rozdział 26

455 33 6
                                    

Pov. Sonny

Po tym jak Mikey zabrał mnie do pokoju położyliśmy sie na chwile. Mikey ma tak mocny sen ze można by było go z łóżkiem wynieść a ten nadal by sie nie ruszył. Zazdro. Ja niestety jestem przeciwieństwem. Wystarczy mały szmer, pisk albo stukot a u mnie spanie sie kończy. Tak więc jak już widzicie aktualnie nie śpie.

Dlaczego? Przez Jacka i Brooka. Każdy głupi mógłby sie domyślić co oni tam wyprawiają. Jakby nie mogli zrobić tego jutro. Muszą koniecznie dzisiaj. O 4 nad ranem.

Postanowiłem wyjść z pokoju bo wiedziałem ze juz nie zasne. Nie ma takiej opcji. Zszedłem do kuchni i pozapalałem wszystkie światła.

Przez chwile nawet pomyślałem o śniadaniu dla wszystkich ale moje plany legły w gruzach gdy ogarnąlem ze jest po czwartej i nikt napewno nie wstanie przed 12. Ze względu na to jaką nam pobudke zrobił nasz mały blondynek oczywiście. Także...postanowiłem po prostu zrobić sobie kakao.

Wyszedłem z moim zimnym napojem-bo nie wiem jak wy ale ja wole zimne niz ciepłe. Taki wybryk natury-na taras. Usiadłem i patrzyłem przed siebie. Myślałem o Ryan'ie. Andy'm. Brooklyn'ie. Jack'u. I Mikey'im.

Mikey. Właśnie. Podoba mi sie ze Mikey jest taki dojrzały i ogarnięty. Ale chyba w sprawach sercowych taki nie jest. Podoba mi sie i on to wie ale nie wiem co on czuje do mnie. Zwraca sie do mnie czule. Przytula mnie. Daje buzi. Ale nic mi nie wiadomo o jego uczuciach względem mnie.

Moze jak odsune sie od niego to czegoś sie dowiem. Moze cos to w nim ruszy. Tęsknotę? Nie wiem.

Myśląc tak zeszły mi dwie godziny. Nadal było wcześnie a moje oczy nadal nie domagały sie snu.

Tak naprawde jakbym ja był z Mikey'em-co sie pewnie nie stanie-Brook z Jackiem-no...oni akurat są razem.-no i Randy-no...ci tez są szczęśliwi w związku-to tworzylibyśmy trójkąt par gejowskich.

Śmiesznie to brzmi. Nie wiem co mi przyszło do głowy z tym pomysłem ale zacząłem sie lekko i prawie bez głośnie śmiać.

I takim sposobem robiąc sobie jeszcze x następnych szklanek mojego ulubionego napoju przesiedzialem sam na tarasie do 11:26. Ahh ta perfekcja...

Gdy zajrzałem do pomieszczenia zwanego, salonem, jadalnią i korytarzem nadal nikogo nie bylo. Ale czułem cudowny zapach jedzenia. Takze takim spodobem podreptałem do kuchni. Jak sie okazało była tam mama Andy'ego.

Stała do mnie tyłem więc nie była w stanie zauważyć ze ktoś jest w tym samym pomieszczeniu co kobieta.

-Dzień dobry-powiedziałem

Kobieta chyba lekko sie wystraszyła bo łopatka wypadla jej z rąk.

-O jeju Ryan...ale mnie wystraszyłeś-zaśmiała sie odwracając sie do mnie przodem.

-Przepraszam-powiedziałem również sie uśmiechając.

-Chcesz coś?-zapytała-cos do jedzenia? Picia?

-Nie narazie dziękuję-powiedziałem

Nie byłem głodny mimo ze siedziałem od 4 nad ranem na dworze. Moge powiedzieć ze przejadłem sie kakaem.

-Moze zrobię ci kakao?-zapytała

-Nie dziękuję. Juz za duzo go dziś wypiłem-zaśmialem sie ze swoich słów.

-No dobrze. Nie będę naciskać jak nie masz ochoty.-powiedziała-Sonny jak to sie stało ze mieszkasz tu z chłopcami?-zapytała.

-Sam nie wiem. Najpierw poznałem w klubie Brooka a potem resztę. Andy powiedział ze moge sie wprowadzić ze względu na to ze przychodziłem tu codziennie rano a wychodziłem późną nocą.-oznajmiłem

-No tak...cały Andy. O wszystkich sie zawsze troszczy.

-To prawda...-powiedziałem.

Porozmawiałem jeszcze z panią-już Duff-o jej ślubie i podróży poślubnej. Nie powiem. Ciekawie mieli.

Jakies 2 godziny później przyszli chłopcy i pan Richard.

Mama Andyego zrobiła śniadanie więc wszystko po wczorajszej nocy szybko znikło.

Czułem na sobie wzrok Cobbana lecz idealnie udawało mi sie to ignorować. Pare razy próbował sie odezwać czy dotknąć mnie ale ja za każdym razem zaczynałem rozmowę z którymś z chłopaków. Nawet o byle co. Gdy próbował mnie dotknąć szybko sie odsuwałem lub chowałem za którymś z chłopców.

Próbowałem jak najlepiej unikać każdego z jakich kolwiek możliwych kontaktów z chłopakiem. Wiem ze moze go ranię ale no...co ja poradze. Chce go tylko przycisnąć do powiedzenia mi prawdy. Do wyznania uczuć.

Miejmy nadzieję ze chłopak szybko sie ogarnie...

Witam ponownie. Dzięki waszemu wsparciu czuje sie juz lepiej❤ Buziaki xx

Nieobliczalny|Randy/Jacklyn/Dorbyn/Jachary|Where stories live. Discover now