jakiegoś flakonu.
- Dzień dobry Państwo Park. - Kook przywitał się z moimi rodzicami.
- Dzień dobry. - Przywitała się moja mama, a tata tylko zmierzył Kooka wzrokiem i przesłał mu mordercze spojrzenie.
- To ja się w pełni przedstawię.. Miło mi państwa poznać.. Nazywam Jeon Jungkook.. - Powiedział Kook. Moi rodzice popatrzyli na siebie.
- Kook czy Twój tata jest właścicielem firm transportowych " Jeon Transport"? - Zapytała moja mama, a Kook pokiwał głową.
- Od razu go nie lubiłem...! Masz się nie zbliżać do Tae! - Powiedział mój tata.
- Tato! Miałeś dać szansę Kookowi... Mamo powiedz mu coś..
- Nie! Zgadzam się z nim.. Wyjdź stąd Jungkook! - Co? Dlaczego moja mama zgadza się z tatą? Czemu... Przecież była po mojej stronie... Przecież powiedziała że Kook jest dobrą osobą..
- Czemu? - Zapytałem i przytuliłem się do Kooka.
- Mamo ty przecież powiedziałaś że lubisz Kooka.. Czemu go wyganiasz z naszego domu? Przecież to ty zaproponowałaś, żeby przyszedł do nas na obiad..
- Dość tego Tae! Odejdź od niego!
- Nie! Co to ma do rzeczy kim są rodzice Kooka?! - Zapytałem się wkurzony.
- Od kiedy patrzycie na to kto czym się zajmuje.. Kook jest moją bratnią duszą jak możecie go tak wyganiać? - Zapytałem i spojrzałem na Jima miałem nadzieję że stanie po mojej stronie.
- Mamo.. Zgadzam się z Tae.. Kook jest dobrą osobą.. Nie zasługuje byś go tak wyganiała.. - Powiedział Jim.
- Dość! Nie macie prawa rządzić w tym domu! Tae po raz ostatni powtarzam odjedź od Jungkook! - Udarł się mój tata.
- Nie! TO MÓJ ALFA! - Powiedziałem i dalej trzymałem się Kooka.
- Tae odejdź od niego.. Nie po prostu nie jest kimś dobrym dla ciebie.. - Powiedziała moja mama.
- Nie..! Sama mówiłaś że Kook jest dob.. - Przerwał mi tata.
- Zostaw go Tae! - Powiedział mój tata i wyrwał mnie z objęć Kooka.
- Ochroniarze do mnie! - Zawołał mój tata.
- Zostaw mnie! Mamo obiecałaś mi że Tae zje z nami obiad! Czemu... - Mówiłem i próbowałem wyrwać się z objęć taty.
- Tae nie jest dla ciebie! - Powiedział wkurzony tata, a koło niego zjawili się jego pracownicy.
- Chłopcy wyrzucić go! - Powiedział.
-...
Dziękuję za przeczytanie.
Ciąg dalszy nastąpi...
Bardzo przepraszam za moje błędy jeśli takie się trafią, liczę że napiszecie mi wyrazie ich wystąpienia.❤️ Z góry dziękuję ❤️