Rozdział 117

897 23 6
                                    

Dojechaliśmy na miejsce. W okół było pusto i ciemno

- Nie używajcie narazie latarek - powiedziała Monika

Po chwili w pomieszczeniu pojawiło się światło

- Zobaczcie tam ktoś jest - powiedziałem

- Mam nadzieję, że nas nie słyszeli - powiedział Wiktor, patrząc na drzwi

- Bez szans. To zbyt duża odległość - powiedział Stefan

Po chwili pojawił się przy nas oddział AT

- Cześć. Obiekt jest otoczony. Jesteśmy gotowi. Możemy wchodzić. Jak sytuacja? - zapytał dowódca AT

- Tam przed chwilą pojawiło się światło - powiedziała Monika

- Gdzie? - zapytał dowódca

- Tam w tych drzwiach. Dosłownie 3-4 sekundy - powiedziałem

- No dobra. Wchodzimy - powiedział dowódca i ruszyliśmy w stronę opuszczonego budynku

Gdy weszliśmy do środka usłyszeliśmy zniekształcone głosy ludzi, którzy planowali dobić Natalie. Od razu skierowaliśmy się 2 stronę gdzie słychać głosy

- Policja! Nie ruszać się! - krzyknęliśmy wszyscy a Alex od razu zaczął szczekać i rzucił się na mężczyznę, który trzymał broń

Zaczęliśmy wszystkich zatrzymywać. Od razu podszedłem do wdowy po Jakubowskim

- Gdzie jest Natalia? - zapytałem

- Nic wam nie powiem. Zresztą i tak już za późno. Dałeś się nabrać frajer w na moje łzy, co? - zapytała i zaczęła się śmiać

- Na co za późno? - zapytałem

- Na wszystko! Nie wybacze wam śmierci mojego męża! Wrobiliście go a potem uciszyliście go w więzieniu! - powiedziała

- O kim ty mówisz? - zapytała Monika

- A ty myślisz że co? Musicie kogoś zamknąć tak? Nie ma winnego to nie winnego, tak? - zaczęła krzyczeć kobieta

- Gdzie jest Natalia? - zapytałem kolejny raz

- Ha! Gdzie jest Natalia! Nie ma! Możesz o niej zapomnieć! Nie żyje! - krzyknęła kobieta

Nagle Alex zaczął biec w stronę schodów. Pobiegłem w tamtą stronę świecąc latarką. Alex szczekał

- Natalia? Natalia jesteś tu? - zapytałem siebie

W świetle latarki zauważyłem drzwi, ktore Alex drapał. Od razu zacząłem je wyważać. Zauważyłem na materacu Natalie. Od razu odłączyłem jej kroplówke

- Natalia, słyszysz mnie? Natuś, ocknij sie! Kochanie! - prosiłem - Mam ją! - krzyknąłem - Kochanie, patrz na mnie! Słyszysz mnie! Natuś! - próbowałem ją ocucić

- Kuba...czekałam na ciebie. Cały czas na ciebie czekałam - powiedziała słabym głosem

- Wezwijcie szybko karetkę! Kochanie, nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Zaraz przyjedzie karetka. Nic nie będzie

Po dłuższym czasie przyjechała karetka, która zabrała moją żonę do szpitala

- Dobra robota, Alex. Gdyby nie ty nie wiem co by się stało - powiedziałem, głaszcząc psa

Szybko wsiadłem do samochodu i ruszyłem do szpitala, do którego zawieziono moją żonę.

Na dłużej niż na zawsze - Natalia i Kuba Where stories live. Discover now