Kim Taehyung:
Chodzę do Liceum dla bogatych bet - "School De Beta". I wszystko by było idealne, gdyby nie to, że podczas lekcji nagle poczułem fale gorąca i nagle zemdlałem. Do szkoły wezwano moich rodziców, a od pielęgniarki odebrał mnie tata.
- Tato nie martw się nic mi nie jest, to pewnie objawy grypy, czy przeziębienia.- Powiedziałem mojemu rodzicowi.
- Wiem że może za bardzo się martwię, ale nawet nauczyciele nie wiedzą dlaczego zemdlałeś.
- Tatusiu, ale mi nic nie jest. Sam przecież widzisz, jestem cały i zdrowy. - Wymachiwałem energicznie rękami, by go jakoś przekonać.
- Ale tak bez podstawnie byś nie zemdlał... - I cała drogę do domu, wymienialiśmy się argumentami za i przeciw. Oczywiście ja miałem sensowne potwierdzenia swoich słów, a tata powtarzał tylko że: "Coś musi być nie tak, skoro zemdlałeś". Może mama przemówi mu do rozumu.
Już miałem wchodzić do domu, kiedy usłyszałem głos mojego brata:
- Tae! Tae! - I kiedy tylko odwróciłem się w jego kierunku, ten we mnie wbiegł i mocno przytulił.
- Jimin? A ty nie powinieneś być w szkole? - Mój brat jest alfą, więc chodzi do specjalnej szkoły, w której może spotkać potencjalną "bratnią dusze" i nauczyć się przemieniać w formę wilka. Do tej placówki uczęszcza od czternastego roku życia i do sięgnięcia dwudziestu lat. Potem może wybrać, gdzie chce pójść dalej. Do końca nauki został mu tylko rok.
- Braciszku, ja też się cieszę że Cię widzę, ale możesz trochę rozluźnić przytulas, bo nie mogę oddychać. - Powiedziałem na jednym wdechu. Jimin od razu tak zrobił.
- Przepraszam Tae, ale kiedy usłyszałem tylko że coś Ci się stało, to nie mogłem na lekcjach usiedzieć i musiałem się się zwolnić z zajęć. - Po co pytałem? A mogłem się tego domyśleć... Podszedł do nas tata i od razu odsunął Jimina ode mnie.
- Tae? Jak mogłeś? Brata przytuliłeś, a mnie w szkole, tylko przywitałeś.. - Mój ojciec zazdrosny o swojego syna...Błagam niech ktoś mnie uratuje...
- Ojcze w końcu się pogódź z tym, że Tae woli mnie od ciebie. - Odrzekł Jimin. No nie wierzę, oni znowu się kłócą, o to kogo wolę. Nagle ktoś otwiera drzwi do naszego domu, moją wybawicielką jest... Mama?!
- A wy znowu swoje. Oczywiście że Tae woli mnie! - Ostateczną walkę, wygrywa mama. Jej słowa zadziałały tak dobrze, że Jimin i tata od razu umilkł.
- Nie stójcie tak w drzwiach, wchodźcie do domu. - Tak jak powiedziała, tak zrobiliśmy. Czeka mnie teraz rozmowa z całą rodzinką... Heh... Jeszcze jak by był sam tata, to może bym wygrał... Ale Jimin będzie po jego stronie.
Nasz dom znajduje się w samym centrum miasta. Chociaż mówię na niego "dom" to tak na prawdę, duża posiadłość. Takie miejsce musi być godne rodziny naczelnej Alfy i Luny. Składa się z: sypialni rodziców, dwóch dużych głównych łazienek (na pierwszym i drugim piętrze), pokoju Jimina, mojego pokoju, kuchni, dwóch pokoi gościnnych, salonu, sali balowej i obszernego holu. Na drugim piętrze znajduje się pokoje mieszkalne ( zapomniał bym, każdym z pokoi jest osobista łazienka), a na pierwszym pozostałe (z salonem).
Usiadłem na kamie w salonie. Obok mnie miejsce zajął Jimin, a naprzeciwko rodzice.
-Kochanie co dokładnie się stało? - Zapytała się mama, mojego taty.
- Nauczyciel mówił Mi że nagle Tae zemdlał.
- To nic takiego, najprawdopodobniej to może być objaw grypy czy przeziębienia. Za bardzo się martwicie. Jestem betą, nic mi się poważnego nie stanie. - Powiedziałem.
- Ale Tae co jeśli to coś poważnego? To może być coś groźniejszego od grypy!- Jimin przemówił, teraz to tata na pewno nie da mi spokoju.
-Chłopcy możecie nie uśmiercać Taehyunga?! - O moja mama użyła groźnego tonu.
- Synku, a oprócz tego czy miałeś jakieś inne objawy? - Zapytała się mnie.
- Najpierw było mi gorąco, potem duszno... Nie pamiętam nawet jak zemdlałem.. - Rodzice popatrzyli się na siebie nawzajem.
-Tae musimy iść do lekarza. - Powiedziała mama.
- Musimy? Na prawdę jestem zdrowy... - Powiedziałem, nie chce mi się siedzieć po kilka godzin w poczekalni, jak jestem zdrowy.
- Synku... Jesteś już pełnoletni, więc może przed wizytą kupię Ci samochód? - Zapytał się tata, może coś na tym zyskam? Najpierw zagram niewinnie, a potem uderzę na ostro.
- Tato myślisz że przekonasz mnie mnie samochodem? Chcesz mnie przekupić? Albo myślisz że jestem łasy na pieniądze? - Hehe... Zauważyłem zrezygnowałem minę mamy i już wiedziałem że wygrałem.
- Po prostu pamiętam że mówiłeś że podoba Ci się: Bugatti La Voiture Noire. Chciałem Ci go kupić. - No i mam. Ten samochód kosztuje ok. 19 mld dolarów. Zrobiłem smutną minę.
- No i jak? Synku kupię Ci ten samochód i pojedziesz nim do lekarza ze mną dobrze? - Zapytał się mnie.
- Dobrze, skoro tego chcecie. - Uśmiechnąłem się. Zapytacie czemu nas stać na ten model samochodu? Mianowicie ojciec jest prezesem wielkiej korporacji "Park Intrastire", a matka główną zarządcą firmy. Dla nich 19 mld dolarów, to kwota którą zarobią na inwestycjach w pół dnia.
Pożegnałem się z mamą, bratem i pojechałem do salonu z autami. Tata kupił mi samochód:
Podziękowałem tacie za zakup. A sprzedawca poprosił o jego zdjęcie, najwyraźniej prezes firmy, to duże osiągnięcie...Kiedyś dopytam się o to brata ... Po autografie i uściskach dłoń, w końcu pojechaliśmy do lekarza.
Podróż minęła dość szybko, ciekawe czy to przez samochód...
- Już wizytę masz ustaloną, wystarczy że wejdziesz do pokoju lekarza i się przebadasz.- Nie muszę czekać? Kocham to, że ojciec ma znajomości.
- Poczekaj na mnie, dam Ci znać kiedy będziesz mógł wejść. - Przytuliłem staruszka, chcąc mu dodać otuchy i wszedłem do pomieszczenia.
Przywitałem się z doktorem, po czym ten rozpoczął badania.
Kiedy pobrał już krew, zrobił wszystkie potrzebne badania, kazał mi nigdzie nie wychodzić i poczekać z nim na wyniki. Powiedział mi że jak dla mnie będą one szybko i ze względu na fakt że jestem pełnoletni to mi przekaże wiadomości o moim stanie zdrowia. Następnie po moim obeznaniu się, mam zawołać tatę, a lekarz przekaże mu to co mi.
- Panie Park Taehyung mam już wyniki... Nic Panu nie jest, w końcu geny Omegi zaczęły się uaktywniać...-Przerwałem mu.
- Jakie geny Omegi?! Jestem Betą! Nie mogę być omegą, miałem w wieku czternastu lat badania i wyszło że nim jestem. Mam osiemnaście lat ! A "geny Omegi" uaktywniają się w wieku 14!
- Dla mnie to też jest zagadka. Dlaczego tak późno? Pomyślmy... Czy zażywał Pan jakieś substancje tłumiące?
-Nie, nie zażywałem takich.
-W Pana krwi występują śladowe ilości Meskaliny, używanej w środkach tłumiących ruje. - Meskalina? Czy ona nie występuje w narkotykach? Czyli dzięki temu że jestem "lekko" uzależniony, mogłem żyć wymarzonym życiem jako Beta?
- Nie wiem dlaczego, tak jest.
- Chyba mam lekkie podejrzenia dla czego, ale z obawy o status Pana ojca, nie będę mówił tego na głos. - Hehehe... Jak dobrze że należę do tej rodzinki.
Dziękuję za przeczytanie.
Ciąg dalszy nastąpi...
Bardzo przepraszam za moje błędy jeśli takie się trafią, liczę że napiszecie mi wyrazie ich wystąpienia.❤️ Z góry dziękuję ❤️