Kim Taehyung:
- Tak.. Przykro mi.. - Mój wilk chciał coś powiedzieć, ale nagle poczułem ogromny ból w klatce piersiowej.. A obraz przestrzeni szpitalnej się rozmył..
- Pomóż.. - Tylko tyle byłem w stanie powiedzieć do swojego wilka. Poczułem silny ból w obrębie klatki piersiowej... A wokół mnie znajdowali się ludzie w fartuchu lekarskim.. Od razu poczułem że piątka z nich to Alfy, a dwie kobiety to Bety.. O dziwo mój zapach się polepszył.. Wcześniej nie byłem w stanie tak szybko zorientować się o drugiej płci... Ale zapachy mnie nie przytłaczały jak kiedyś... Po prostu były...
- Ocknął się.. - Usłyszałem głos pielęgniarki.
- To... To nie możliwe.. To cud... - Powiedział jeden z lekarzy. Reszty już nie byłem w stanie usłyszeć.. Wciąż czułem lekki ból w klatce piersiowej, po czym zauważyłem że chcą coś do mnie powiedzieć, ale nie wiedziałem co... Kompletnie nic nie słyszałem... Jeden z nich zaczął świecić mi po oczach.. Światło latarki mnie oślepiło.. Poczułem się słabo..
- Słabnie.. - Usłyszałem.. I zobaczyłem ciemność...
- Więc Taehyung się ocknął? - Usłyszałem głos mojej mamy.
- Tak... To było bardzo niespodziewane.. Mogę to nazwać jakiś medycznym cudem..
- Jeśli tak Pan sądzi... To dlaczego mój synek...
- Nic nie zagraża jego zdrowiu... Po prostu potrzebuje czasu na regenerację... - Zacząłem otwierać oczy.
- Kochanie.. Nasz synek poruszył palcem.. - Powiedział mój tata rozanielonym głosem.
- To... Takie szybkie.. Nie spodziewałem się tak szybkiej regeneracji... - Powiedział lekarz.
- Mamo... Tato... - Powiedziałem.
- Tae.. - Powiedziała moja mama i się rozpłakała. Próbowałem wstać z łóżka, ale przez kable którymi zostałem przypięty nie mogłem...
- Proszę się nie ruszać. - Odrzekł doktor.
- Mamo nie płacz.. Wszystko ze mną dobrze.. Prze.. Przepraszam że was zmartwiłem... - Powiedziałem.
- Przeprowadzimy badania, proszę na razie opuścić pacjenta.. - Powiedział doktor. Uśmiechnąłem się do rodziców, po czym opuścili salę.
- Wie Pan jak się nazywa? - Zapytał doktor.
- Tak, Kim Taehyung. - Powiedziałem.
- Poznałeś swoich rodziców... Czyli problemy z pamięcią nie występują..
- Tak.
- Wiesz jak i dlaczego się tutaj znalazłeś? - Zapytał.
- Pamiętam tylko że byłem.. Chyba byłem w klubie i tańczyłem... Reszty nie jestem sobie w stanie przypominać...- Powiedziałem, wolę unikać pytania o narkotyki.. Po prostu udam, że nie pamiętam...
- Przedawkowałeś narkotyki...
- Ja? Nie.. Przecież ich nie biorę... To nie możliwe.. - Udałem lekko zdezorientowanego i zaskoczonego.
- Mhm... Możliwe że "DIPENDENZA" wywołuje utratę pamięci.. Szczerze powiedziawszy jesteś jedną z pierwszych osób, które przeżyły przedawkowanie tego narkotyku.. - Powiedział... Chyba mi uwierzył.. Może faktycznie powinienem zostać aktorem? Na prawdę aktorstwo mi wychodzi...
- Dobrze, teraz dokładnie cię przepadam. Przyśle pielęgniarkę aby pobrała Ci krew.. Zbadamy ją i porozmawiamy z tobą jak i twoimi rodzicami.. - Odrzekł. Mam osiemnaście lat, a muszą być przy moich wynikach... Czyli to coś poważnego...
- Dobrze.. Kiedy będą mogli przyjść do mnie jacyś goście? - Zapytałem... Szczerze chce zobaczyć Jima... Kooka.. Jeszcze raz rodziców i ich wszystkich przeprosić... Nie zasłużyli na to co im zrobiłem... Teraz wiem że na pewno im na mnie zależy..
- Może po badaniach... Na razie odpocznij... Przyda Ci się po tym co przeszedłeś.. - Powiedział i wyszedł z sali. Po doktorze tak jak sam zapowiedział przyszła pielęgniarka i pobrała mi krew.
Byłem w sali sam... Coś nie dawało mi spokoju... Dlaczego mój wilk mnie przepraszał... Zaraz czy z nim wszystko w porządku...
- Wilczku słyszysz mnie? - Zapytałem w myślach.
- Proszę... Na prawdę wszystko dobrze? - Dopytałem.
- Tak... Wszystko dobrze.. - Usłyszałem dobrze znany głos..
- Czemu się nie odzywałeś.. Tak się bałem... Myślałem że coś Ci się stało..
- Nic się nie stało Tae...
- Więc za co mnie w tedy przepraszałeś? - Zapytałem.
- Przepraszałem cię za to że potem poczułeś taki ból..
- Chyba czuliśmy.. Przecież sam mnie poprawiłeś..
- Tak Tae... Masz rację.. Po prostu nie mogę uwierzyć że się na mnie otworzyłeś... To takie... Cieszę się.. Na prawdę...
- To ja się cieszę że z tobą wszystko dobrze...
- Ja... Też. Nawet już mi nie przeszkadzają feromony.. Wilczku.. Jak myślisz kiedy będę mógł się przemienić? - Zapytałem.
- Może wkrótce. Tae odpocznij trochę..
- Dobrze.. - Powiedziałem i uciąłem sobie małą drzemkę.
Obudziło mnie wejście do sali.
- Jim? - Zapytałem.
- Tak, to ja braciszku. - Powiedział. Poczułem się już lepiej i usiadłem na łóżku... Chyba podczas mojego spania odłączyli mi część kabli..
- Jim... Ja przepraszam.. - Powiedziałem i się rozpłakałem. Jim podbiegł do mnie i mnie przytulił.
- Nie przepraszaj... To moja wina gdybym tylko coś zauważył.. Zresztą przecież to ja byłem najpierw z tobą w klubie... Tae.. Przepraszam, że nic nie zauważyłem... Przepraszam.. - Powiedział mój brat i tak jak ja zaczął płakać.
- Jim.. To na prawdę nie twoja wina.. Ja byłem zagubiony... To nie twoja wina.. - Powiedziałem.
- Jak tylko doktor mi pozwolił wejść do sali.. Od razu wszedłem...
- Jim... Proszę.. To na prawdę nie twoja wina..
- Tae powiedz jak długo?
- Jak długo co? - Zapytałem.
- Jak długo brałeś narkotyki.. Powiedz mi prawdę..
- Wszystko zaczęło się gdy miałem siedemnaście lat.. Ale Jim.. To przeszłość.. Na prawdę.. Po prostu czułem pustkę i chciałem ją czymś wypełnić.. Przepraszam... Wiem że mogłem się z tym zwrócić do ciebie.. Przepraszam..
- Tylko nie rób tak ponownie.. Nie wiesz jak bardzo... Nie wiesz jak bardzo się o ciebie martwiłem.. - Powiedział Jim. Do sali weszli rodzice wraz z lekarzem.
- Widzę że już lepiej.. Chciałbym ciebie wyprosić z sali... - Powiedział doktor do Jima. Kiedy opuścił sale rodzice usiedli na krzesłach, a lekarz stanął obok mnie.
- Tak? - Zapytałem niepewnie.
- Nie wiem.. Nie wiem dokładnie jak.. Ale nie masz żadnych skutków ubocznych...
- To chyba dobrze? - Zapytała moja mama.
- Właśnie mój synek od zawsze był wyjątkowy. - Powiedział z dumą tata.
- Jesteś na prawdę niezwykły... Twój wilk zwalczył pozostałości narkotyku w twoim ciele... To jakiś fenomen lekarski.. Jesteś na prawdę niezwykły... - Odrzekł lekarz.
- Wilczku? Słyszysz... Jesteś niezwykły.. - Powiedziałem z dumą w myślach do mojego wilka.
- " My" My jesteśmy przecież jesteśmy jednością... I to niby tylko ja o tym zapominam.. - Na słowa mojego wilka aż się uśmiechnąłem.
- W takim razie jak długo będę w szpitalu? - Zapytałem lekarza.
- Przynajmniej tydzień.. - Powiedział doktor.
- Dobrze.. To ja was opuszczę.. Musicie porozmawiać.. - Lekarz dodał po chwili, po czym wyszedł z sali.
- Tae...
- Mamo... Tato... Przepraszam.. Nie wiem co we mnie wstąpiło... Ja na prawdę nie chciałem was martwić.. - Powiedziałem. Mama i tata przyszli do mnie i mnie przytulili.
- Synku... Proszę nie martw nas tak.. - Powiedziała mama.
- Nie będę.. Nie zawiodłem was..? - Zapytałem.
-...
Dziękuję za przeczytanie.
Ciąg dalszy nastąpi...
Bardzo przepraszam za moje błędy jeśli takie się trafią, liczę że napiszecie mi wyrazie ich wystąpienia.❤️ Z góry dziękuję ❤️