66

723 77 11
                                    

Chicago. Olbrzymia metropolia pełna wieżowców, drogich hoteli i restauracji, ulokowana przy jeziorze Michigan. To właśnie w tym, oddalonym o niespełna jedenaście godzin drogi od Lebanon, mieście odbywał się obóz integracyjno-muzyczny dla czołowych piętnastu uczestników aktualnie trwającej edycji programu Young Rockstar, na który zdecydowana większość uczestników zabrała przynajmniej jedną osobę towarzyszącą.

Centrum obozu ulokowano w hotelu z salą konferencyjną, na której rozstawiono scenę i ekran do cowieczornego karaoke. Cas i Dean dotarli na miejsce wieczorem, gdy akurat na scenie występował... nie kto inny jak Tyler wraz z dwoma innymi chłopakami, którzy śpiewali Play My Music z filmu Camp Rock.

Dean pociągnął Casa w stronę zgromadzonych już ludzi, których dobrze kojarzył. Przywitał się z paroma osobami. Chwilę później Tyler zeskoczył ze sceny kończąc utwór i poklepał Deana po ramieniu.

- Przyjechał nasz łamaga.

Szukał zaczepki. Tradycyjnie. No to ją znajdzie. Na koniec obozu Dean będzie już bez gipsu i wyzna wszystkim, że jest z Casem. Niech tylko ten homofob się do nich przyczepi. Nie będzie dbał o to, że może wylecieć z programu tylko mu przywali.

- Camp Rock? - spytał z niedowierzaniem Dean. - Poważnie, Tyler?

- Laski na to lecą - stwierdził.

Dean zmarszczył brwi.

- Myślałem, że masz dziewczynę.

- A to przeszkadza w podrywaniu? - spytał ironicznie. - Moja dziewczyna przynajmniej ze mną przyjechała.

Dean uśmiechnął się ironicznie. To nie tak, że przez ostatnie dwa dni szukał piosenki i odtwarzał ją w kółko w samochodzie przez niemal całą podróż (a przynajmniej tę jej część, której nie przespał), by dzisiaj powoli nastawić uczestników na to, że ten, który skradł mu serce jest z nim tutaj, na tym obozie, że zawsze jest obok.

- Gratuluję ograniczonego myślenia - powiedział klepiąc go prawą ręką po ramieniu i zabierając mu mikrofon. - Jeśli szukasz miłości, bądź sobą i śpiewaj z sercem. Taka moja rada - puścił mu oczko. - A teraz patrz i ucz się - rzucił wbiegając na scenę. - Witam wszystkich!

Po sali rozniosły się oklaski. Sporo osób nie do końca wiedziało co mają o nim sądzić - był skryty, parę razy zawalił przychodząc na występ w ostatniej chwili czy nawet pijany, ale ten chłopak miał w sobie swego rodzaju charyzmę, którą zarażał ludzi, a gdy wchodził na scenę po prostu nie dało się go nie lubić. 

Dean podszedł do osoby odpowiedzialnej za karaoke i pokazał mu tytuł utworu na telefonie.

- Masz to?

Młody chłopak w nieco przydużych okularach spojrzał na telefon Deana i zmarszczył brwi.

- Już sprawdzam - odparł wpisując tytuł utworu w komputer.

W międzyczasie na sali pojawił się Justin, który podszedł do Casa i uścisnął mu dłoń.

- Jak podróż? - spytał.

- Długa - odparł Cas. - I nudna, bo Dean przespał sporą część drogi ze słuchawkami. Nie mógł spać w nocy i odsypiał.

Cas podejrzewał, że przyczyną problemów ze snem u Deana były wyrzuty sumienia i obawy, że John Winchester do nich przyjedzie w środku nocy. To ile razy chłopak budził się cały mokry od potu i roztrzęsiony, czasem nawet z płaczem.... przestał liczyć.

Justin skinął głową.

- Jak się trzyma?

Cas westchnął.

Anioł Stróż [Destiel AU]Kde žijí příběhy. Začni objevovat