Droga

146 6 20
                                    

Arwena i Tauriel jechały przodem razem z dzieckiem a Elrond z Legolasem jechali z tyłu.
- Boisz się.
- Jak mam się nie bać, to mój syn. - Odpowiedział zdenerwowany książe.
- Jestś bardzo podobny do ojca. - Te słowa zaskoczyły elfa.
- Jak to?
- Gdy się urodziłeś, stałeś się oczkiem w jego głowie. Matka się tobą zajmowała bo on był już królem i miał całe królestwo na głowie. Ale uwierz mi kochał cie.
- Naprawdę byłem dla niego aż tak ważny?
- Jestem jego przyjacielem, często rozmawialiśmy. Zawsze mówił o tobie, był z ciebie dumny.
- Był ze mnie dumny? - Zapytał lekko zdziwiony. nigdy nie słyszał od ojca, że jest z niego dumny. Przynajmniej nie gdy był mały.
- Prawie każda nasza rozmowa zaczynała lub kończyła się tobą. Bardzo chciał cie uczyć posługiwania się bronią ale najbardziej chyba pragnął spędzać z tobą więcej czasu. - Elf spuścił głowe jego oczy zaszły łzami ale żadnej nie dał się wydostać.
- Kiedyś myślałem, że mnie nie kochał i dlatego nie spędzał ze mną czasu.
- Kochał, zawsze kochał uwierz mi. Gdy już miał wolny dzień cały spędzał z tobą, był nawet w stanie nie jeść by tylko bawić się z tobą. A jego korona była twoją ulubioną zabawką nie licząc pluszowego łosia.
- Dawał mi swoją koronę?
- Dawał ci wszystko.

Legolas i Tauriel Niespełniona miłość Where stories live. Discover now