87

629 69 21
                                    

Reszta tygodnia minęła szybko. Zbyt szybko... Nim się zorientowali byli już w samochodzie w drodze do Minneapolis. Razem z Joshem i Jess.

Wyjechali o szóstej rano, przez co Dean miał ochotę zatłuc Casa, bo to on bez konsultacji ustalił tę godzinę z Justinem. Na szczęście wczoraj udało im się szybko zasnąć, a dodatkowo Dean uznał, że prześpi się w hotelu przed występem. Dzięki temu dotrzymywał towarzystwa Casowi, podczas gdy Jess spała wtulona w Josha, który chyba też ostatecznie zasnął.

W środę rano Dean wszedł na maila i zobaczył wiadomość od dziewczyny, której podał swój adres w Kansas City. Opisała swoje problemy, Dean odpisał starając się ją pocieszyć, opisując przy tym trochę swojej historii, aby zaakcentować, że wie jak bardzo musi być jej ciężko. Pisał z nią od tamtego czasu. Znowu stał się bardziej aktywny na Twitterze. Nagle bardzo dużo osób zaczęło prosić go o rady i pisać, że jest dla nich inspiracją.

A dzisiaj po programie mieli ogłosić prośbę o pomoc z teledyskiem.

Teledysk do albumu... To wciąż brzmiało tak bardzo nierealnie... Od poniedziałku mieli zacząć nagrania. Mieli nagrywać nocami po pracy. Jeśli to się nie sprawdzi, mieli wcisnąć ich w grafik w ciągu dnia, a Cas z Deanem mieli wziąć wolne w pracy. Na szczęście na razie nie było to potrzebne.

Jechali w milczeniu, przy cicho włączonej muzyce z radia.

Cas skupiał się na drodze, a Dean co jakiś czas zerkał na niego. Był taki przystojny, gdy był spokojny i skupiony na drodze...

- Patrzysz się na mnie bez przerwy od godziny - stwierdził Cas. - Myślałem, że się odezwiesz skoro się wpatrujesz.

- Lubię patrzeć na ciebie w milczeniu - odparł Dean uśmiechając się. - Wtedy mogę skupić uwagę na każdym calu twojego ciała. Każdym ruchu mięśni twarzy, każdym mrugnięciu, każdym pojedynczym włosie...

Cas pokręcił głową śmiejąc się cicho na co Dean uśmiechnął się szeroko. Lubił widzieć, że Cas jest szczęśliwy niezależnie od sytuacji.

- Naprawdę mam nadzieję, że to się nigdy nie skończy i zawsze będziemy razem.

- Będziemy, Cassie.

- Skąd pewność? - drażnił się.

- Bo ty mnie nie zostawisz, a gdybym ja miał odejść, już bym to zrobił.

Cas spojrzał na niego z czułością w oczach. Dean nie mógł odpowiedzieć lepiej.

- Nie dam rady żyć bez ciebie.

- To chyba dobrze się składa, bo ja bez ciebie też nie potrafię, Cassie.

- Był czas, kiedy nie wierzyłem, że nam się uda - wyznał, a Dean spojrzał na niego zaskoczony. - Na samym początku, gdy jeszcze byłem aniołem. Byłem praktycznie pewien, że któryś z nas zginie walcząc w obronie uczucia, które powstało miedzy nami. Wtedy w Niebie, kiedy Metatron przyłożył ci ostrze do gardła, byłem pewien, że to właśnie nasz koniec. Ale jednak tu dziś jesteśmy i... to najlepsze pięć i pół miesiąca mojego życia, Dean.

- Mimo walk? Mimo cierpienia?

- Tak. Bo mam ciebie, a to uleczy każde moje cierpienie.

Dean uśmiechnął się szeroko.

- Gdybyś nie prowadził teraz auta, pocałowałbym cię.

Cas uśmiechnął się i znowu spojrzał na Deana.

- Jeszcze nie raz mnie pocałujesz - odparł zerkając na niego. - Na pewno nie chcesz się zdrzemnąć?

Dean pokręcił głową.

Anioł Stróż [Destiel AU]Where stories live. Discover now