rozdział 39

320 26 10
                                    

Pov. Ryan.

Chłopcy przez cały seans siedzieli jak na szpilkach. Jack nerwowo ściskał moją dłoń przez co cała zdrętwiała a Zach patrzył na Brooka z mordem w oczach. Blondynek próbował to ignorować ale widać było ze ledwo sie powstrzymywał aby przez irytację chłopaka nie wybuchnąć śmiechem. Wiem ze potem Zach będzie mega wściekły na mnie jak i Wyatt'a ale przecież my tylko chcemy im pomóc.

Mamy dobre chęci.

Skończyliśmy po 5 filmie. Plus do tego skończyliśmy 3 sezon Teen Wolf. No co jak co ale to wciągający serial nie ma co.

Żal mi było Allison. Mimo ze nie za bardzo ją lubiłem to wiem ze pewnie będzie jej brakowało w dalszych sezonach. Do tego bliźniak. Uwielbiałem bliźniaków ale wyszło jak wyszło. I Isaac. Cudo. Ideał. Nie mówię ze Andy to zły chłopak ale no co ja poradzę.

Ale wracając do tematu Jachary'ego. Tak...juz zdążyłem wymyśleć im ship.

Gdy skończyliśmy Zachary z prędkością światła wyleciał z pokoju łapiąc Brooklyna mocno za rękę.

Blondynek spojrzał na mnie błagalnie po czym wyszedł.

Jack siedział i patrzył sie w jeden punkt. Nie wiedziałem jak zagadać. Na szczęście Sonny mnie uratował.

-Jak sie podobało?-zapytał kręcony.

-Mi bardzo. No jedynie ostatnie dwa odcinki były smutne.-odpowiedziałam.

-A tobie Jack? Jak sie podobało?-zapytał.

-C...co? Przepraszam. Nie słyszałem.-odpowiedział zmieszany.

-Jak ci sie dziś podobało?-powiedziałem.

-Spoko. Ale żal mi Allison i Aidena. Oni byli spoko.-odpowiedział.

-Super. Witaj w klubie.-zaśmiał sie Robertson.-Dobra ja spadam. Dziękuję ze spędziliśmy razem czas. To dla mnie dużo znaczy.-powiedział a mi sie miło zrobiło.

-Drobiazg Sonny!-odpowiedzieliśmy razem z Jackiem.

-Idziemy do mnie?-zapytałem.

-Wiesz co...ja chyba będę sie juz zbierał. Jest późno. Ale dzięki...-powiedział.

-A...okey nie namawiam.-i wtedy coś mnie tknęło aby spojrzeć ma godzinę.

02:36.

O nie...nie puszcze go do domu.

-O nieeee...zapomnij. Nigdzie nie wracasz. Jest za dwadzieścia trzecia. Nie wypuszcze cie! I nie próbuj być przeciwko mnie.-powiedziałem gdy chłopak chciał juz sie odezwać.

-Dobra ale chłopcy będą sie martwić...-mruknął.

-To napisz im ze nie wracasz. Ale i tak juz pewnie śpią.

-Ale i tak napiszę.-powiedział po czym ruszyliśmy na górę.

Gdy byliśmy juz centralnie obok mojego pokoju z drzwi obok wyszedł zdenerwowany Zach. Szturchnął Jacka ramieniem i spojrzał na niego wściekle.

I wtedy sie zaczęło...

-Moze tak ,,przepraszam" księżniczko?!-zapytał zirytowany Jack.

-A moze nie?-odpyskował mu Zach.

Nie wiedząc co robić razem z Gibsonem po prostu staliśmy i patrzyliśmy sie na te dwójkę.

-Tak ciężko? Matka kultury nie nauczyła?!-zapytał blondyn.

-Tak. Nauczyła ale nie dla takich jak ty.-boze. Z nimi jak z dziećmi.

-O co ci chodzi Zach? Dlaczego taki jesteś?!-zapytał bezradnie.

-O co mi chodzi? Po co tu przyjeżdżałeś?! Wszystko było dobrze dopuki ty sie nie zjawiłeś!

-Szukałem cie do cholery! Chciałem wszystko naprawić! Chciałem dobrze! Nie wiem dlaczego ty nie chcesz dla nas dobrze!-wyrzucił Jack.

-Naprawić? Tu juz sie nie da NIC-podkreślił ostro-naprawić. A...i nie ma żadnych nas. Jestem JA. I TY. NIESTETY-powiedział.

Chłopcy swoimi krzykami obudzili wszystkich. Teraz całą szóstką staliśmy patrząc na te dwójkę.

-Wszystko sie da jak sie chce...tylko ze ty juz nie chcesz.-mruknął Avery.

-Boze...daj mi spokój!-wykrzyczał Herron.

-Nie wiesz co ja czułem kiedy zniknąłeś! Całą czwórką jeździliśmy po miastach i wsiach aby znaleźć ciebie. Chłopcy pocieszali mnie codziennie. Po jakimś czasie straciłem nadzieję ze jeszcze cie spotkam. Ze uda sie nam jeszcze raz. Ze damy rade...i znalazłem cie! Znalazłem cie po takim czasie! Kurwa nie wiesz co ja czuje! Nie wiem co ty czujesz ale wiem ze ja nadal czuje to co czułem kiedyś.-prawie ze wypłakał loczek.

-Dziwne...skąd wiedziałeś ze będę akurat tutaj? Skąd. To. Wiedziałeś?!

-Nie wiem okay?! Nie wiem. Chłopcy zaproponowali mi to miasto jako te ostatnie. Gdybym cie tu nie znalazł to bym sie poddał. Juz by mnie tu nie było. Nie było by mnie w ogóle! Nie żył bym Zach. Nie. Żył. Dochodzi to do ciebie? Chciałem sie zabić rozumiesz to?! Byłem tak durny. Byłem tak głupi ze chciałem zabić sie dlatego ze mnie zostawiłeś!-wyłkał Jack.

Było mi go tak bardzo żal. To dobry chłopak. Skrótami zaczynam ogarniać dlaczego Zach juz nie jest z Jackiem ale to nadal troche mi sie nie zgadza. Niby juz troche więcej wiem ale jednak to nie całość. Cząstka to nie całość.

-Mogłeś tego nie psuć.-mruknął Zach po czym wyszedł. Usłyszeliśmy tylko trzask drzwi na dole.

Jack opadł na kolana i schował twarz w dłonie. Podszedłem do chłopaka i objąłem to. To samo zrobił Andy. I cała reszta. Brook poszedł poszukać Zachary'ego ale nie sądze aby mu sie udało.

Tego dnia nie wszystko sie udało. Miało być cudnie fajnie a wyszło jak zwykle.

Ale ja sie nie poddam. Nawet jeśli Brooklyn nie będzie chciał mi pomóc. Sam dam sobie radę!

Chyba nie umiem pisać dram.

Xx

Nieobliczalny|Randy/Jacklyn/Dorbyn/Jachary|Where stories live. Discover now