77

661 75 53
                                    

Noc w areszcie zmieniła podejście Sama do ojca i skłoniła go do głębszych przemyśleń.

Nie spał całą noc, próbując zrozumieć, czemu ojciec nie odebrał go z aresztu. Przecież policja nie wiedziała, że tam był, a dzwonili do niego. Mógł przyjść i zabrać go do domu.

Nie przyszedł.

Ten cały Josh nie mógł go odnaleźć i pobić. Policja też go nie zatrzymała, bo jego strażnik był na tyle pyskaty, że od razu by się o tym dowiedział.

John Winchester nie miał więc żadnego powodu na to, aby zostawić go na noc w areszcie. Nie miał niczego, co by go usprawiedliwiało.

Po prostu nie przejął się faktem, że jego syn spędzi noc w areszcie.

A miało być dobrze...

Od czasu rozprawy dogadywali się bardzo dobrze. Spędzali wspólne wieczory. Wyklinali Deana, gdy przez jego ujawnienie się z Casem i ich wspólny kontrakt z wytwórnią zrobiło się o nim głośno.

Oboje go nienawidzili.

John nienawidził Deana za to, że był owocem zdrady jego żony. Był tym, który według niego powinien leżeć pod ziemią zamiast Mary. A już na pewno nie zasłużył na jakiegoś cholernego anioła z Nieba i wielką karierę.

Castiel... John pamiętał ich spotkanie z czasów, gdy Cas był jeszcze aniołem. W dniu, w którym Sam i Jess przyszli po rzeczy. Uzdrowił go po tym, jak Dean go zmasakrował, aby nie miał dowodu przed policją. Za tamto wydarzenie John nienawidził Casa jeszcze bardziej niż Deana.

Sam natomiast nienawidził swojego brata przez to, że aktualnie wychodził z założenia, że wszystko co złe w rodzinie to Dean.

Ojciec pił - przez zdradę mamy, którym efektem był Dean.

Ojciec bił - był wkurzony przez istnienie Deana.

  Śmierć mamy - wina Deana i jego imprezowania.  

Chciał zgwałcić jego dziewczynę - pogubił się po śmierci mamy, której powodem był przecież Dean. To on miał wtedy zginąć.

Obwiniał go nawet o rozpad swojego związku z Jess, twierdząc, że przeciągnął dziewczynę na swoją stronę i przez to go rzuciła.

Nigdy nie pomyślał, że Dean nie był w tym wszystkim sprawcą rodzinnych i życiowych dramatów, a postronną ofiarą, która tak naprawdę wycierpiała w tym wszystkim najwięcej

Nie przeszło mu to przez myśl nawet widząc łzy Deana podczas składania zeznać w sądzie, gdy opowiadał o tym co przez lata działo się w ich domu, jak się czuł ze świadomością, że John uszkodził auto po to, aby to Dean zginął następnego dnia, a nie mama. Jaką ulgę, ale jednocześnie szok poczuł, gdy dowiedział się, że jest biologicznym synem Bobby'ego i przez te wszystkie lata żył w kłamstwie.

Sam twierdził, że Dean zasłużył na to całe cierpienie, którego doznał.

Ale tamtej nocy zaczął myśleć inaczej.

Zastanawiał się jakby się poczuł, gdyby się okazało, że Dean jest synem taty, a on kogoś innego. Pewnie wówczas zrzuciłby odpowiedzialność na tatę, bo źle traktował mamę.

Dlaczego więc nie potrafił tego zrobić w tej sytuacji?

Zastanawiał się ile winy tak naprawdę sam w sobie ponosi Dean i doszedł do wniosku, że chyba tyle co wcale.

Rzucił szkołę, by utrzymać rodzinę, mimo że na rękę byłoby mu trafić na chwile na ulicę, a potem do domu dziecka lub rodziny zastępczej - tam nie byłby prześladowany, torturowany.

Anioł Stróż [Destiel AU]Where stories live. Discover now