Tom II, XXV

200 22 2
                                    

Tak, jak obiecywałam, pojawia się nowy rozdział Róży! Na pisanie twórcze chyba jeszcze nie jestem gotowa, choć za chwilę mam deadline one-shota, więc liczę na to, że jeszcze dziś coś popiszę. Dym też zjawi się jeszcze w tym tygodniu, no i może nawet kolorowanie. Kciukajcie! Tymczasem zapraszam do lektury i zostawiania po sobie śladów. Jeśli macie jakieś pytania odnośnie opowiadania (fabuły, postaci, zapisu czy czegokolwiek), też piszcie - w wolnej chwili będę odpisywać :P. Miłego <3 


~*~

               — Co z dzieciakiem? — dopytywała, próbując wyrwać rękaw marynarki z żelaznego uścisku kamerdynera.

          Milczał, ignorując pytania i jęki obojga niesfornych uczniów. Wepchnął ich do wnętrza pokoju i z głośnym hukiem zatrzasnął drzwi.

          — Jak myślicie, co teraz zrobię? — zapytał ze srogim wyrazem twarzy, siadając za biurkiem.

          Splótł dłonie i oparł na nich podbródek.

          — Pobije nas pan? — zapytał osiłek, zachowując pełną powagę.

          Demon westchnął. Widząc jego reakcję, dziewczynie chciało się śmiać. Wiedziała jednak, że nie był to czas ani miejsce na takie zachowanie. Był zły. Był wręcz rozwścieczony. Tym razem nie miała szansy wyłgać się ani uciec. Gdy tylko odegra scenę surowego nauczyciela, zacznie się prawdziwe piekło.

          — Pobiliście się wystarczająco — odparł. — Nie mogę tego tak zostawić, dlatego każdy z was przez kolejny miesiąc w trakcie przerw będzie pomagał pracownikom placówki — zarządził.

          Dominick wstał, gdy tylko usłyszał werdykt. Odwrócił się w stronę drzwi i ruszył naprzód, nie pytając o pozwolenie. Nauczyciel ani myślał go zatrzymywać. Szlachcianka przez chwilę chciała zrobić to samo, lecz chłodne spojrzenie kamerdynera powstrzymało ją, nim zdążyła drgnąć. Drzwi zamknęły się z trzaskiem. Zapanowała niezręczna cisza.

          — Nie powinnaś zaniedbywać treningów. Takie są skutki — mówił spokojnie Michaelis, nie spuszczając wzroku ze swojej poobijanej pani.

          Jego srogie spojrzenie zatrzymało się na czerwonych policzkach dziewczyny. Wiedziała, co próbował zrobić. Chciał wzbudzić w niej poczucie winy, jednak ona nie czuła się niczemu winna. Zrobiła to, co powinna — ukarała zbira za nieczyste zagranie. Łamanie zasad powinno być karane, co z tego, że wymierzenie sprawiedliwości również nie było zgodne z regulaminem, pobudka była szlachetna.

          — Daruj sobie — burknęła, kiedy otworzył usta. — Mów lepiej, co z dzieciakiem — dodała rozkazującym tonem.

          Demon uparcie wpatrywał się w nią, nie zamierzając odpuścić. Jego ojcowskie podejście niesamowicie irytowało nastoletnia hrabiankę. Czy przypadkiem nie ona była tutaj panią? Zdawało jej się, że brunet zapomniał o swojej prawdziwej roli, za bardzo wczuwając się w odgrywaną postać nauczyciela.

          — Doprawdy, czego ty chcesz? Mam przepraszać? Nie zamierzam. Jeśli nie powiesz mi, co z chłopakiem, dowiem się tego sama — powiedziała hardo, próbując go sprowokować.

          Westchnął.

          — Nic mu nie jest, to była powierzchowna rana — wyjaśnił niechętnie. — Jeśli następnym razem nie załagodzę sytuacji, co zrobisz? Zabijesz przypadkowego dzieciaka? Z więzienia będzie ci się ciężko zemścić, panienko... — wycedził.

Kuroshitsuji: Czarna Róża DemonaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora