Rozdział zawiera scenę 18+
Powodów do świętowania było przynajmniej kilka. Dean wyliczył następujące:
Koniec trasy koncertowej zakończonej ogromnym sukcesem.
Ponad milion płyt sprzedanych na całym świecie, przez co Roberstson zaczynał myśleć o trasie międzynarodowej.
Siedmiocyfrowa kwota na koncie, co oficjalnie mianowało go milionerem, a na to wciąż nie była cała kwota, jaką miał otrzymać za sprzedaż albumu i trasę koncertową.
Koniec nagrań do drugiego albumu.
Otwarcie Ingelos.
No i wreszcie dwa najważniejsze powody: za tydzień oficjalnie zostanie mężem Casa, a dodatkowo sądownie ustalono jego ojcostwo na podstawie badań DNA, co gwarantowało mu prawa rodzicielskie do mającego urodzić się za miesiąc syna. Czyli w przypadku śmierci Lisy dziecko z automatu trafia do niego.
Jednym słowem: miał co świętować tego wieczoru.
A najlepsza inwestycja do wyposażenia klubu? Zdecydowanie wysoka na ponad dwa metry i szeroka na drugie tyle fontanna alkoholowa, w której dziś lał się szampan.
- Cassie, trzymaj mnie - poprosił, a gdy brunet mocno go złapał, wsadził głowę pod strumień alkoholu. Po chwili odsunął się, a szampan skapywał z jego włosów i twarzy. - Chcę takie w domu!
Cas zaśmiał się.
- Nie mamy miejsca.
- Ale w domu w Los Angeles mamy!
- Już się upiłeś? - spytała Charlie, która właśnie przyniosła im drinki.
Dean uśmiechnął się szeroko biorąc szklankę od przyjaciółki.
- Jeszcze nie - odparł upijając łyka z zawartości szklanki. - Ale mam zamiar. Widzisz ile tu jest ludzi? Niektórzy przyjechali aż z Kansas, rozumiesz to?!
- Tak, spotkałam nawet kogoś z Nowego Jorku - przyznała, Dean rozłożył ręce podekscytowany.
- Boże, Charls, mówiłem już, że kocham życie?!
Charlie nachyliła się niepewnie do Casa.
- Jest trzeźwy?
Brunet zamyślił się na chwilę.
- Wątpię - przyznał.
Charlie przytaknęła przygryzając wargę.
- Tak sądziłam - westchnęła.
- Jestem trzeźwy - zaprotestował Dean. - Ale Cas zaraz nie będzie - stwierdził i pociągnął zdezorientowanego bruneta w stronę baru. - Kiedy byłeś aniołem wypiłeś trzydzieści siedem piw i byłeś trzeźwy. Jestem ciekawy po ilu teraz cię trzepnie, skarbie - powiedział z czarującym uśmiechem.
- Zdecydowanie nie jest trzeźwy... - jęknęła Charlie, ale uznała, że nie będzie ich niańczyć. Byli dorośli.
Po kilku minutach poszukiwań wreszcie znalazła Josha i Jess, którzy własnie schodzili z parkietu odpocząć.
- Gdzie Dean? - spytał Josh.
- Pijany przy barze. Próbuje upić Casa - wskazała w stronę baru, gdzie Dean właśnie kibicował Casowi, który ciurkiem wypił całą półlitrową szklankę piwa.
Josh spojrzał w tamtą stronę widocznie zaniepokojony.
- Powinniśmy zainterweniować?
- Myślę, że mamy ważniejszy problem - przerwała im dyskusję Jess wskazując na wchodzącego właśnie do klubu mężczyznę, którego wszyscy kojarzyli aż za dobrze.
CZYTASZ
Anioł Stróż [Destiel AU]
FanfictionDean od zawsze ma wrażenie, że ktoś nad nim czuwa. Nikt mu w to jednak nie wierzy - nawet jego młodszy brat Sam. Z czasem przestaje w to wierzyć, aż do momentu, gdy w najcięższym momencie swojego życia poznaje swojego anioła stróża, Castiela.