Tom I, Rozdział XVIII

1.7K 124 18
                                    


Wiecie co? Nie mam sił tego poprawiać. Będę musiała to kiedyś zwyczajnie napisać od nowa. Dlatego postanowiłam, że na razie będę wrzucać wersje takie, jakie są. Dzięki temu będziecie mogli zobaczyć progres. No i będę mogła dodawać rozdziały szybciej, żeby te słabe mieć już za sobą i przejść do tych dużo lepszych.

Okay, to miłego i czekam na komentarze :*.


===============


Lekkostrawny, mało wystawny obiad - jednodaniowy, składający się z pieczonego kurczaka i lekkiej sałatki warzywnej. Przez chwilę Elizabeth cieszyła oczy tym widokiem. Brakowało jej tych wspaniałych, małych posiłków, które demon gotował tylko dla niej. Zawsze, gdy ktoś przyjeżdżał w odwiedziny, Sebastian przygotowywał wielkie uczty - jak przystało na kamerdynera rodziny Roseblack. Nie wypadało serwować czegoś tak skromnego. Na szczęście teraz, gdy w posiadłości panował względny spokój i nie musiała przejmować się innymi, posiłki podporządkowane były jedynie jej zachciankom. Leniwie zaczęła dłubać widelcem w talerzu.

Towarzystwo miało jednak swoje dobre strony. Dostarczało jej, pomiędzy wieloma niedogodnościami, odrobinę rozrywki. Spojrzała na lokaja, który stał wyprostowany z opuszczonymi wzdłuż ciała rękami, przy srebrnym, ruchomym stoliku.

- Sebastian, zaśpiewaj coś.

- Słucham? - zdziwił się.

- No, zaśpiewaj coś - powtórzyła zirytowana, nie spuszczając z niego wzroku.

- Najmocniej przepraszam, ale nie wydaje mi się, żeby...

- Czyżbyś chciał zlekceważyć mój rozkaz? - przerwała służącemu, niecierpliwie stukając palcem o stół.

Mężczyzna odchrząknął i z miną męczennika zaczął wydobywać z siebie dźwięki jednej z jej ulubionych pieśni operowych Purcella. Ping, demonie! Dziewczyna zaśmiała się pod nosem słysząc jego śpiew. Miał przyjemna barwę głosu. Klasnęła w ręce i wróciła do jedzenia. Lubiła od czasu do czasu zaskakiwać go dziwnymi rozkazami, dlatego ciężko było jej wymyślić sobie nagrodę. W każdej chwili mogła zmusić go do czegoś poniżającego i denerwującego, taka nagroda straciłaby swój urok.

- Wystarczy, nie mogę już cię słuchać - jęknęła, gdy skończyła napawać się widokiem niezadowolenia na jego twarzy.

- Panienko Elizabeth! - Do jadalni wpadła zdyszana pokojówka, trzymając w ręce list.

- Co się stało, Jeanny?

- Przyszedł do panienki list, od samej królowej! - wyjaśniła wyciągając w stronę nastolatki drżące dłonie, w których ściskała przesyłkę. Czerwonowłosa skinęła głową na lokaja. Podszedł do zdyszanej służącej, wziął od niej kopertę i otworzył ją.

- Wracaj do pracy - polecił dziewczynie, która bez chwili wahania, posłusznie wybiegła. Sebastian wyciągnął list i przeczytał jego treść. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

- Co się stało? - zapytała zainteresowana hrabianka, unosząc głowę lekko do góry, próbując dosięgnąć wzrokiem wypisane na kartce słowa.

- Proszę spojrzeć - odparł tajemniczo, podając jej list. Chwyciła go zdegustowana i szybko powiodła wzrokiem po tekście.

- Wampiry? - mruknęła niepewnie pod nosem. - Coś takiego przecież nie istnieje prawda? - Przeniosła pełne sceptycyzmy spojrzenie na kamerdynera.

Kuroshitsuji: Czarna Róża DemonaWhere stories live. Discover now