91

651 71 34
                                    

Jo przyjechała razem z mamą kilka minut przed jedenastą. Gdy tylko Dean zauważył parkujący samochód, wziął pierwszą lepszą szmatę by wytrzeć ręce ze smaru.

- Tato, idę na przerwę! - krzyknął i z lekkim uśmiechem ruszył w stronę auta.

Z samochodu wysiadły dwie kobiety - jedna starsza, ale nieco podobna do Jo, czyli to musiała być jej mama. Za nią szła Jo z kapturem narzuconym na głowę, co zaniepokoiło Deana. Coś było nie tak.

- Dean Singer - przedstawił się ściskając dłoń kobiety. - Pani jest mamą Jo?

- Tak - odparła. - Ellen Harvelle. Jo dużo mi o tobie opowiadała.

Dean uśmiechnął się krzywo.

- Pewnie same złe rzeczy - zażartował, po czym przytulił się z Jo i wykorzystał to, aby zdjąć jej kaptur.

I w tym momencie cały dobry humor dzisiejszego dnia szlag trafił.

Jo miała limo, liczne zadrapania. Podwinął jej rękaw bluzy odkrywając kolejne siniaki.

- Kto to zrobił? - spytał próbując nie wpaść w furię.

Jo nie odpowiedziała, co wystarczyło Deanowi za odpowiedź.

- Tyler, prawda?

Dziewczyna przytaknęła, a Dean przygryzł wargę. Znał już odpowiedź na pytanie, które chciał zadać, ale wolał... musiał się upewnić.

- Dziecko?

Pokręciła głową, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy, więc Dean objął ją mocno i pozwolił się wypłakać w swoje ramię.

Praktycznie nie znał tej dziewczyny - to prawda, ale od początku wydała mu się w porządku i chciał by zostali przyjaciółmi.

- Chodźcie do środka - zaproponował. - Usiądziemy, dobrze?

Jo skinęła słabo głową i ujęta przyjacielskim objęciem Deana ruszyła z nim w stronę warsztatu. Ellen szła obok.

Dean zaprowadził ich do pokoiku, w którym spędzali czas wolny w warsztacie i usiadł obok Jo na kanapie.

- Kiedy to się stało?

- W piątek.

Chłopak zagryzł wargę.

- Gdybym wiedział nie ciągałbym cię tutaj. Przyjechałbym wczoraj...

- Dean, to w porządku - uspokoiła go. - Dla mnie liczy się to, że mogę z kimkolwiek pogadać.

Dean pokręcił głową. Przecież wiedział, że coś było nie tak skoro dzwoniła. Mógł do niej wczoraj jechać... ale czasu nie cofnie, więc skupił się na tym, by jak najlepiej jej teraz pomóc.

- Co się stało? Dlaczego to zrobił?

Jo wzięła głęboki oddech, ale nie była s stanie nic powiedzieć. To było zbyt świeże, zbyt bolesne.

Były chłopak ją pobił tak mocno, że poroniła. Wpuściła go, bo błagał o rozmowę, mówił, że chce przeprosić... parszywe kłamstwa.

- Zostawię was - zaproponowała jej mama i wychodząc zderzyła się z Bobbym, który przyszedł sprawdzić co się dzieje.

Dean spojrzał na nich i... w spojrzeniu ojca zobaczył coś, czego nie widział od bardzo bardzo dawna. Tylko raz zauważył u niego to spojrzenie - kiedy mama przyjechała odebrać go z pracy.

- Znacie się? - spytał zdezorientowany.

- Nie, a żałuję - odparł. - Robert Singer - przedstawił się. - Ale możesz mi mówić Bobby.

Anioł Stróż [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz