Tom I, Rozdział VI

2.3K 185 38
                                    

- Wystarczy. Słyszysz mnie? Już wystarczy... - powiedział stanowczo demon.

Trzymał szarpiącą się dziewczynę za przedramiona, przytwierdzając ją do ściany. Próbowała się wyrwać. Mimo tego, że nie miała szans, nie przestawała walczyć.

- Sebastian? - pomyślała, słysząc w oddali jego głos.

Nie wiedziała, co się dokładnie dzieje. Pośród mroku dostrzegła jego twarz.

- Elizabeth! - krzyknął.

- Sebastian!

Obraz stawał się coraz wyraźniejszy. Otaczająca ją ciemność zniknęła. Popatrzyła na niego niewyraźnie i zorientowała się, że ją trzyma.

- Próbowałeś mnie zabić! Puszczaj! - warknęła.

Posłusznie wykonał polecenie.

- Co to miało być?

- Czyżbyś się bała? - zapytał złośliwie.

Uśmiechnął się, pokazując ostre kły.

- Zgłupiałeś? - Skrzywiła się wymownie.

- Przed nami jeszcze sporo ćwiczeń, zdajesz sobie z tego sprawę?

Prychnęła, odwracając głowę.

- Próbowałeś mnie zabić! - oskarżyła go ponownie.

Popatrzył na nią z wrogim błyskiem w oczach. Przysunął twarz do jej ucha i wyszeptał:

- Wiesz przecież, że nigdy bym cię nie skrzywdził. Jestem twoim oddanym pionkiem, nie zrobię niczego, co mogłoby ci zaszkodzić.

- A to...

- W sytuacji zagrożenia życia - przerwał jej, zanim zdążyła dobrze zacząć. - Dopiero wtedy pokazujesz, na co naprawdę cię stać. Stajesz się zabójcą idealnym. Zimnym, bezwzględnym, doskonałym... - wyjaśnił bardzo powoli i odsunął się od niej.

Poczuła się zmieszana. To, co mówił... Była z siebie zadowolona, chociaż nie wiedziała, czy powinna.

- Zraniłam cię? - zapytała, widząc krew na jego koszuli.

- Nie bądź śmieszna, panienko - zaśmiał się pod nosem. - Następnym razem popracujemy nad zachowaniem świadomości podczas walki. Inaczej, zamiast ratować, zabijesz wszystkich wokół. - Rozejrzał się wokół.

Ona zrobiła to samo. Całe pomieszczenie było doszczętnie zniszczone.

- Wygląda tak, jakby Thomas i Jeanny próbowali zrobić remont... - zażartowała zażenowaniem. - Posprzątaj tutaj. I przebierz się. To... - Machnęła parę razy rękami, wskazując na plamy na jego koszuli. - Wygląda nieprzyzwoicie i za bardzo odkrywa twoją prawdziwa naturę.

- Yes, my lady - odpowiedział, klękając przed hrabianką. - Chciałbym przeprosić za swoja brutalność.

- W tym wypadku nie musisz, wiesz o tym. Przestań ze mnie kpić - odparła zdenerwowana, wzbudzając w nim śmiech.

Elizabeth opuściła pokój i poszła się przebrać, gdy usłyszała krzyk młodego służącego.

- Panieeeeeenkooooo! - krzyczał zdyszany brunet, szukając szlachcianki po całej posiadłości.

Gdy w końcu ją znalazł, zatrzymał się i powiedział, ciężko dysząc:

- Przyjechał pan Julian i panicz Timmy! - Otarł czoło. - Czekają na panienkę na dole.

Hrabianka popatrzyła na niego zaskoczona.

- No pięknie... Powiedz Sebastianowi, żeby się nimi zajął, za chwile przyjdę - rozkazała.

Kuroshitsuji: Czarna Róża DemonaWhere stories live. Discover now