45

1K 98 44
                                    

Na początku stworzenia powstała legenda opowiadająca o losach dzielnego i walecznego anioła, który będzie inny niż reszta zastępów. Jako jeden z nielicznych miał spełnić polecenie Ojca i ukochać ludzi. Wśród miliardów z nich z jednym miał mieć specjalną więź, którą można było określić jednym słowem: miłość.

Anioł ten miał zostać uniżony za to uczucie tylko po to, by niedługo potem zostać wywyższony ponad całe swoje rodzeństwo. Miał zostać zrównany z najstarszymi z braci - z archaniołami, tylko po to, aby po chwili stanąć w hierarchii ponad nimi. Miał być nazwany Undonvehundonvehnaundruxgedgruphur, co po enochiańsku można tłumaczyć jako Arcyarchanioł.

Rzekomy Arcyarchanioł miał pojawić się w momencie, kiedy Niebo będzie na skraju zagłady spowodowanej chciwością dwójki z archaniołów, którą próbowano stłumić krwawym buntem. Miał zostać wybrany przez Ojca, którego władza będzie wówczas wisiała na włosku, na swojego jedynego prawdziwego posłańca. Miał doprowadzić do pokoju, odbudować Niebo i wskrzesić poległych. Po jego odnowach miał zapanować nowy, właściwy dla Nieba porządek. Ich dom znów miał być Rajem, a granica między ludźmi i aniołami miała się raz na zawsze zmienić.

Po naprawie Nieba arcyarchanioł miał odejść, by dokonać żywota jako człowiek obok tego, którego prawdziwie umiłował. Po śmierci mieli razem żyć w Niebie swoim drugim, wiecznym życiem i dawać przykład kolejnym pokoleniom aniołów.

Legendę głoszono w Niebie przez lata, jednak z czasem Michał i Rafał postanowili wykasować ją z pamięci wszystkich młodszych od siebie aniołów - pamiętali o niej tylko archaniołowie. Nigdy jednak nie pomyśleli, aby skojarzyć z tą legendą Castiela. Nigdy nawet nie rozważali, że już na starcie byli przegrani. Byli pewni, że mają jeszcze tysiące lat nim to się wydarzy. Mylili się.

Dopiero w momencie, gdy prawdziwe oblicze Castiela pojawiło się nad polem bitwy, odmienione, przepełnione łaską i miłosierdziem ich Ojca, Michał zrozumiał co tak naprawdę miało teraz miejsce.

Jeśli Ojciec był przeciwko niemu, jak miał zwyciężyć?

Dostrzegli to również Gabriel i Lucyfer. Cała ich trójka zamarła podczas walki, patrząc na młodszego brata, który aż promieniował energią Ojca.

Lucyfer był widocznie zawiedziony - z niewiadomych przyczyn wierzył, że to jego wybierze Ojciec, że to on będzie tym umiłowanym. Ale z drugiej strony cieszył się, że padło na Castiela, bo legenda (a raczej przepowiednia, która właśnie się sprawdzała) mówiła o tym, że Arcyarchanioł będzie mógł zaznać ludzkiej miłości i żyć wśród ludzi. Jemu nie udało się z Ewą - zabroniono mu tego, tak jak jego bratu. Ale wierzył, że Castiel i Dean dadzą radę. O ile chłopak przeżył, bo rana zadana przez Metatrona wyglądała na poważną. Jednak skoro Castiel promieniował miłosierdziem Ojca, był pewien, że ten ocalił Deana.  Winchester musiał żyć - inaczej Castiel nie miałby po co walczyć i odmówiłby powierzonego mu zadania (wiedział jak on by się zachował i wiedział jak bardzo jego młodszy brat był do niego podobny), a przepowiednia nie miałaby sensu, bo Cas nie miałby do kogo wrócić na ziemię. Kochał przecież Deana. Lucyfer miał pretensje do siebie, że prawie odebrał bratu to, o co walczył. Popełnił błąd. Głupi błąd.

Gabriel był dumny z Castiela - od początku w niego wierzył i gdy tylko dowiedział się o jego uczuciu do Winchestera podejrzewał, że to on jest aniołem z przepowiedni. Dlatego zaczął czuć się pewniej w rozmowach z Michałem i Rafałem - wiedział, że nadciąga koniec ich terroru, o którym ich rodzeństwo nie miało pojęcia, a na który on sam nie miał jak poradzić. Dlatego robił co mógł, aby chronić tę dwójkę. Dlatego nie wahał się ani przez moment gdy poznał plan Ojca. Ale dopiero teraz miał pewność. I inni mogli mówić co chcieli - on wiedział jedno: Castiel zasłużył na szczęście. Szczególnie u boku Deana, który też swoje wycierpiał.

Anioł Stróż [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz