93

582 68 21
                                    

Nagrali wszystkie piosenki jednego wieczoru. A raczej nocy. W studio siedzieli do czwartej rano. Śpiewali zasilając się kofeiną. Wychodząc byli ledwie żywi. Pocieszało ich jedynie to, że dzięki temu dzisiejszy wieczór będą mieć wolny. Możliwe, że środowy też - wszystko zależało od tego czy po przesłuchaniu wszystkich nagrań producent uzna, że będą potrzebne kolejne dogrywki czy nie.

Zgodnie z wcześniejszym pomysłem Deana, Gabriel usiadł za kierownicą Impali ruszając w stronę Lebanon. Dean z Casem położyli się wtuleni na tylnej kanapie i błyskawicznie zasnęli. 

Gabriel zerkał na nich w lusterku i uśmiechał się smutno. Zazdrościł swojemu bratu, że jego uczucia zostały odwzajemnione i jest szczęśliwy. Zasłużył na to po tym wszystkim co zrobił dla Nieba.

Marzył o tym, żeby kiedyś leżeć tak z Samem, ale zdawał sobie sprawę, że to raczej niemożliwe (chyba, że uśpi Sama, ewentualnie go odurzy). Zrozumiał dlaczego od lat zabraniano aniołom odczuwać tych wszystkich uczuć, których na co dzień doświadczali ludzie. 

To nie anioły były zagrożeniem dla ludzi, tylko ludzie dla aniołów.

Sam nie był gejem, ani bi i Gabriel o tym wiedział. Wiedział też, że jako anioł nie ma płci i może od tak po prostu zmienić się w kobietę, ale nie zrobił tego, bo miał podobne wierzenia jak Cas - miłość nie zależy od płci i od fizyczności, a od dopasowania. Uznał więc, że skoro Sam nawet na niego nie spojrzał, czując te anielskie wibracje, które oddziaływały na ludzi, to nie spojrzy na niego również, gdy ukaże mu się jako kobieta. 

Gabriel starał się więc ignorować to co czuł, zanim go to zabije. 

Tak, dokładnie - anioł, którego uczucia nie zostały odwzajemnione, powoli przygasa, aż w końcu dokonuje autodestrukcji.

Musiał to przerwać, musiał zapomnieć. Dlatego postanowił tymczasowo zrezygnować z roli anioła stróża Sama oraz innych ludzi, by udać się do Nieba i skorzystać z metod, którymi wymazano Castielowi uczucia do Deana. To był jedyny sposób, aby przeżyć.

Nie miał zamiaru mówić o tym nikomu, nawet Castielowi. Miał jednak nadzieję, że wyrobi się z tym do ślubu swojego brata. Chciał być przy nim tego szczególnego dnia.

Odwiózł ich pod dom w niecałe cztery godziny i dopiero tam ich obudził.

- Hm? - spytał zaspany Dean.

- Jest kwadrans przed ósmą. Jesteśmy pod waszym domem - poinformował Gabriel, wiedząc, że skoro chłopak i tak ledwo kontaktuje to nic więcej i tak do niego nie dotrze.

Dean westchnął i potrząsnął lekko Casem, który zasnął w kilka sekund po pobudce.

- Kochanie, musimy wstać.

Cas jęknął.

- Weźmy wolne.

- W piątek bierzemy wolne, bo jedziemy do Nowego Jorku. Musimy tam iść.

- To ty idź, a ja jeszcze pośpię.

- Cassie...

- Skarbie, jeszcze pięć minut...

- Gabe nie możesz go... - urwał dostrzegając, że Gabriel zniknął. Super. - Cassie, zostaliśmy sami...

- Czyli możemy spać dalej? - spytał z nadzieją w głosie.

Dean uśmiechnął się.

- Chodź chociaż pod prysznic - poprosił go i musnął delikatnie jego wargi.

Podziałało na tyle, aby brunet wreszcie otworzył oczy.

Uśmiechnął się.

- Mówił ci ktoś, że wyglądasz uroczo, kiedy jesteś zaspany?

Anioł Stróż [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz