Tom I, Rozdział XVII

1.6K 136 12
                                    

Znów nie miałam czasu zbetować rozdziału. Chciałam go wrzucić, bo ciągle o to prosicie, wiec nie mogę być na to głucha. Naprawdę ciężko poprawiać coś tak nieporadnego, uwierzcie. Mnóstwo czasu zajmuje zrozumienie, co miał na myśli mój fangirlujący mózg, zanim jeszcze opadły emocje, a opowiadanie stało się większym projektem, a nie tylko uzewnętrznianiem jakichś tam fantazji o życiu w wyimaginowanym świecie u boku demona. Dlatego właśnie rozdziały pojawiają się tak rzadko. Zwyczajnie krew mnie zalewa, kiedy widzę te błędy i zniechęcam się na samą myśl. No ale ostrzegłam, jak zwykle zresztą, więc zostawiam to w Waszych rękach i obiecuję, że KIEDYŚ (czas przyszły nieokreślony xD) zbetuję to porządnie. A jeśli nie, to będzie znaczyło, że przerobiłam, wydałam i zupełnie nową odsłonę będziecie mogli dostać w księgarniach, czego sobie życzę^^.

~*~


Gdy Elizabeth obudziła się tego ranka, nie mogła przewidzieć, co nastąpi, chociaż powinna się tego spodziewać. Prędzej czy później musiało do tego dojść. Do nieuniknionych konsekwencji minionych zdarzeń. Każdy dzień zwłoki był jedynie złudnym błogosławieństwem. Nikt nie powinien tracić dzieciństwa w ten sposób. Nie w tym wieku.

Niewyobrażalny żal rozchodził się po udręczonej duszy dziewczyny, gdy złotowłosa odziana w czerń kobieta wypowiedziała słowa, których nie można już było cofnąć.

- Przyjechaliśmy po chłopca.

I tak beztroskie życie Timmy'ego zakończyło się tak trywialnym zdaniem.

- Co się stało?

- Hrabia Julian i jego żona zostali brutalnie zamordowani kilka dni temu - rozbrzmiał skrzekliwy, obojętny głos kobiety.

Chłopiec przybiegł akurat, gdy to mówiła. W najgorszym momencie. Nie tak powinien się o tym dowiedzieć. Nie ten wyzuty z emocji ton miał towarzyszyć mu do końca życia, przypominając ten tragiczny dzień bolesnym echem. Jego oczy zalały się łzami, wtulił się w osłupiają dziewczynę. Pochyliła się i wzięła go na ręce, mocno tuląc do piersi. Bolało. Nie spodziewała się, że to będzie aż takie trudne.

- Co stanie się z chłopcem? - zapytała po chwili łamiącym się głosem, z trudem powstrzymując łzy.

Sebastian stał obok niej, z beznamiętnym wyrazem twarzy. Patrzył na nią ukradkiem, obserwując jej reakcję.

- Rodzina przejmie obowiązek opieki nad nim - odparła niewzruszona kobieta. Jak możesz być tak nieczuła. Co z ciebie za potwór?

- Rodzina, czyli ty? - warknęła bezczelnie.

- Wypraszam sobie! - odpowiedziała oburzona, podniesionym głosem, którego nieprzyjemny skrzek wzbudził z dziewczynie drgawki. A więc jednak posiadasz emocje, narcystyczna dziwko.

- Ktoś taki jak ty, nie powinien mieć prawa nawet zbliżyć się do tego dziecka! - krzyknęła hrabianka, przyciskając do siebie płaczące dziecko. - Wynoś się stąd!

- Panienko. - Lokaj podszedł do niej i nachylił się, delikatnie dotykając ramion roztrzęsionej nastolatki. - Proszę się uspokoić.

Elizabeth podniosła głowę i spojrzała na niego pełnym smutku wzrokiem.

- Seba... - szepnęła, dławiąc się powietrzem.

- Najmocniej przepraszam za zachowanie mojej pani. Ta tragiczna informacja bardzo nią wstrząsnęła. Proszę mi pozwolić przygotować bagaż panicza Thimoty'iego - zwrócił się do kobiety i ukłonił.

Kuroshitsuji: Czarna Róża DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz