88

783 68 75
                                    

Wspólną drzemkę Casa i Deana przerwał dzwonek telefonu wybudzający ich obu ze snu.

- Co się dzieje? - wymamrotał cicho Cas.

- Telefon. Czekaj - wygramolił się spod objęć swojego chłopaka i zaspanym głosem odebrał telefon. - Halo?

- Dean? - usłyszał w słuchawce znajomy głos, który próbował zidentyfikować z imieniem, ale w tym stanie nie bardzo mu to szło.

- Tak - powiedział niepewnie. - Kto dzwoni?

- Jo Harvelle, nie wiem czy mnie pamiętasz...

A więc to był ten głos.

- Była ciężarna dziewczyna tego dupka Tylera. Pamiętam. Rozmawialiśmy w Chicago - streścił ziewając.

Cas spojrzał na niego zaintrygowany.

- Jo? - spytał brunet.

Pamiętał tę dziewczynę. Tak samo jak pamiętał wykład Gabriela, że uratowali jej wtedy w Chicago życie - działając impulsywnie, chciała skoczyć z dachu hotelu.

Dean przytaknął, a Cas dźwignął się do pozycji siedzącej, jednak chłopak pokazał mu, żeby znowu się położył, więc go posłuchał i znowu opadł na poduszki po to, by po chwili Singer mógł się znowu wtulić w jego klatkę piersiową.

- Wszystko w porządku? Masz dziwny głos.

- Spaliśmy z Casem - wyjaśnił. - Musieliśmy wstać o trzeciej, uznaliśmy, że drzemka będzie dobrym pomysłem.

- Przepraszam, nie chciałam...

- Jo - przerwał jej spokojnym tonem. - Nic się nie stało. Mów o co chodzi.

W słuchawce było słychać westchnięcie dziewczyny. Dean zerknął na Casa, który bawił się jego włosami i pocałował go krótko.

- Mówiłeś, że mogę dzwonić gdybym czegoś potrzebowała - zaczęła niepewnie. - Z mamą czasem ciężko się rozmawia. Myślałam, że moglibyśmy się spotkać... Jeśli chcesz oczywiście.

Dean przetarł oczy. Okej, to było poważne pytanie i zazwyczaj w jego relacjach z dziewczynami oznaczało kłopoty... Ale nie zamierzał jej tak po prostu zostawić samej. Nie teraz. Nie po tym gdy przecież obiecał wsparcie.

- Gdzie mieszkasz?

- Russell - odpowiedziała niepewnie.

- Czekaj chwilę - poprosił po czy zwrócił się do Casa. - Gdzie twój telefon?

Brunet wskazał na szafkę nocną, więc pokazał gestem, aby podał mu urządzenie. Szybko wpisał nazwę miejscowości.

- W Kansas?

- Tak.

Dean wpisał Lebanon jako miejsce docelowe i sprawdził odległość między miastami w nawigacji.

- Półtorej godziny od Lebanon, gdzie mieszkamy - poinformował. - To niedaleko, ale w tym tygodniu będzie ciężko, bo właściwie będziemy podróżować miedzy pracą i studio nagrań... Chyba że podjedziesz do pracy.

- Gdzie pracujesz?

- W warsztacie Gartha Fitzgeralda i Roberta Singera. Mogę ci wysłać adres jak skończymy rozmawiać.

- To w Lebanon?

- Tak.

- Kiedy mogę przyjechać?

- Nawet w poniedziałek. W tym tygodniu pracujemy od ósmej do szesnastej, potem jedziemy do Kansas.

- To nie będzie problemem jeśli przyjadę?

Anioł Stróż [Destiel AU]Where stories live. Discover now