rozdział 31

382 31 1
                                    

Pov. Andy

Po tym jak Ryan wyszedł do Sama umówiłem sie z chlopakami ze idziemy do kina.

Z racji tego ze jesteśmy dużymi dziećmi poszliśmy na Alladyna.

Will Smith grający dżina jest świetny!

Ja siedziałem sam rozłożony na całej kanapie, Brook z Jackiem a Mikey z Sonnym wtuleni w siebie.

Uroczo. Brakowało tylko Ryana ale przecież nie zabronie mu spotykać sie ze znajomymi. Oby tylko wrócił do domu bo inaczej moja noc nie będzie spokojna.

Po skończonym filmie poszliśmy na pizze. Kelnerka podając nam dwie pizze po cichu i dyskretnie małą karteczkę. Zdziwiłem sie. Co ona chce niby?

Przejrzałem kartke i moja twarz przybrała grymas. Jednak nie dałem tego po sobie pokazać.

       926682658

             Zadzwoń Katie.

Uśmiechnąłem sie i puściłem jej oczko.

Pokazałem po sobie ze jestem zainteresowany ale w środku mój żołądek wykręcał sie.

Rzeczywiście. Dziewczyna była bardzo ładna.

Miała blond włosy i ciemne piwne oczy. Jak dla mnie to cudne połączenie. Ale to jednak nie to samo co połączenie ciemnej karnacji, ciemnych miękkich włosów i pięknych czekoladowych oczu.

Ciekawe co robi teraz Rye. Może piję? Może juz leży zezgonowany?

Wróciliśmy do domu koło 2 ponieważ troche nam zeszło świętowanie.

Mikey sie troche schlał tak jak Jack przez co Sonny ciągnął loczka a Brookie swojego kawalera.

Will i Pani Duff wyjechali wczoraj wieczorem więc nie musieli oglądać tego co sie teraz działo.

Jack zarzygał schody a Mikey zemdał w przed pokoju.

Niby nie pili duzo a jednak widać juz kto tu ma słabą głowę.

Wszedłem do pokoju i położyłem sie. Nie mogłem spać. Miałem przeczucie ze mój chłopak chyba nie wróci na noc.

Tak tez sie stało. Ryan na noc nie wrócił. Leżałem całą noc przekładając z boku na bok.

Najpewniej spał u Sama. Zdążyłem go poznać takze wiem ze będzie bezpieczny.

Sam wraz z kilkoma innymi chlopakami podchodzili i gadali z nami. Pytali co u nas i Ryana.

Obgadałem tez oceny Rye'a z trenerem. Gdybym przyszedl we wtorek zamiast w poniedziałek mój chłopak straciłby posadę Kapitana. A tak moze cieszyć sie nią jeszcze długo.

Nazmyślałem troche przez co uwierzył mi ze względu na to ze kiedyś juz z nim gadałem. Widział moją konfrontacje z Beaumontem także wiedział jaki on jest.

Wstałem z łóżka koło 12 poniewaz zaczęła boleć mnie głowa. Wszyscy jeszcze spali dzięki czemu miałem spokój.

Byłem takim dobrym przyjacielem ze każdemu z chłopaków zaniosłem do pokoju w którym spali tabletki i wodę.

Dobroczyńca ze mnie normalnie.

Siedząc na tarasie usłyszałem dzwięk otwieranych drzwi.

Jak sie okazało byl to Beaumont.

-Hej...-mruknął siadając koło mnie.

-No witam-powiedziałem

-Jesteś zły ze nie wróciłem na noc?-zapytał cicho

-Nie. Nie jestem. Świętowałeś. Rozumiem to. Nie moge cie trzymać przecież w domu skarbie.-powiedziałem całując chłopaka.

Poszliśmy do pokoju i przez resztę dnia leżeliśmy.

Pod wieczór chłopak dostał jakiegoś napadu czułości.

Miział sie i całował moją szczękę.

-Attention?-zapytałem

-Yas babe-mruknął próbując zdjąć moją bluze.

Zaczął całować mnie lekko podgryzając moje wargi.

Chłopak zdjął moją bluze i całował szyję. Schodził coraz nizej zostawiając pokaźny rząd malinek.

Niektóre były wręcz sine.

Zsunął moje spodnie. Nie pozostałem mu dłużny i te jego po chwili również leżały na ziemi.

-Chcesz tego?-zapytał co raz całując moje opuchnięte juz usta

-Z tobą tak.-powiedziałem po czym mocniej naparłem na niego swoimi ustami.

Chłopak zsunął moje bokserki i po chwili rozciągnął mnie.

Zdjął swoje galoty i podszedl do mnie.

No co jak co ale Beaumont miał sie czym pochwalić.

Już wiem na co poza jego kaloryferem leciały te pustaki.

Wszedl we mnie. Lekko sie spiąłem.

-Jak co to krzycz i piszcz jak będzie cos nie tak.-powiedział.

-Krzyczeć to ja moge za chwile twoje imie w inny sposób...-powiedziałem.

Chłopak uśmiechnął sie i bardzo powoli zaczął ruszać biodrami.

-Jest ok kochanie?-zapytal z troską.

-T...tak-powiedziałem.

Chłopak zaczął robic coraz szybsze i dokładniejsze ruchy przez co jęczałem i wiłem sie pod nim.

-Rye...Ryan!-krzyknąłem kiedy przyspieszył jeszcze bardziej.

Czułem ze jestem blisko.

-Skarbie juz niedługo...-wysapał mi do ucha.

Po około 3 minutach oboje doszlismy przez co cali brudni ruszyliśmy pod prysznic.

Tam Ryan poprosił o powtórkę więc chyba wiecie co sie tam działo...

2/3❤❤

Nieobliczalny|Randy/Jacklyn/Dorbyn/Jachary|Where stories live. Discover now