Rozdział 97

1K 18 5
                                    

Po kilku dniach postanowiłam wziąć mojego synka na spacer. Zuza miała do załatwienia jakieś ważne sprawy w Warszawie, a Kuba jak zwykle w pracy. Wróci pewnie wieczorem. Przewinęłam i nakarmiłam Sebastianka. Po chwili ubrałam go i włożyłam do wózka. Ja założyłam kurtkę, wzięłam wózek i zamykając porządnie dom wyszłam na spacer. Sebastianek w tym czasie słodko spał. Patrzyłam na tą malutką istotkę i cieszyłam się, że taka istotka narodziła się z miłości mojej i Kuby

- Natalia? - usłyszałam głos kobiety, która pojawiła się nie wiadomo skąd, znałam doskonale ten głos

- Pani Aleksandra? Co pani tutaj robi? - spojrzałam na kobietę, była to matka Łukasza

- Wiem Natalia, że nie powinnam cię nachodzić, ale po prostu wiem, że mój syn bardzo cię kochał i strasznie zabolało go to, że go zostawiasz dla innego mężczyzny. Ale Łukasz to jest...był cudowny chłopak i wiem, że on nigdy nie chciałby Cię skrzywdzić - powiedziała matka Łukasza

- Skrzywdzić? On dwa razy próbował mnie zabić. Po raz pierwszy wywiózł mnie do lasu i chciał zabić maczętą, a drugi raz próbował mnie zabić gdy byłam na Mazurach i chciał mnie zastrzelić - wyjaśniłam

- Natalia, on to robił tylko po to, by cię odzyskać. Pamiętam, że kilka dni po waszym rozstaniu przyjechał do mnie i mówił, że strasznie żałuję waszego rozstania i będzie robił wszystko by cię odzyskać. Nie wiedziałam, że mój syn może nawet wymyślić takie coś, żeby próbować cię zabić maczętą lub próbować zastrzelić - powiedziała i w tej samej chwili usłyszałyśmy płacz Sebcia

- Cichutko, synku - zaczęłam uspokojać synka

- Masz synka? - zapytała zdziwiona Aleksandra

- Tak. Ma dwa tygodnie - powiedziałam

- Mogę go zobaczyć? - zapytała, a ja się zgodziłam

Po chwili nachyliła się nad wózkiem i przyglądała się małemu

- Czy to jest syn...? - zapytała, ale ja jej przerwałam

- Nie. To nie jest syn Łukasza. To jest syn mój i Kuby - mojego męża - powiedziałam, poprawiając kocyk synka w wózku

- Męża. Nie zapominaj, że mój syn też miał być twoim mężem - powiedziała Aleksandra

- Ale nie był nim. Do ślubu nie doszło. Ale patrząc z perspektywy czasu była to dobra decyzja. Po mogłabym być nieszczęśliwa przy boku Łukasza. A przy boku Kuby czuję się szczęśliwa i kochana. Wiem, że mam przy sobie mężczyznę, któremu na mnie zależy - powiedziałam, patrząc na kobietę

- Wiem. Przyszłam w ogóle w innej sprawie. Jutro jest pogrzeb Łukasza. Chciałabym godnie pochować mojego syna. I chciałam zapytać czy może nie mogłabyś przyjść. Byłaś jego narzeczoną. Byłaś jedną z bliższych mu osób - powiedziała, patrząc na mnie

- Przykro mi, pani Aleksandro, ale nie. Łukasza już od bardzo dawna nie ma w moim życiu i nie zamierzam towarzyszyć mu w jego ostatniej drodze. Nie po tym co mi zrobił. Gdyby mnie nie skrzywdził to może bym przyszła. Ale Łukasz za bardzo mnie zranił. Przez niego raz wylądowałam w szpitalu - wyjaśniłam

- Natalia, proszę Cię. W końcu byliście ze sobą tyle czasu. Byłaś jego narzeczoną, planowaliście ślub i wspólną przyszłość - powiedziała Aleksandra

- Dobrze pani powiedziała - "byłam". Nie jestem mu nic winna. Rozdział Łukasza już dawno zamknęłam i nie zamierzam do niego nigdy wracać. Przykro mi - powiedziałam

- Rozumiem. Więc tylko traciłam czas próbując cię przekonać byś przyszła na pogrzeb Łukasza. Mam nadzieję, że mały będzie zdrowo się chował. Do widzenia, Natalia - powiedziała Aleksandra i odeszła

Poszłam z synkiem na dłuższy spacer. Byliśmy w parku, gdzie przez dłuższy czas obserwowałam bawiące się dzieci. Uśmiechnęłam się, ponieważ wiem że za jakiś czas będę tutaj przychodziła z moim synkiem. I to jego będę obserwować na tym placu zabaw. Po kilku minutach wróciliśmy do domu. Przez ten czas Sebastianek się nie obudził. Nadal byłam rozstrzęsiona po rozmowie z mamą Łukasza, ale nie miałam ochoty rozpamiętywać. Chciałam o tym jak najszybciej zapomnieć.

Na dłużej niż na zawsze - Natalia i Kuba Where stories live. Discover now