72

675 73 11
                                    

Josh czuł się niepewnie. Miał wrażenie, że wszystko zniszczył. Dogadywali się wcześniej. Może powinien był działać powoli, a nie od razu śpiewać taką piosenkę? Nie chciał jej ranić, nie był przecież dupkiem. Nie po tym co sam przechodził ze swoimi byłymi. Po prostu nie potrafił kogoś źle potraktować, nawet jeśli wielu na jego miejscu po prostu zaczęłoby traktować dziewczyny przedmiotowo. Wiedział jak to jest być ofiarą ze złamanym sercem i nie chciał, aby ktokolwiek cierpiał przez niego w ten sposób.

Wolał wyjść z założenia, że nie ma porządnych dziewczyn, że będzie wiecznie sam, ale Jess wydawała mu się inna.  Dean streścił mu jej sytuację jednego z pierwszych dni obozu. Nie potrafił zrozumieć jakim cudem ktoś mógł zrobić coś takiego. On nigdy by nie potrafił. Gdyby był na miejscu Sama wyrzekłby się ojca i nigdy więcej do niego nie odezwał, nawet jeśli nie wyszłoby mu z Jess. Sam był idiotą i dupkiem. Josh nie chciał być kolejnym dupkiem w życiu Jess.

Spojrzał na nią przerażony.

 - Podobało ci się?

- Możemy porozmawiać?

Najgorsza odpowiedź, jaką mógł tam wtedy dostać. Równie dobrze mogłaby go po prostu spoliczkować. 

Próbował wyczytać z jej oczu cokolwiek, ale nie szło mu najlepiej. 

Stał więc tam jak pies oczekujący na karę za pogryzienie buta i błagający o litość.

Jess też widocznie go analizowała. Patrzyła się na niego, obserwowała go uważnie, próbowała wyczytać z niego cokolwiek.

- Nie chciałem cię skrzywdzić - wypalił po dobrych kilku minutach ciszy.

Dziewczyna od razu pokręciła głową.

- Nie skrzywdziłeś.

Josh zmarszczył brwi. Jeśli jej nie skrzywdził to o co chodziło? Chyba, że kłamała, że tego nie zrobił... Czemu zdecydowana większość dziewczyn nie potrafiła mówić wprost tylko kręciła, kłamała? Miał wrażenie, że zeświruje. 

- Ale?

- Chciałam porozmawiać gdzieś, gdzie nikt nas nie usłyszy - wyznała. - Chodź - powiedziała ciągnąc go w stronę wyjścia z hotelu.

Josh bardzo niepewnie ruszył za nią nie mając pojęcia czego się spodziewać. Ufał jednak temu co mówił Dean - że Jess jest inna niż większość dziewczyn, że jest w porządku. Cóż... jeśli zawiedzie się też na niej to chyba naprawdę zostanie wiecznym kawalerem jak tata Deana.

Wyszli z hotelu.

- Znasz tu jakiś park? - spytała dziewczyna.

- Park? - spytał niepewnie, a Jess skinęła głową. - W tamtą stronę. 

Ruszyli w kierunku wskazanym przez Josha. Przez bardzo długą chwilę szli w krępującym milczeniu, aż chłopak stwierdził, że to on powinien poruszyć jakiś temat jako pierwszy.

- Czemu nie chciałaś, żeby nas słyszeli? - spytał.

Jess westchnęła.

- Bo się na nas gapili odkąd weszliśmy do baru. Chciałam prywatności, nie ich komentarzy.

- Nie boisz się, że w zamian będziesz mieć przesłuchanie? 

Dean na pewno będzie pytał. Przyłożył rękę do tego, że Josh zainteresował się Jess. Widział, że zaniepokoił się gdy dziewczyna poprosiła o rozmowę. Chociaż podejrzewał, że prędzej wypyta o to jego niż Jess.

Dziewczyna pokręciła głową.

- Wiem jak sprowokować ich do zmiany tematu - wyznała. - Będę mieć spokój.

Anioł Stróż [Destiel AU]Where stories live. Discover now