rozdział 12

580 38 12
                                    

Pov. Brooklyn.

Stwierdziłem ze walić to. Nie powiem Jack'owi.

Nie wazne zresztą. Siedzę właśnie w klubie z chłopakami ale nic ciekawego sie nie dzieje.

Nie wiem po co tu przyszliśmy skoro zaden z nas nie ma zamiaru wstawać z miejsca.

Gdyby był tu Ryan żaden z nas by nie siedział.

Mam dość. Wstalem bez słowa kierując sie do łazienki. Nie mam zamiaru siedzieć z nikim nie rozmawiając.

Nagle wpadłem na jakiegoś chłopaka. Czarne włosy. Dość wysoki i piękne piwne oczy.
[Od aut. Nie wiem jakie Sonny ma oczy. Chyba cos w ten deseń xd]

Cudowny.

-Oh przepraszam.-powiedział zmieszany.

-Nic sie nie stało. To tylko wódka.-ogarnąlem sie ze jestem mokry od alkoholu.

-Napewno?

-Tak-zasmialem sie

-Jestem Ryan. Ale znajomi mówią mi Sonny-powiedział wyciągając w moją strone rękę.

-Brooklyn. Brook moze być.-powiedziałem sciskajac jego dłoń.

Ma duże łapy...

-Dasz mi swój numer?-zapytal z nadzieją w głosie.

-Pewnie-powiedzialem i podalem chlopakowi moj numer.

-Dziekuje Brookie-uroczo-do usłyszenia-powiedział po czym mnie przytulil.

Aw.

-Papa!

Udalem sie do łazienki uśmiechnięty od ucha do ucha. Wkoncu ktoś normalny.

Moze pomoze zapomnieć mi o Jacku?

Stwierdziłem ze nie chce juz do łazienki więc wróciłem do chłopaków.

Zobaczyłem ze nie ma Jacka.

-Mikey gdzie Jack?-zapytałem chłopaka. Dopiero teraz zauważyłem ze jest juz wstawiony.

-Ohh. Brookieeeee! On jest gdzies tak-powiedział i pokazał w strone baru

Wtedy moje serduszko złamało sie jeszcze bardziej niz kilka godzin wcześniej. Miałem ochote płakać.

Jack siedział przy barze na kolanach jakiegoś typa. Co chwile skradali sobie buziaki. Az wkoncu pocalowali sie tak naprawde. Myslalem ze wybuchne płaczem.

Nagle wstali obaj i zaczeli kierować sie w naszą strone. Chłopak idący obok Jacka miał blond wlosy i byl strasznie chudy. To nie była normalna sylwetka. Wyglądał jak patyk.

Okropne

-Mikey. Brook poznajcie HRVY'a.  HRVY to moi przyjaciele. Brook-pokazał na mnie

-Brooklyn jak cos-przerwalem mu i uśmiechnąłem sie wrednie

-No a to jest Mikey.-pokazl na juz naprawde dobrze wystawionego chłopaka.

-Miło mi-powiedział blondyn.

Chcial podać mi rękę ale ja swojej nie wstawiłem. Jack popatrzyl na mnie z niezrozumieniem i odpalił ten swój pokrzepiający wzrok.

-Nara-powiedziałem po czym walnąłem Jacka z bara. Wyszedlem z klubu ze lzami w oczach.

Dlaczego on to robi? Naprawde nie widzi moich starań? Nie widać tego ze mi sie podoba?

Ughhh...nienawidze go.

Nieobliczalny|Randy/Jacklyn/Dorbyn/Jachary|Where stories live. Discover now