rozdział 58

224 22 2
                                    

Pov. Jack.

To już dziś. Dziś będę musiał ubrać sie w garnitur i koszulę. Już dziś zaczyna sie powtórka z rozrywki. Już jutro będę siedział w ławce i znając mnie zasypiał na historii.

-Jack...!-usłyszałem więc wybudziłem sie z transu.

-Yhym?-mruknąłem patrząc na chłopaka przedemną.

-Jedziesz z tyłu czy z przodu?-zapytał.

-Ale co...jak gdzie?-zapytałem nie wiedząc o co mu nadal chodzi.

-Boże...-westchnął.-...samochód. Jedziesz na przodzie czy na tyle?-zapytał ponownie.

-Mogę z przodu.-powiedziałem zakładając adidasy.

-Daniel! Jack! Corbyn! Siedzicie z tyłu lamusy!-krzyknął Jonah do chłopców którzy byli w swoich pokojach.

-Ale jak to?!-wykrzyczeli jednocześnie.

-Jack siedzi z przodu. Pierwszy zaklepał więc tak jakby nie macie szans. A teraz ruszać tyłki i do samochodu.-powiedział stojący koło mnie brunet puszczając chłopakom oczko przy okazji łapiąc za klucze i wychodząc z domu.

-Aha.-powiedziałem wychodząc.

Wsiadłem do auta i patrzyłem na domy migające za szybą. Gdy dojechaliśmy do szkoły westchnąłem głośno i wysiadłem.

-Ej nie moze być aż tak źle Jack. Przecież masz dobre oceny.-powiedział Dan idąc na równi ze mną.

-Nie chce tu wracać po prostu. Boje sie tegorocznej matury. Niby jeszcze dużo czasu ale jednak. I tu oceny nie mają żadnej wartości dla mnie.-powiedziałem wchodząc na ogromną sale gimnastyczną wypatrując reszty moich przyjaciół.

Gdy wkońcu ich znalazłem poszedłem w ich kierunku. Ustawiłem sie obok Brooklyna dając mu buziaka na przywitanie. Blondyn chyba zobaczył ze podczas rozpoczęcia bardzo sie denerwowałem więc złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Uśmiechnąłem sie pod nosem i spojrzałem ukradkiem na mojego chłopaka. Ten patrzył przed siebie z tym swoim hollywood'dzkim uśmiechem.

-I co? Było tak strasznie?-zapytał Brook gdy juz wyszliśmy z sali i szliśmy w stronę klasy gdzie czekała na nas juz wychowawczyni.

-Szczerze to nie wiem czym sie tak denerwowałem.

-Przez ten rok przejdziemy razem. Pamiętaj to skarbie.-powiedział po czym pocałował mnie na środku korytarza.

-Ja wale.-usłyszeliśmy za nami więc oboje zaśmialiśmy sie.

-Oj nie przeżywaj J. Napewno kogoś sobie znajdziesz w tej szkole.-powiedział Wyatt do przyjaciela doganiając go.

-Wiesz ile w tej szkole jest przystojnych chłopców.-powiedziałem opierając sie o ramie starszego.

-No widzę właśnie.-powiedział obracając i gapiąc sie na Brandon'a Sandler'a z 3c. Popatrzyliśmy z Brooklynem na siebie i zaczęliśmy sie śmiać.

-Fajny co?-zapytałem rozkojarzonego Jonah'a.

-KTO! TO! BYŁ?!-zapytał piszcząc jak mała dziewczynka.

-Sandler z 3c. Możemy cię z nim poznać.-powiedziałem uśmiechając sie chytro.

-Z wielką chęcią.-powiedział a ja szeroko sie uśmiechnąłem.

No to będzie zabawa.

Ostatni😢💔👈

Jak tam pierwsze dni szkoły? Jak wasze plany lekcji? Co tam ogólnie u was. Szczerze powiem ze u mnie plan taki sobie ale nie ma tragedii.

Odrazu uprzedzam was z OGROMNYM bólem serca o nadchodzącym końcu😢💔

Nieobliczalny|Randy/Jacklyn/Dorbyn/Jachary|Where stories live. Discover now