Pov. Ryan.
Dziś postanowiłem spotkać sie z Jackiem i popytać go troche. Umówiliśmy sie na 12:30 w naszej jak dotychczas wspólnej ulubionej kawiarnii. Zawsze gdy sie spotykamy z chłopakami z drużyny chodzimy właśnie tam.
-Hej...-przywitałem sie z niższym.
-Witaj Ryan...-mruknął chyba lekko smutny.
-Co tam?-zapytałem.
-A jakoś leci...-tak...raczej był smutny albo lekko przygnębiony.
-Cos sie stało?-zadałem loczkowi pytanie wiedząc ze najprawdopodobniej powie ze wszystko ok.
-Ostatnio za duzo myślę...-oh. Moze jednak powie prawdę.-pamiętasz tego chłopaka którego mi przedstawiłeś?-zapytał a w jego oczach zobaczyłem błysk nadzieji.
-Eeee...tak. Pamiętam. Taki niski? Brunet? Przystojny?-pytałem chcąc zobaczyć jego reakcje na moje słowa.
-Um...tak. Znacie sie?-zapytał lekko zmieszany. Uhuhu chyba jest zazdrosny...
-Powiedzmy. To przyjaciel Brooklyna. Poznaliśmy sie juz dawno ale nie gadamy zbytnio. A dlaczego pytasz?
-Jakoś tak...-zaczął.
-A wy...? Znacie sie?-powiedziałem chcąc usłyszeć oczekiwaną odpowiedz.
-Tak...to znaczy nie. Musiałem go z kimś pomylić.-powiedział szybko sie poprawiając.
-Aha...to co zawsze?-zapytałem mając na mysli naszą ukochaną herbatę malinową i ciastko.
-Koniecznie.-ożywił sie troche.
Było mi przykro ze Jack nie powiedział mi prawdy o nim i Zachu. Było mi tez żal Zacha bo on wspominał o Jacku i nigdy o nim nie zapomniał a ten? Urywa temat i próbuje na siłę zapomnieć. To smutne. Ale moze jeszcze uda sie mi jak i Brookie'mu ich zeswatać.
-Idziemy do mnie?-zapytałem.
Chłopak cały spiął sie ale na szczęście sie zgodził.
-Idz odrazu do mnie a ja zrobie nam herbatki.-,,rozkazalem" chłopakowi.
Niższy podreptał do mnie a ja ruszyłem do kuchni. Tam zobaczyłem osobę która teraz była najmniej potrzebna.
-Kurwa...-szepnąłem sam do siebie.-Hej Zach.
Ten odwrócił sie i posłał mi szczery uśmiech.
-Cześć Rye. Co tam?-zapytał.
-A dobrze. Jest ktoś?-zapytałem mając na myśli moich przyjaciół. I mojego chłopaka oczywiście.
-Tak. Sonny i Brooklyn. Będziemy oglądać film. Chcesz z nami?-zapytał szczerząc sie.
-Eee...zobacze Zach'ie.-powiedziałem po czym zabrałem dwie herbaty i ruszyłem do siebie.
-Nareszcie. Co ty tyle tam robiłeś...-powiedział Jack zabierając mi swój kubek.
-Zagadałem sie z Za...Sonnym. Tak...z Sonnym. Wiesz jaka z niego gaduła.-zaśmiałem sie nerwowo ale na szczęście chłopak chyba tego nie wyczuł.
Postanowiłem zrobic cos durnego ale moze sie uda.
Napisałem do Brooka aby na chwile przyszedł do łazienki na korytarzu.
-Co chciałeś? I dlaczego w toalecie?!-zapytał z pretensją
-Słuchaj...u ciebie jest Zach a u mnie Jack...-mówiłem lecz blondyn mi przerwał.
-Jack?! Dlaczego on tu jest? Czemu go przyprowadziłeś?!-zapytał szeptem.
-Skąd mogłem wiedzieć ze Zachary tu będzie?-zapytałem cicho.-Nie jestem kurwa jasnowidzem Brook.-mruknąłem a chłopak tylko fuknął.
-I co teraz?-zapytał.
-Wiem ze ty, Sonny i Zach będziecie oglądać filmy. Zach mnie zaprosił. I pomyślałem ze ja przyjde z Jackiem i spróbujemy ich pogodzić. Albo chociaż przytrzymać przy sobie. Przez chwile.
-To najdurniejszy pomysł jaki wpadł ci do głowy Rye! Oni sie pozabijają. Ja nie chce mieć ich na sumieniu. A jak nie pozabijają to ten dom zamieni sie wkoncu w dom żalu i lamentu. Zach wpadnie w histerie jak poprzednim razem. Nie wiem jaki jest Jack ale nie obchodzi mnie on. To głupie Ryan.-powiedział a ja straciłem nadzieję.
-Co szkodzi nam spróbować?-zapytałem.
-Ostatnim razem ledwo uspokoiłem Zachary'ego wiesz co będzie teraz? Będzie na ciebie wściekły!-cholera. I co teraz?
-A chuj ci w dupe. Nie to nie.-powiedziałem bez sił. Chłopak tylko westchnął i zgodził sie.
Wystarczyło tylko chwile poczekać.
Brook poszedł wyszukać z Zach'iem film. Napisał mi wiadomość ze wszystko juz gotowe i ze juz wygodnie siedzą.
-Jack...?-zwróciłem uwage chłopaka.
-Tak?-zapytał.
-Idziemy obejrzec film z Brookiem i Sonnym?-zapytałem z nadzieją ze sie zgodzi.
-Okey. Chodźmy.
Pora wdrążyć mój plan.
-Jesteśmy!-krzyknąłem wychodząc do salonu.
-Nareszcie Ryan ile mozna na ciebie...-zaczął Zachary lecz gdy zauważył kto kolomnie stoi urwał.-Brooklyn?!-zdenerwował sie.
-Tak Zach'ie?-zapytał uroczo blondynek.
-Mozemy na chwile?!-powiedział wyraźnie zdenerwowany brunet.
-Nie! Nigdzie nikt sie juz nie rusza! Przygotowujemy sie do tego wieczoru juz trzeci tydzień. Jeżeli wyjdziecie powyrywam wam nogi z dupy!-niemal wykrzyczal Sonny.-Zach nigdzie nie idziesz. Ryan. Jack siadajcie.-powiedział juz opanowany.
Jack przez ten cały czas kurczowo ściskał moja dłoń.
-Jackie chodź.-powiedziałem po czym pociągnąłem chłopaka.
Ja siedziałem obok Zacha a Jack koło mnie. Nie chciałem aby któryś czuł sie niekomfortowo.
-Zaczynamy!-krzyknął Sonny po czym włączył film.
No i wtedy chłopcy nie mieli wyboru. Sonny gdy sie złościł nie był zbyt przyjemny.
Witam ponownie. Mam nadzieję ze chyba wiadomo ze w całym tym rozdziale gdy pisałam o Jacku miałam na myśli Jacka'Avery'ego.
Nie Jacka Duffa.
Xx
YOU ARE READING
Nieobliczalny|Randy/Jacklyn/Dorbyn/Jachary|
FanfictionAndy~19 letni-miły, cichy i spokojny chłopiec. Nie lubiący głośnych imprez, wolący cisze, spokój i swoją wieloletnią gitarę. Ryan~19 latek lubiący głośne imprezy i gorące romanse na jedną noc. Konfliktowy i wybuchowy. Nie potrafiący odnaleźć sie wśr...