24

1K 113 156
                                    

Gdy tylko przekroczyli próg domu, Cocolino podbiegł do Castiela, próbując schować się przed gośćmi. Anioł od razu wziął go na ręce.

- Macie kota? - spytał zaskoczony Sam.

Dean w odpowiedzi wzruszył tylko ramionami, a Cas próbował uspokoić zwierzaka.

- Nie ufa obcym - wyjaśnił, a para skinęła głowami i spojrzała po sobie.

- Możecie spać tutaj - powiedział Dean kierując się w stronę niewielkiego pokoju gościnnego. Otworzył drzwi i ukazał im małe pomieszczenie o może piętnastu metrach kwadratowych, z dużym łóżkiem, szafą, komodą i małym regałem oraz szafką nocką. - Niestety to wszystko, co mogę na ten moment zaproponować.

- To i tak o więcej niż mogę prosić - powiedział Sam. - Dziękuję.

Blondyn skinął głową.

- Nie dziękuj, Sammy.

- Wiesz, że będę - odparł młodszy z braci.

- Wiem - westchnął Dean. - Chodź tu - powiedział przyciągając brata do siebie. Sam od razu go przytulił. Naprawdę był wdzięczny za wszystko co dla niego zrobił. 

Po chwili blondyn się odsunął, zerknął na zegar i westchnął. Dochodziła północ.

- Odpocznijcie - powiedział łagodnie. - Rano pewnie nas nie będzie, bo idę do pracy, a Cas ze mną, więc po prostu się rozgośćcie.

Sam skinął głową.

- O której wrócicie?

- Kończę o szóstej, więc przed siódmą - powiedział i podszedł do małej szafki przy drzwiach, wyjmując stamtąd zapasowy komplet kluczy. - Gdybyście chcieli gdzieś wyjść - podał mu, a ten od razu schował je do kieszeni. - Dobranoc, Sammy.

- Mam prośbę. Przestań nazywać mnie, Sammy - zaprotestował w końcu. - Mam już osiemnaście lat.

- Sammy, Sammy, Sammy... - westchnął Dean, unosząc kącik ust do góry. Lubił droczyć się z młodszym bratem.

- Palant.

- Suka.

Sam też się lekko uśmiechnął, a Cas zmarszczył brwi zastanawiając się czy obrażanie się jest normalne czy o co chodzi. Puścił kota, który już się uspokoił i nasypał mu jedzenia, uznając że jest głodny.

- Tęskniłem za tym - wyznał młodszy z braci.

- Ja też - odparł Dean.

- Dobranoc.

- Dobranoc.

Sam wrócił do Jess, a starszy z braci ostrożnie przyciągnął Castiela do siebie i krótko go pocałował.

- Dziękuję za wszystko, Cas - powiedział cicho, z wdzięcznością. Złączył ich czoła i przymknął oczy ciesząc się bliskością swojego anioła. Potrzebował go. - Bez ciebie nie dałbym dziś rady.

- Zawsze będę cię wspierał - odparł anioł. - A teraz powinieneś się położyć.

- Z tobą? 

- Ze mną - potwierdził, bo wiedział, czuł, jak bardzo chłopak go potrzebuje blisko siebie. Z jednej strony podobało mu się to, bo wiedział, że nie ryzykuje. Był pewien, że Dean go nie zostawi, nie zrani. Ale z drugiej strony bał się o to, co będzie w czwartek. Bał się o to jak przetrwa kilka godzin bez niego. 

Dean uśmiechnął się lekko i znowu pocałował go krótko, po czym splótł ich palce i zaciągnął Casa do pokoju, zamykając drzwi. Przebrali się, po czy położyli na łóżku, gdzie chłopak objął anioła o tyłu opierając głowę na jego ramieniu.

Anioł Stróż [Destiel AU]Where stories live. Discover now