O ósmej czekali więc w salonie na przyjazd przyjaciółki.
- Na pewno wolisz zostać? - Dean spytał Bobby'ego.
- Tak - odparł mężczyzna. - Tylko się nie upijcie.
- Ten etap mam za sobą - zapewnił Dean i w tym momencie usłyszeli pukanie do drzwi. - To pa.
- Tylko wróćcie o ludzkiej godzinie - krzyknął za nimi, gdy wychodzili.
- Jasne, tato! - odkrzyknął Dean.
Sama jeszcze nie było w domu, a szkoda, bo chętnie by go gdzieś wyciągnąć - takie wyjście dobrze by im zrobiło. Ale niestety droga z liceum w Lawrence do Lebanon była dość długa i Sam wracał w okolicach dziewiątej wieczorem, a wychodził o czwartej rano, co dawało mu jakieś sześć godzin snu. Plus był taki, że w autobusie odrabiał lekcje, więc w domu jedynie czasem coś przegryzał i spał.
Wzięli Impalę i ruszyli.
Dean usiał za kierownicą, Cas na miejscu pasażera, a Charlie z tyłu.
- Czemu najbliższy dobry lokal jest dwadzieścia mil stąd? - jęknęła Charlie.
- Bo mieszkamy na totalnym odludziu - odparł Dean. - W sumie są plusy.
- Niby jakie?
- Paparazzi nie chce się tutaj ruszyć.
Charlie trzepnęła go w głowę.
- Au! Nie bije się kierowcy!
- Paparazzi są dobrzy dla kariery.
- Ale nie dla prywatności.
- Dean ma rację - odparł Cas. - Tutaj mamy spokój. Gdybyśmy mieszkali w mieście, mielibyśmy gorzej. Obserwowaliby nas na każdym kroku, a to utrudniałoby kontakt z moimi braćmi i zmuszało do ukrywania się w domu najwięcej jak to możliwe. Nie chcę tego.
Dziewczyna westchnęła.
- Będzie mi was brakowało gdy wyjedziecie - wyznała. - Bez was będzie tu inaczej. Nudno, jak wcześniej.
Dean przygryzł wargę.
- Nie jesteśmy pewni czy chcemy wyjechać - powiedział, a Charlie oparła się o brzeg kanapy, aby nachylić się i patrzyła to na jednego, to na drugiego. - Nie mówię, że zostaniemy na pewno, bo Los Angeles to pięknie miasto i tam łatwiej byłoby rozwinąć karierę, ale tu mamy ciebie, mojego tatę, Josha, Jess, Ethana, Jo... nawet Justina, chociaż nie wierzę, że to mówię. No i tata się zakochał, więc wolę mieć go na oku.
- Pewnie docelowo tam wyjedziemy, ale za kilka lat - dodał Cas. - Na razie potrzebny nam spokój.
- Ale - powiedział stanowczo Dean. - Rozmawiałem z agentem nieruchomości i kupujemy ten dom, na razie na kredyt. Będzie dobrą opcją na wakacje, Sylwestra...
- Wakacje w Los Angeles? Brzmi kusząco.
- Ja, Cas, ty i Laura - zaproponował. - Eric, jeśli do tego czasu dostanę pełne prawa rodzicielskie.
- Brzmi jak bardzo dobry plan na wakacje - przyznała. - A skoro zostajecie, mam pomysł.
- Jaki? - spytał Dean trochę bojąc się już pomysłów Charlie.
- Otwórzmy własny lokal. Bar połączony z klubem i do tego karaoke. Moglibyście dawać koncerty, to od razu przyciągnęłoby ludzi również z okolicy.
Dean musiał przyznać, że to brzmiało jak bardzo dobry pomysł.
- Czyżby Charlie Bradbury wymyśliła coś dobrego? - spytał niedowierzając, za co znowu oberwał w głowę.
YOU ARE READING
Anioł Stróż [Destiel AU]
FanfictionDean od zawsze ma wrażenie, że ktoś nad nim czuwa. Nikt mu w to jednak nie wierzy - nawet jego młodszy brat Sam. Z czasem przestaje w to wierzyć, aż do momentu, gdy w najcięższym momencie swojego życia poznaje swojego anioła stróża, Castiela.